Rodział 11

1.5K 25 3
                                    

Zeszłam na dół i szybkim krokiem udałam się do wyjścia z domu. Musiałam szybko się przewietrzyć. Byłam cała roztrzęsiona a przez płacz prawie nic nie widziałam. Przecisnęłam się przez tłum w salonie i w końcu udało mi wyjść. Oparłam się o ścianę domu ciężko oddychając. Cały czas płakałam i nie mogłam się uspokoić. Przed domem stało kilka osób palących papierosy ale na szczęście nie przykuwali do mnie zbyt wielkiej uwagi.

Zobaczyłam chłopaka wychodzącego z domu który słysząc moje pociąganie nosem odwrócił głowę w moją stronę. To to był William. Chłopak spojrzał na mnie na początku mnie nie poznał bo było już ciemno, ale kiedy zauważył że to ja odrazu do mnie podszedł.

- Jane?,Co jest?.- w jego głosie mogłam usłyszeć jakby przejęcie?

Na jego słowa jeszcze bardziej się rozpłakałam. Na co William poszedł do mnie bliżej i położył swoje dłonie na moich policzkach. Odrazu poczułam jego mocny zapach.

- Jane,uspokój się,już dobrze.- mówił spokojnym tonem.

- Co się stało.-Zapytał kolejny raz.

- Ja...on mnie d-dotykał i...-wyszlochałam,ale nie dokończyłam.

Na moje słowa William się cały spiął i wziął głębszy oddech.

- Już dobrze, jestem tu.- Powiedział. A na jego słowa poczułam dziwne uczucie w brzuchu.

W odpowiedzi tylko pokiwałam głową. William podszedł do mnie bliżej i przyciągnął do siebie,odrazu wtuliłam się w jego tors. Chłopak mocno mnie objął i jedną ręką jeździł po moich plecach. Zaczęłam się pomału uspokajać bo czułam się bezpieczna. Wiedziałam że przy Willu nic mi grozi. Chłopak gładził moje plecy swoją dłonią a ja wplotłam palce w jego bluzę. Staliśmy tak przytulając się z dobrą minutę.Poczułam jak Will luzuje uścisk więc odsunęłam się od niego.

- Jane, powiedz mi kto, kto próbował ci to zrobić, jak wyglądał?.- zapytał a w jego głosie mogłam usłyszeć złość.

- Jakiś chłopak krótko ścięty,z zarostem. Miał czarne spodnie i koszulkę z jakimś zespołem.- William pokiwał głową na moją odpowiedź.

- Wiesz jak ma na imię?.- spytał

- Eric

- Zostań tu okej? Ja zaraz do ciebie wrócę.- na co ja pokiwałam głową.

Patrzyłam na chłopaka który wszedł do domu. Ja usiadłam na ziemi, bo moje nogi odmawiały mi już posłuszeństwa. Wyciągnęłam z torebki papierosy i odpaliłam jednego. Kiedy wzięłam pierwszego bucha odrazu zrobiło mi się lepiej.

Kończyłam palić i zobaczyłam wychodzącego Williama z domu. Odrazu zgasiłam papierosa i wstałam z ziemi. Chłopak podszedł do mnie.

- Już dobrze,chodź pojedziemy do domu.-powiedział.

- Okej,ale czym?.-spytałam.

-No moim samochodem.- Chwycił mnie za rękę i zaczął kierować się przed siebie.

Na jego ruch poczułam jak moje policzki się rumienią. Dobrze że jest ciemno to tego nie zauważy. Sama nie wiem czemu tam reaguje.

- Ale ty piłeś,nie możesz prowadzić.

- Nie piłem dużo,ogarniam spoko.-oznajmił.

-Em,no okej.

William prowadził nas w stronę swojego samochodu,po chwili chłopak zatrzymał się przy samochodzie. Czarny Dodge Challenger. William otworzył samochód po czym do niego wsiadłam.
Siedzieliśmy przez chwile w ciszy, chłopak wciąż nie ruszał.

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz