Rozdział 19

1.4K 29 3
                                    

- Jak się czujesz?.-Spytała Emily.

- Już,okej.-Powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Już,nigdy nie zostawię cię samej w klubie.- Pokręciła głową.-Przecież mogła ci się stać krzywda.

- Spokojnie,jest dobrze.-uśmiechnęłam się.-To nie twoja wina.

- A dobra,ja wiem swoje.- machnęła ręka.- I pomyśleć że to to nowe ziółko.-Uniosła brwi.- Osobiście mu wpierdole.- Uśmiechnęła się.

- Ze względu na okoliczności,masz moje pozwolenie.-Zaśmiałam się.

- Nawet jakbym go nie miała,bym to zrobiła.-zaśmiała się.- No chyba że William,już to zrobił.-Uniosła brew.

- Czemu by miał?.-zmarszczyłam brwi.

- A,nie widziałaś jego rekacji? Jak powiedziałaś że ktoś ci coś dosypał.

- No szczerze to w tamto momencie nie zwracałam uwagi,na takie rzeczy.-Uśmiechnęłam się słabo.

- No w sumie racja, to ci opowiem.-uśmiechnęła się.- Przecież kiedy on to usłyszał,myślałam że zaraz wejdzie do tego klubu. I rozpierdoli każdego,do puki się nie dowie kto to zrobił. To coś znaczy.-poruszyła zabawnie brwiami.

- Nic nie znaczy,i nie zaczynaj tego tematu.-przewróciłam oczami.- A z jego reakcją  napewno przesadzasz, po prostu się zestresował czy coś. Zdenerwował może też.-wzruszyłam ramionami.

- Boże,Jane. Ty jesteś tak ślepa.-westchnęła.

- Dobra,nie ważne.- powiedziałam.- Mam dobrą informacje.-klasnęłam dłońmi i się uśmiechnęłam.

- Zamieniam się w słuch.

- A więc,pierwszego czerwca jadę z moim bratem i chłopakami za miasto, do drugiego domu rodziców Dylana.-mówiłam powoli.- I...

- I?

- I, możesz jechać z nami!.-powiedziałam głośno.

- Serio? Super.- Zaśmiała się głośno.- Brakowało mi jakiegoś wyjazdu. Nie mogę się doczekać.- Powiedziała podekscytowana.

- Będzie basen,i jezioro.- Mówiłam.- A i możesz zabrać Jaspera.- uśmiechnęłam się.

- Serio!.-krzyknęła.-Odrazu pomyślałam o tym,aby cię zapytać czy może jechać. Ale było mi trochę głupio.

- Wiedziałam że będziesz chciała go zabrać. Dlatego załatwiłam mu miejsce.- Uśmiechnęłam się.

- Boże,ale będzie super.- chwyciła się za policzki.-A na ile jedziemy?- Spytała.

- Prawdopodobnie na trzy dni.- Powiedziałam.- Więc jedna walizka ci wystarczy.

Emily należała do tych osób,które potrafiły wsiąść dwie walizki samych ubrań na pięć dni wyjazdu. Nie wiem po co ona tyle tego brała.

- Może i jedna,ale duża.-podkreśliła.

- Nie wierze w ciebie.-westchnęłam.-po co ci tyle ubrań?.- Zaśmiałam się.

- No,w razie czego.-Wzruszyła ramionami.

                                             *
William:

Aktualnie,siedzieliśmy u Patricka w domu. Chłopaki pili piwo gadając o jakiś głupotach.

- Napewno nie chcesz piwa?.-spytał mnie Patrick.

- Napewno.- Przewróciłem oczami.

Nie mogłem się na niczym skupić, bo moje myśli krążyły wokół jednej osoby. A dokładniej dziewczyny. Od ostatnich wydarzeń nasza ręka ja się zmieniła. Jakby wzmocniła? Może dziwnie to brzmi bo nawet nie jesteśmy razem,ale spędzimy ze sobą o wiele więcej czasu niż wcześniej. Co gorsza nie wiem dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć. Ta dziewczyna zawróciła mi w głowie i to porządnie.

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz