- Jak się czujesz?.-Spytała Emily.
- Już,okej.-Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Już,nigdy nie zostawię cię samej w klubie.- Pokręciła głową.-Przecież mogła ci się stać krzywda.
- Spokojnie,jest dobrze.-uśmiechnęłam się.-To nie twoja wina.
- A dobra,ja wiem swoje.- machnęła ręka.- I pomyśleć że to to nowe ziółko.-Uniosła brwi.- Osobiście mu wpierdole.- Uśmiechnęła się.
- Ze względu na okoliczności,masz moje pozwolenie.-Zaśmiałam się.
- Nawet jakbym go nie miała,bym to zrobiła.-zaśmiała się.- No chyba że William,już to zrobił.-Uniosła brew.
- Czemu by miał?.-zmarszczyłam brwi.
- A,nie widziałaś jego rekacji? Jak powiedziałaś że ktoś ci coś dosypał.
- No szczerze to w tamto momencie nie zwracałam uwagi,na takie rzeczy.-Uśmiechnęłam się słabo.
- No w sumie racja, to ci opowiem.-uśmiechnęła się.- Przecież kiedy on to usłyszał,myślałam że zaraz wejdzie do tego klubu. I rozpierdoli każdego,do puki się nie dowie kto to zrobił. To coś znaczy.-poruszyła zabawnie brwiami.
- Nic nie znaczy,i nie zaczynaj tego tematu.-przewróciłam oczami.- A z jego reakcją napewno przesadzasz, po prostu się zestresował czy coś. Zdenerwował może też.-wzruszyłam ramionami.
- Boże,Jane. Ty jesteś tak ślepa.-westchnęła.
- Dobra,nie ważne.- powiedziałam.- Mam dobrą informacje.-klasnęłam dłońmi i się uśmiechnęłam.
- Zamieniam się w słuch.
- A więc,pierwszego czerwca jadę z moim bratem i chłopakami za miasto, do drugiego domu rodziców Dylana.-mówiłam powoli.- I...
- I?
- I, możesz jechać z nami!.-powiedziałam głośno.
- Serio? Super.- Zaśmiała się głośno.- Brakowało mi jakiegoś wyjazdu. Nie mogę się doczekać.- Powiedziała podekscytowana.
- Będzie basen,i jezioro.- Mówiłam.- A i możesz zabrać Jaspera.- uśmiechnęłam się.
- Serio!.-krzyknęła.-Odrazu pomyślałam o tym,aby cię zapytać czy może jechać. Ale było mi trochę głupio.
- Wiedziałam że będziesz chciała go zabrać. Dlatego załatwiłam mu miejsce.- Uśmiechnęłam się.
- Boże,ale będzie super.- chwyciła się za policzki.-A na ile jedziemy?- Spytała.
- Prawdopodobnie na trzy dni.- Powiedziałam.- Więc jedna walizka ci wystarczy.
Emily należała do tych osób,które potrafiły wsiąść dwie walizki samych ubrań na pięć dni wyjazdu. Nie wiem po co ona tyle tego brała.
- Może i jedna,ale duża.-podkreśliła.
- Nie wierze w ciebie.-westchnęłam.-po co ci tyle ubrań?.- Zaśmiałam się.
- No,w razie czego.-Wzruszyła ramionami.
*
William:Aktualnie,siedzieliśmy u Patricka w domu. Chłopaki pili piwo gadając o jakiś głupotach.
- Napewno nie chcesz piwa?.-spytał mnie Patrick.
- Napewno.- Przewróciłem oczami.
Nie mogłem się na niczym skupić, bo moje myśli krążyły wokół jednej osoby. A dokładniej dziewczyny. Od ostatnich wydarzeń nasza ręka ja się zmieniła. Jakby wzmocniła? Może dziwnie to brzmi bo nawet nie jesteśmy razem,ale spędzimy ze sobą o wiele więcej czasu niż wcześniej. Co gorsza nie wiem dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć. Ta dziewczyna zawróciła mi w głowie i to porządnie.
CZYTASZ
Trust me
Romance❗️Chcę zaznaczyć,że książka napewno zawiera błędy.❗️ Jane zamieszkała u swojego starszego brata,ponieważ po śmierci jej mamy jest źle traktowana przez swojego ojca. Po przeprowadzce jej życie w końcu zaczyna nabierać sensu.Pewnego weekendu Jane posz...