Rozdział 27

1.2K 21 0
                                    

Oderwałam się od chłopaka jak oparzona, i odwróciłam w stronę dobiegającego głosu. Stało się to czego oboje przed chwilą chcieliśmy uniknąć. Co za ironia losu. Mój brat stał w progu kuchni, a torba którą przed chwilą jak się domyślam miał w ręce,leżała na ziemi. Jego wyraz twarzy wskazywał na to że był zdezorientowany,ale zarazem wkurwiony. Wzrok Alexa przenosił się ze mnie na Williama i tak w kółko. Wzięłam głęboki wdech aby się uspokoić.

- Alex,pogadajmy.-Zaczęłam cicho.- Tylko spokojnie.-uśmiechnęłam się blado.

- Spokojnie? Spokojnie kurwa?.-Parsknął.- Widzę jak moja młodsza siostra liże się z moim najlepszym przyjacielem,a ja mam być kurwa spokojny!?.- Warknął,ruszając w szybkim krokiem w stronę Williama. Automatycznie przed nim stanęłam,aby zagrodzić mu drogę.Ponieważ jeszcze brakowało nam tu tego aby się pobili.

- Dobra,mówcie. Po zaraz tu kogoś zapierdole.- Starał się mówić spokojnie. Stanęłam tuż obok Williama, i posłałam mu lekki uśmiech.

- No bo my...Jakby jesteśmy razem.- powiedziałam nieśmiało.

- Jak to razem?.-Blondyn przymknął powieki ale po chwili znowu je otworzył.

- No w związku stary.- Odpowiedział mu William.

- Ja pierdole,jaja se robicie?.- Spytał i zaśmiał się.

- Nie.- Odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.

- Od kiedy?.-spytał.

- Od niedawna.-Powiedziałam.

- Kurwa,Jane. Prosiłem cię.- wskazał na mnie ręką.

- Ja...Wiem. Ja nie wiedziałam że tak będzie.- powiedziałam cicho.

- Tobie też kurwa mówiłem!.- warknął na Willa.- Co ty właściwie do niej czujesz co?- Spytał.

- Kocham.- Powiedział bez zastanowienia William.- Kocham ją.

- A spróbuj ją kurwa zranić,spróbuj tylko.- Wskazał palcem na bruneta i do niego podszedł.

- Nie zrobię tego. I to mogę ci obiecać.- Odpowiedział mu William.- Nigdy tego nie zrobię.

Na jego słowa,po moim ciele rozlała się fala ciepła. Mówił to z taką powagą i pewnością.

- I lepiej żeby tak było.- Powiedział blondyn.- Dobra ja idę,kurwa to wszystko przemyśleć.- Machnął ręką i wyszedł z pomieszczenia.

Wypuściłam głośno powietrze z płuc. Poczułam ulgę, Alex wcale nie zareagował tak źle jak myślałam. Oparłam się o wyspę kuchenną, a brunet stanął przede mną.

- Nie było tak, źle.- Powiedział. W odpowiedzi pokiwałam głową.

- Ciesze się,że mamy to za sobą.- Westchnęłam.

- Ja też.- Pokiwał głową.

                                            *
- Jane.- poczułam szturchnięcie.- Obudź się.

Uchyliłam lekko powieki i zobaczyłam Alexa,siedzącego na brzegu mojego łóżka. Czułam że moje policzki są mokre od łez,a ciało całe spocone. Śnił mi się ojciec. Znowu.

- Co ci się śniło?.-spytał. Podniosłam się do siadu, i przetarłam dłońmi twarz.

- Ojciec.- Powiedziałam prawie nie słyszalnie.

- Już nic ci nie zrobi. Zamknęli go.- Ścisnął moją dłoń.

- Zamknęli?.- otworzyłam szerzej oczy.

- Tak,kilka dni temu.- Pokiwał głową.

A ja poczułam ogromną ulgę. Jakoś od momentu kiedy znowu mnie zaatakował,czułam niepokój. Fakt że chodził sobie po prostu po ulicach,nie dawał mi spać. A teraz,teraz to uczucie które mi ciążyło znikło.

- Szybko go nie wypuszczą.-Dodał.- Nie martw się.- W odpowiedzi pokiwałam głową.

- Kocha cię.-Odezwał się po dłuższej chwili. Zmarszczyłam brwi na jego słowa,ponieważ totalnie nie widziałam o co mu chodzi.- William.-Dodał. A po moim sercu rozlała się fala ciepła.

- Rozmawiałem z nim przed chwilą.- Westchnął.- Uwierz mi że znam go już sporo lat, i przez ten czas miał wiele dziewczyn.-kontynuował.- Ale nigdy nie widziałam żeby był tak szczęśliwy i szczery,kiedy o nich mówił.-Uśmiechnął się lekko.- Naprawdę,pierwszy raz go takiego widziałem,nie wiem coś ty z nim zrobiła.-Zaśmiał się.

- A ja nie wiem,co on ze mną.-Uśmiechnęłam się.- I też go kocham,ja wiem że ze mną rozmawiałeś na ten temat.-Westchnęłam.- Ale nic nie poradzę. Nie wiedziałam że tak będzie.-wzruszyłam ramionami.- Na początku to go nie chciałam na oczy widzieć.- Zaśmiałam się.

- Rozumiem was.-pokiwał głową.- Przemyślałem sobie to wszystko, i nie mogę wam nic zabronić.- Przeczesał włosy ręką.- Jeżeli naprawdę,coś do siebie czujecie to nic mi do tego.-wzruszył ramionami.

- Dziękuje.- Mruknęłam.

- Nie masz za co,przecież.-Wstał z łóżka.- Będziemy robić kolacje,zejdź niedługo.- Otworzył drzwi.

- Jasne.-uśmiechnęłam się,a chłopak zniknął za drzwiami.

Odetchnęłam z ulgą. Naprawdę się ciesze że Alex będzie starał się nas zaakceptować. Myślałam że będzie o wiele gorzej. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer Emily. Dziewczyna odebrała po trzech sygnałach.

- Halo,co tam?.-spytała.

- A dobrze, Alex już wie.- Powiedziałam.

- Że o was?.- spytała zdziwiona.

- Tak.- pokiwałam głową,mimo że nie mogła tego zauważyć.- Przyłapał nas,jak się całowaliśmy. Nie było innego wyjścia.

- I jak zareagował?.

- Na początku wiadomo,był wkurwiony. Ale teraz już jest okej.-Powiedziałam.- Powiedział że nie może nam niczego zabronić.

- No widzisz,mówiłam że będzie dobrze.- Zaśmiała się.- A tak się bałaś.

- To prawda. Myślałam ze zareaguje o wiele gorzej.

- Mówiłam że będzie dobrze.

Rozmawiałam z Emily,przez telefon około dwadzieścia minut. Przy okazji umówiłyśmy się na jutro.W końcu wstałam z łóżka, i zeszłam na dół do chłopaków. W kuchni zastałam Alexa,smażącego jakieś mięso. I Williama robiącego podajże mizerię.

- Co tam robicie?.- Oparłam się o wyspę.- Ale pachnie.- Uśmiechnęłam się.- Pomóc wam w czymś?.-spytałam.

- Możesz wyjąc już talerze.- Powiedział mój brat.

- Się robi.

Wyjęłam talerze, i ułożyłam na stole razem se sztućcami. Następnie podeszłam do Williama.

-Co tam?.- spytałam i ułożyłam usta w dzióbek,prosząc o pocałunek.

- Jesteś tu,więc idealnie.- Złożył pocałunek na moich ustach.

- Boże,nie przy ludziach.- Burknął blondyn.

- Zaraz,jamy.- Powiedział brunet.- Siadaj.
  
                                          *
Kiedy zjedliśmy posiłek,pomogłam chłopakom posprzątać. Kiedy chciałam udać się do swojego pokoju zatrzymał mnie głos bruneta.

- Jane,musimy pogadać.- Odparł.- Chodź do mnie do pokoju.- Ruszył w stronę schodów a ja tuż za nim.

- Wszystko okej?.-spytałam.

- Tak,nie martw się.- Złapał mnie za dłoń i wszedł do pokoju.

- No to,co tam?.-uśmiechnęłam się siadając na łóżku. Chłopak stał przede mną.

- Posłuchaj,odrazu ci powiem że to nie jest jakaś nagła decyzja.- Błądził wzrokiem po mojej twarzy. A ja zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi.-Także nie denerwuj się do puki ci wszystkiego nie wyjaśnię.

- Mów już,bo się zaczynam denerwować.-pośpieszyłam go.

- Wyprowadzam się.-odparł.

~

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz