Rozdział 24

1.3K 21 1
                                    

Po telefonie od Willa,Alex zjawił się w domu w jakieś pięć minut. Opowiedzieliśmy mu całą sytuacje.

- Zabije go,kurwa!.-Krzyknął mój brat,chodząc w kółko po salonie.- Że miał czelność tu przyjść.- Zadrwił.

- Trzeba to zgłosić.-Powiedział Will,który siedział obok mnie na kanapie.

- Nie!.- wręcz krzyknęłam.- Nie możemy.-pokręciłam głową.- Będzie jeszcze gorzej,zemści się na nas wszystkich.- Wstałam z kanapy.

- Jane.- mój brat wziął głębszy wdech,i podszedł do mnie.- Gorzej będzie jak ten człowiek,będzie na wolności.- starał się mówić spokojnie.- W każdej chwili może coś ci zrobić,nie ma prawa chodzić sobie bezkarnie po świecie.

- Trzeba to zgłosić.- Kontynuował Will.-Ten człowiek dopiero wyszedł,a już odpierdala.To co będzie później? Jeżeli nie pójdzie siedzieć?.-Mówił.

- Jane zgłaszamy to i koniec.-Odezwał się Alex.

- Nie proszę,ja...ja coś wymyślę.-Wplotłam palce we włosy.- Pojadę do niego,pogadam z nim...- Nie dokończyłam bo przerwał mi Alex i parsknięcie Willa.

- Chyba nie myślisz,że cię tam puścimy?.- Powiedział mój brat.- Nie kombinuj Jane.

Patrzyłam to na Alexa to na Williama. Wiedziałam że moją racje ale po prostu się bałam. W końcu wyjdzie, a wtedy zemści się też na nich. A nie mogę pozwolić aby stała im się krzywda z mojej winy. Miałam ochotę ponownie się popłakać,znów czułam się bezradna i nie wiedziałam co robić.

- Pojadę do niego.- Z transu wyrwał mnie głos brata.

- Chyba oszalałeś!.-krzyknęłam.-Jeszcze coś ci zrobi, nie pozwolę aby działa wam się krzywda przeze mnie.- Kręciłam głową

- Nic nie jest przez ciebie.-Mówił dalej.- To w końcu też mój ojciec. Proszę uspokój się już,załatwimy to a ty się tym nie przejmij. Okej?.-spytał.

- Postaram się.-Zawahałam się z odpowiedzią.

- Boli?.- spytał i wskazał na moją szyje.

- Trochę.-Powiedziałam zgodzie z prawdą.

- Idź się połóż,odpocznij.- przejechał ręką po mojej szyi.

Pokiwałam głową, spojrzałam jeszcze na Williama który się do mnie uśmiechnął. A ja poszłam do swojego pokoju.

Kiedy usiadłam na łóżku zobaczyłam połączenie od Emily. Odrazu odebrałam.

- No hej,co tam?.- usłyszałam głos blondynki.

- Mój ojciec ty był.-powiedziałam cicho. Po drugiej stronie również zapanowała cisza.

- Jak to,twój ojciec?.-spytała w szoku.

- Nie wiem,nie wiem Emily.- pokręciłam głową mimo że nie mogła tego zauważyć.

- Zrobił ci coś?.-pytała przerażona.

- Nie zdążył.-czułam jak łamie mi się głos.- Pogadamy o tym jutro okej? Nie mam siły teraz.- wypuściłam powietrze ze świstem.

- Tak,jasne.- Mówiła z troską.- Połóż się i odpocznij, będzie okej, nie martw się.

- Dobrze.-Uśmiechnęłam się blado,mimo że nie mogła tego zobaczyć.

- Do jutra.- Powiedziała, i się rozłączyła.

Właśnie jutro mam zakończenie roku szkolnego, niby fajnie,ale nie mam siły,chęci ani nastroju aby tam iść.

                                             *
Razem z Emily,weszłyśmy właśnie na teren szkoły. Zaczęłyśmy kierować się do sali gimnastycznej która znajduje się w osobnym budynku,bo właśnie tam odbędzie się zakończenie roku. Przed wejściem do sali stało już sporo uczniów ubranych na galowo,po każdym z nich było widać że cieszy ich ten fakt. W sumie jeszcze rok i odejdziemy stąd na zawsze.

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz