/1/

815 28 59
                                    

Tańczył.

Może bardziej bujał się na boki, przeczesując wzrokiem tłum w poszukiwaniu atrakcyjnego celu. Niemalże był zrezygnowany, gotowy wrócić do ciepłego domu, szerokiego uśmiechu i znanego zapachu. Nigdy nie był na tyle zdesperowany, by zanurzać się w ramionach kogoś, kto nie porwał go całkowicie swoją aparycją. Uważał to za całkowitą stratę czasu. A Jimin nie miał go tyle, by przeznaczać na byle kogo.

Już miał wychodzić - zaczął się nawet przepychać w stronę wyjścia - i wtedy go zobaczył.

Niewielka plamka czerni, pośród kolorowych, roztańczonych ciał.

                 Siedział przy barze, plecami do tłumu, palcami nerwowo wystukując rytm i wydawał się być całkowicie niezainteresowany tym, co działo się na parkiecie.

Wybornie. Przystojny i stanowiący wyzwanie.

Zgrabnie wyminął ręce, które wystrzeliły w jego stronę, nawet nie zaszczycając atakującego spojrzeniem i w końcu zniecierpliwiony znalazł się przy barze, ocierając pot ze skroni.

Na parkiecie było cholernie gorąco.

-Mogę postawić ci drinka? - Zapytał mężczyzny, nawet na moment nie tracą rezonu. Chociaż powinien... ten człowiek był uosobieniem stwierdzenia "drapieżność".

-Stać mnie na samodzielne kupowanie sobie drinków, dzięki - odburknął nieznajomy, a Jimin musiał się nieco do niego nachylić, by wysłyszeć słowa w dudniącej muzyce. 

Uśmiechnął się, słysząc jego odpowiedź, bo...odmówił, ale...przeskanował go wzrokiem. Widział, jak spojrzenie nieznajomego błądzi po jego twarzy, szyi i klatce piersiowej. Jednak nim nie dotarł do nóg, nie wydawał się być nadmiernie zainteresowany, ot...przychylnie nastawiony. Jednak później...później Jimin już wiedział, że go ma. Na moment wargi mężczyzny rozchyliły się mimowolnie, co zatuszował przytknięciem do nich szklanki, a oczy zdecydowanie za długo wodziły po jego kończynach.

Dla Parka nie miało znaczenia CO takiego podobało się w nim innym mężczyznom. Nie mieli przecież tworzyć związku, więc czy ich zainteresował swoim uśmiechem, głosem, czy nogami...nie mógł być bardziej obojętny.

Wskoczył na pobliski stołek barowy i okręcając się w stronę nieznajomego, założył nogę na nogę, stopę niemalże kładąc na kolanie mężczyzny. Widział, że drgnęły mu palce. "Niesamowite palce" - zdążyło mu przebiec przez głowę i zamierzał zrobić wiele, by one się dziś w nim znalazły. Znalazł swój cel i nie zamierzał odpuścić, dopóki znajdowało się to w granicach smaku. Nie był zdesperowany, ale...prawdziwie podekscytowany.

-To może ty postawisz drinka mi, Panie Nieznajomy?

Mężczyzna wpatrywał się w niego bez słowa. Długo, zdecydowanie za długo, ale jego wzrok raz za razem ześlizgiwał się na Jiminowe uda i pospiesznie wracał na twarz. Cieszył się, że ubrał dziś te ciasne spodnie, chociaż do praktycznych było im daleko...

"Odrobina trudu nagrodzona z nawiązką", jak zwykł mawiać Tae.

W końcu nieznajomy odwrócił wzrok, uniemożliwiając Parkowi obserwowanie jego reakcji, ale gdy znów na niego spojrzał, był lekko zarumieniony. Skinął nieznacznie głową na potwierdzenie.

-Co pijesz? - Zapytał jego nowy towarzysz zachrypniętym głosem, który zawierał w sobie szczyptę rozedrgania. Chyba...nie przywykł do tego, że go ktoś podrywa.

Przywołał dłonią barmana.

-Old fashioned - odpowiedział, nawet na moment nie spuszczając go z oka.

Granice przyzwolenia [Vmin I Yoonmin I Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz