Rozdział 14

4K 316 12
                                    

Samantha

- O mój boziu – pisnęłam biegając w koło. Mężczyzna mówił prawdę. To była najprawdziwsza wystawa figurek Marvela i DC Comics jakie do tej pory widziałam. Umieszczone w gablotach i błyszczące się jak najjaśniejsze gwiazdy.

Ludzi było niewiele dlatego mogłam bez problemu wgapiać się w gabloty bez świadomości, że ktoś będzie też chciał je obejrzeć. Skandowałam wzrokiem każdy maleńki szczególik chłonąc go jak woda gąbkę. Mogłam wyglądać w tej chwili jak wariatka, ale to była moja pasji i nie miałam zamiaru ukrywać swojego zachwytu, zwłaszcza że Richard i tak o niej wiedział.

- Co to? – zapytał mój mąż zatrzymując przed jedną z gablot. Z trudem oderwałam wzrok od figurki Iron mena i powoli do niego podeszłam.

- Serio nie wiesz! – aż mnie zamurowało z wrażenia. Rozumiem, że ktoś nie był tak wielkim fanem jak ja, ale żeby nie rozróżniać postaci w nich występujących to już lekka przesada. – To Grooth. – odparłam jakby to wszystko wyjaśniało.

- Kto?

- Najcudowniejsza istota jaką widziałam. – zachwyciłam się nie mogąc oderwać wzroku. Maleńka jego wersja patrzyła wprost na mnie i mówiła kup mnie. To była najgorsza a zarazem najlepsza rzecz w takich miejscach. Nie dość, że można było je oglądać to istniała możliwość zakupu figurek mieszczących się w gablotach. Nie było to takie tanie, dlatego popyt na takie rzeczy był znikomy. Pozwolić na nie mogły sobie tylko osoby bardzo majętne a ceny sięgające nawet kilkunastu tysięcy dolarów odstraszałyby każdego niezależnie od pojemności portfela.

- To drzewo. – kpina w jego głosie podziałała na mnie jak płachta na byka.

- Ani się waż tak o nim mówić. – warknęłam po czym spojrzałam na figurkę. – To słodziak. – odparłam z czułością.

- Więc pewnie go masz w swojej kolekcji. – stwierdził.

- No właśnie nie. – westchnęłam. – Jego postacie trudno dostać, bo jest ich tylko kilka a nabywców więcej niż wyprodukowanych figurek. Ostatnią licytację przegrałam tylko o dwa tysiące dolarów.

- Że ile? – zapytał zszokowany.

- Też sądzę, że to mało. – westchnęłam dając sobie spokój z dalszym oglądaniem. Inaczej mogłoby doprowadzić do tego, że nie uważając na cenę i tak bym go kupiła. Siedem tysięcy dwieście. Dokładnie taka cena widniała na kartkę przed gablotą.

Dalej przechadzałam się już sama. Richard najwyraźniej nie otrząsnął się z szoku po zobaczeniu ceny, którą najzwyczajniej przeoczył. Swoją drogę nie wiem jak to możliwe, ale najwyraźniej mu się to udało.

Ktoś bardzo się postarał, aby nadać temu miejscu przyjaznego klimatu. Na ścianach nie było zwyczajnej i nudnej farby za to piękne ręcznie malowane postacie przedstawiające najważniejsze postacie z komiksów Marvela i DC Comics - Captain America, Spider-Man, Thor, Hawkeye, Wonder Woman, Green Arrow, Green Lantern, Batman, Superman, Flash, Aquaman.

Stworzone tutaj miejsce było bezpieczną przystanią dla wszystkich niezrozumianych osób a w tym właśnie mnie. Jestem elegancką, dobrze ubraną i zadbaną kobietą w świecie fantazji a nikt nie patrzy na mnie ze zdziwieniem co tutaj robię. Nie ważne kim jesteś, co robisz i jak wyglądasz tutaj nie ma to znaczenie. Jedyne co się liczy to pasja, którą uwielbiamy.

Oprócz figurek, które zbierałam kochałam oglądać filmy oczywiście z tymi postaciami. Jednak moim ulubionym filmem i to się nigdy nie zmieni jest Wonder Women opowiadający o amazońskiej księżniczce i nieśmiertelnej półbogini, która opuszcza swoją wyspę by udaje się do prawdziwego świata w celu pokonania Aresa, boga wojny.

#3.Związani umową. Połączeni uczciwościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz