Samantha
- Królowa piękności w końcu się pojawiła – od razu po wejściu zostałam zaatakowana przez tą smarkulę inaczej nazwaną Alessandra. Albo jeśli ktoś wolał siostra Richarda. Dziewuszysko miało dwadzieścia lat a zachowywało się jakby miało najwyżej dwanaście.
Nie przeczę jest przepiękna ze swoimi brązowymi włosami rozjaśnionymi pasemkami sięgającymi jej tylko do brody. Wygląda niezwykle figlarnie a do tego te niebieskie oczy, które sprawiają, że gdy w nie patrzę widzę królową lodu.
Przy mnie zachowuje się niezwykle perfidnie i nie wiem czy Richard o tym wie, ale nie chcę mu o tym mówić. Wiem jak ważna jest rodzina, dlatego wytrzymam te kilka miesięcy i potem odejdę. Bez uczuć i żalu. Ta jasne – prychnęłam w duchu. Nie wiem czy będę potrafiła od niego odjeść. Jest wszystkim czego mogłabym pragnąć, ale tego też mu nie powiem, bo po co. Po tym jak go potraktowałam nie chciał ode mnie niczego na kształt przyjaźni za wyjątkiem seksu od czasu do czasu, z którego oboje czerpaliśmy przyjemność.
- Ciebie też miło widzieć – udałam, że tego nie słyszę.
- Ja nie wiem jak mój brat z tobą wytrzymuję – spojrzała na mnie z pogardą.
- Jeśli chcesz powiem ci jak – uśmiechnęłam się przebiegle. – Wystarczy tylko, że wezmę w dłoń jego...
- Jesteś obrzydliwa.
- Dziękuję – zaśmiałam się sięgając do świeżo zaparzonej kawy. Gdyby nie to, że mnie nienawidziła mogłabym ją polubić.
Zajęłam miejsce przy stole zatracając się w swoich myślach. Prawie rok mieszkałam z tą dwójką i nadal nie mogłam ich rozgryźć. Byli niezwykle zżyci, ale nie pokazywali tego przed innymi. Nie wiem nawet czy moje siostry zdawały sobie sprawę z jej istnienie. Chyba coś im o niej wspomniałam, ale całe moje życie małżeńskie pozostawało dla nich tajemnicą.
Od zawsze taka byłam. Nie lubiłam chwalić się tym co miałam i osiągnęłam, bo dla mnie było to tak jakbym pokazywała, że jestem od kogoś lepsza a nauczyłam się, że to źle wygląda. Tak bardzo wpłynęła na mnie opinie innych ludzi, że przestałam o sobie mówić. Nie chciałam wyjść za panienkę z dobrego domu która nie wiem co to praca.
Dlatego i mój wolontariat trzymałam w tajemnicy. Nie potrzebowałam rozgłosu jaka to jestem uczynna i pomagam innym. Po co mi to. Uwielbiałam spędzać czas podczas tych kilku godzin w tygodniu z kobietami, które uważały mnie za dobro wcielone.
Jakby na to nie patrząc to każda z nas zajmowałam się dobroczynnością. Sara prowadziła fundację zajmującą się pomocom chorym dzieciom, Maya udzielała się w domu seniora prowadząc zajęcia z malarstwa a ja spędzałam czas z tymi cudownymi kobietami. Nie mogłam się doczekać naszego kolejnego spotkania nie tylko dlatego że musiałam tak iść, ale dlatego że one traktowały mnie jak równą sobie. Dla nich nie byłam kimś kto się wywyższa a kimś z kim mogły porozmawiać o życiu, swoich problemach czy zwykłych wydarzeniach w świecie.
- Dzień dobry – moje myśli przerwało pojawienie się Richarda. – Cześć mała – podszedł do siostry składając pocałunek na czubku jej głowy.
Mnie posłał to swoje dziwne spojrzenie coś pomiędzy uśmiechem, który wyglądał bardziej jak grymas. Zignorowałam to i zajęłam się swoim telefonem. Może wychodziłam na sukę, ale tylko tak mogłam się przed nim bronić.
Przeglądałam skrzyknę pocztową, kiedy zobaczyłam wiadomość od adwokata taty. To było tak niecodzienne, że nawet nie wahałam się ani chwili. Kliknęłam chcąc przeczytać wiadomość, ale poza słowami „Powinnaś wiedzieć" nic więcej nie było. No poza załącznikiem, którego jak najszybciej pobrałam.
CZYTASZ
#3.Związani umową. Połączeni uczciwością
RomansaSamantha zawsze kierowała się rozumem i rozwagą. Do dnia, kiedy go spotkała. Po wspólnie spędzonej nocy dotarło do niej jak bardzo boi się zakochać. Jednak to już się stało a jedyne co zrobiła to zraniła mężczyznę, który sprawił, że była szczęśliwa...