Sara
Trzy lata później
- Tobias proszę cię daj już spokój. – od godziny wałkowaliśmy ten sam temat, ale moje nerwy chyba dłużej tego nie wytrzymają.
- Ale ona to lubi. – nie dawał za wygraną.
- Nie możesz jej tak ciągle nosić, bo zaczyna wymuszać to z każdym razem, kiedy wychodzimy. – wyjęczałam.
Leila miała ponad dwa latka, ale była istną diablicą. Momentami nawet zastanawiałam się czy nie podmienili jej w szpitalu, bo ja byłam cicha i spokojna, Tobias trochę mniej, ale nie aż tak żeby zachowywać się jak w przypadku ADHD. Leila była naszym całkowitym przeciwieństwem i wystawiała moją cierpliwość na próbę.
Spojrzałam z czułością na moją córeczkę, która najwyraźniej nieźle się bawiła na rękach swojego taty. Klaskała rączkami i szczerzyła się niezwykle szczęśliwa. Tylko to złagodziło moją złość.
- Dobrze odstawię ją, ale za chwilę. – wyburczał patrząc na Leilę z uwielbieniem. Odkąd pojawiła się na świecie robił wszystko, aby mnie wyręczyć. Stał się tatą na pełen etat. Zmieniał jej pieluchy, karmił i usypiał. Za każdym razem na jego twarzy widniał uśmiech tak wielkiej miłości, że momentami wydawało mi się nierealne.
Nawet byłam o to zazdrosna, bo wyglądało to tak jakby ją kochał bardziej a ja poszłam w odstawkę. W końcu zrozumiałam, że Tobias jest jedyny w swoim rodzaju i poświęca się dla nas w pełni.
- Masz dziesięć minut a potem masz ją zostawić, żeby w końcu mogła zająć się sama sobą. – ostrzegałam.
- Oczywiście kochanie. – rzucił wychodząc z małą do ogrodu.
Prychnęłam, bo wiedziałam, że powiedział tak tylko po to żebym się odczepiła. Westchnęłam patrząc na porozrzucane po salonie zabawki wiedząc, że czeka mnie nie lada sprzątanie. Mogłam na niego nawrzeszczeć, ale to i tak nic by nie dało, dlatego wzięłam kosz stojący przy kanapie i zaczęłam o niego pakować każdą nawet najmniejszą zabawkę czy klocek.
Minęło prawie pięć lat, odkąd spotkaliśmy się w gabinecie adwokata a mi się wydaje jakby to było wczoraj. Dokładnie pamiętam każde słowo z testamentu i to jak zareagował na nie Tobias. Teraz czasami śmiejemy się z tego wszystkiego, ale nie żałujemy, że wzięliśmy ślub. Przy nim dzień wydawał się magiczny a moja miłość rosła z każdą chwilą.
Tak było i dziś.
Co z tego, że się kłóciliśmy – przecież każda para przeżywała lepsze i gorsze chwile. Najważniejsze to umieć ze sobą rozmawiać i nie zmiatać problemów pod dywan.
- Cześć kochanie. – w drzwiach pojawił się tata z naręczem pakunków. Spojrzałam na niego wściekła, że po raz kolejny ignorował moje protesty, żeby nie przynosić nic małej, bo tylko bardziej ją rozpuszcza.
- Chyba moja ostatnia przemowa do ciebie nie dotarła.
- Wszystko zrozumiałem.
- Więc dlaczego znowu jej coś kupujesz?
- Po prostu to zignorowałem. – wzruszył beztrosko ramionami. – Gdzie moja księżniczka?
- Na dworze. – wskazałam ręką drzwi na plac.
Tata od razu ruszył w tamtym kierunku niezwykle zadowolony z siebie. Pokręciłam głową niezadowolona na jego brak dojrzałości i zachowywanie się jak dziecko. Wiem, że chciał dać małej wszystko co najlepsze, ale wolałam, aby spędzał z nią czas po prostu się bawiąc a nie wydając na nią pieniądze.
![](https://img.wattpad.com/cover/334840818-288-k193374.jpg)
CZYTASZ
#3.Związani umową. Połączeni uczciwością
RomantikSamantha zawsze kierowała się rozumem i rozwagą. Do dnia, kiedy go spotkała. Po wspólnie spędzonej nocy dotarło do niej jak bardzo boi się zakochać. Jednak to już się stało a jedyne co zrobiła to zraniła mężczyznę, który sprawił, że była szczęśliwa...