Dostaniecie dzisiaj do 28 rozdziału a reszta jutro ;)
Richard
W uszach ciągle dźwięczały mi słowa, które do niej powiedziałem. Zarzuciłem, że nigdy nikogo nie kochała. Ten ból, który widziałem w jej oczach zadałem jej właśnie ja. Chciałem palnąć sobie w łeb za to, że coś takiego zrobiłem, ale było już za późno. Słowa zostały wypowiedziane i nie mogłem cofnąć czasu, aby je wymazać.
Powinienem się cieszyć na wieść, że nie jest w ciąży. Nie była już do mnie uwiązana ani ja do niej, ale i tak bolało. Chciałem mieć z nią dziecko, bo może ono wyzwoliłoby w niej to konkretne uczucie, którego pragnąłem nad życie. Może w końcu by mnie pokochała i zobaczyła jak bardzo może być ze mną szczęśliwa. Dla niej zrobiłbym wszystko i zapewnił jej takie życie jakie tylko by chciała.
Kiedy bez słowa wyszła z domu przeraziłem się. Nie odbierała, kiedy dzwoniłem ani nie odpisywała na wiadomości więc zrobiłem jedyną racjonalną rzecz jaka przyszła mi do głowy. Skontaktowałem się z Edwardem, żeby ją znalazł. Żeby sprawdził, że nic jej nie jest.
Czas ciągnął mi się w nieskończoność do momentu aż weszła przez drzwi. Wyglądała tak samo, ale jej zachowanie się zmieniło. Czułem bijący od niej chłód tak jak na początku naszego małżeństwa. Nie chciałem, żeby te czasu wróciły, ale nie wiedziałem, jak mam to zmienić. Byłem jednak na tyle zdeterminowany, aby z nią porozmawiać i wytłumaczyć, jak się poczułem.
Gdyby to zależało ode mnie zabrałabym ją do naszej sypialni i wszystko wyjaśnił, ale dzisiaj był ważny moment dla mojej siostry, dlatego postanowiłem zrobić to później.
Podczas kolacji było jakoś drętwo pomiędzy nami. Na szczęście moja żona i siostra były tak zagadane, że mogłem na spokojnie ułożyć sobie co chcę jej powiedzieć. Jednak pod koniec wszystko przybrało całkiem inny obrót. Dowiedziałem się jak naprawdę jest moja żona, ale i też, dlaczego mi nie powiedziała jak bardzo pomaga innym. Ona po prostu taka była i nie chciała poklasku. Chciała pomagać w cieniu, bo właśnie to jej sprawiało radość.
- Dam sobie radę a ty możesz iść odpocząć. - posłała mi nerwowe spojrzenie i zaczęła zbierać puste talerze. Zachowywała się tak jakby krępowała ją moja obecność.
- Pomogę ci.
- Nie musisz.
- Ale chcę. – zapewniłem podchodząc do niej z resztą naczyń. – Nie musisz wszystkiego robić sama i po swojemu.
- Musisz zaczynać od nowa? – otworzyła z hukiem zmywarkę i zaczęła do niej pakować opłukane talerze. – Ani dnia spokoju. – burczała pod nosem.
- Ja tylko...
- Wiem co ty tylko. – spojrzała na mnie spod rzęs. Westchnęła odsuwając z czoła kosmyk włosów które na niego upadły. – Nie chcę się znowu kłócić.
- To tak jak ja. – złapałem ją za dłonie. – Przepraszam za to co powiedziałem. Nie miałem racji. Tylko... - ciężko było mi mówić o uczuciach. - ..., kiedy powiedziałaś, że nie chcesz dzieci poczułem się... nieistotny.
- Nie mówiłam, że nie chcę dzieci z tobą po prostu to nie odpowiedni czas.
- Czyli... - zapłonęła we mnie nadzieja, że może kiedyś będziemy rodziną.
- Nie wiem Richard. Naprawdę nie wiem. – zamknęła klapę zmywarki. Włączyła ją i ustawiła program. – Trudno jest rozmawiać o czymkolwiek co ma związek ze wspólnym życiem, kiedy tak naprawdę nasze małżeństwo to fikcja.
CZYTASZ
#3.Związani umową. Połączeni uczciwością
RomanceSamantha zawsze kierowała się rozumem i rozwagą. Do dnia, kiedy go spotkała. Po wspólnie spędzonej nocy dotarło do niej jak bardzo boi się zakochać. Jednak to już się stało a jedyne co zrobiła to zraniła mężczyznę, który sprawił, że była szczęśliwa...