Richard
Może i wstając rano nie chciałem kłócić się z siostrą, ale jakoś tak samo wyszło. Zachowywała się normalnie jakby mnie nie okłamywała, dlatego postanowiłem ją trochę przycisnąć. Jak mogła pomyśleć, że zabraniałbym jej spotykania się z chłopakiem. Jest odpowiedzialna i tylko dlatego wiedziałem, że nie zrobiłaby nic głupiego.
Miło było zobaczyć, jak się wije i prosi abym się z nim spotkał. I tak bym to zrobił, ale kara musiała być. A co do tego, że ma kartotekę to strzelałem, ale najwyraźniej trafiłem. Alessandra nigdy nie spotkałaby się z kimś, gdyby nie wiedziała, że się zmienił więc jeśli tak twierdziła to tak było. Nie miałem powodu, aby jej nie wierzyć.
Samantha też mnie zaskoczyła, kiedy wparowała dom kuchni cała rozwścieczona. Na samą myśl na usta ciśnie mi się uśmiech.
- Co cię tak śmieszy? – zapytał Tobias podając mi butelkę z piwem.
Siedzieliśmy u niego na tarasie, bo stwierdził, że musi porozmawiać jak facet z facetem. Nie wiem na jaki temat, ale Sara ulotniła się jak tylko przyjechałem. Posłała mi wielki uśmiech pomachała ręką i wyszła z Luckym na spacer twierdząc, że tego potrzebuje. Jeszcze nie widać po niej było ciąży, ale cała promieniała ze szczęścia.
- Nie za wcześnie na piwo? – zignorowałem jego pytanie i spojrzałem na zegarek. Dochodziła dwunasta w południe więc to było trochę dziwne jak na niego. Od czasu do czasu lubiliśmy wypić, ale nie w środku tygodnia i o takiej porze.
- Muszę się napić. – westchnął siadając na fotelu obok. Jego mina była nietęga jakby go coś trapiło.
- Co jest?
- Zostanę ojcem. – wypuścił powietrze ze świstem mówiąc te słowa ciężkim tonem.
- Przecież wiem. – parsknąłem na jego dziwne zachowanie.
- Ale teraz to do mnie dotarło.
- Stary – klepnąłem go w ramię. – Wiesz o tym od jakiegoś czasu a teraz zaczynasz panikować?
- Jakbyś zobaczył własne dziecko na ekranie to inaczej byś mówił. – odłożył butelkę z piwem na stolik trzęsącymi się dłońmi. – Jestem przerażony. Co jak wiem o dzieciach? A ja nie będę dobrym ojcem? A co, jeśli nie będę dla niej takim wsparciem jakiego potrzebuje? Albo jak zemdleje podczas porodu i ona uzna, że jestem mięczakiem?
- Ale cię wzięło stary. – westchnąłem nie wiedząc jak mu pomóc. Odstawiłem butelkę na stolik, żeby jakoś skupić myśli, dopóki nie byłem podchmielony. – Macie jeszcze wiele miesięcy zanim się urodzi, ale mogę powiedzieć ci jedno. Znam cię i wiem, że zrobisz wszystko, aby być dobrym ojcem.
- Skąd to wiesz?
- Bo masz Luckiego i nim dobrze się zajmujesz. – stwierdziłem, że trochę śmiechu mu nie zaszkodzi a może rozluźnić atmosferę. Nie wiem, jak zareaguje na ten żart, ale się okaże.
- Porównujesz dziecko do psa! – podniósł głos oburzony. Jego mina była bezcenna, dlatego tym trudniej było mi zachować powagę.
- No a co? – odparłem niewzruszony. – Przecież Lucky zachowuje się jak dziecko.
- Jesteś kretynem. – parsknął dochodząc do wniosku, że się z nim drażnię. – Ale dzięki.
- Nie ma sprawy.
Jednocześnie podnieśliśmy butelki z piwem i wznosząc niemy toast stuknęliśmy się nimi by wziąć po solidnym łyku. Nie radziłem sobie w takich ckliwych rozmowach zwłaszcza o dzieciach, bo co ja o nich wiedziałem.
![](https://img.wattpad.com/cover/334840818-288-k193374.jpg)
CZYTASZ
#3.Związani umową. Połączeni uczciwością
RomanceSamantha zawsze kierowała się rozumem i rozwagą. Do dnia, kiedy go spotkała. Po wspólnie spędzonej nocy dotarło do niej jak bardzo boi się zakochać. Jednak to już się stało a jedyne co zrobiła to zraniła mężczyznę, który sprawił, że była szczęśliwa...