Samantha
- Sam możemy porozmawiać? – zapytał Richard stojąc za mną. Rzuciłam na niego okiem w lustrze, ale po chwili zignorowałam i zajęłam się malowaniem tuszem rzęs. Ostatnie pociągniecie i byłam gotowa.
Miałam ochotę wykrzywić usta w grymasie, kiedy po raz kolejny chciał rozmawiać, ale nie mógł zrozumieć, że ja nie chciałem o tym więcej mówić. Starałam się jak mogłam, aby zapanować nad emocjami, ale nie było to takie łatwe jakby się mogło wydawać. Zwłaszcza kiedy jedyne na co miałam w tej chwili ochotę po strzelić mu w tą zapyziałą mordę.
- Nie mamy czasu. – odpowiedziałam ignorując jego prośbę. – Za godzinę musimy być u Sary, a jak będziemy zwlekać to nie przedrzemy się przez miasto.
- Więc porozmawiajmy w samochodzie. – ruszył za mną.
- Już ci to tłumaczyłam, że nie mamy o czym. – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Nie lubię niejasnych sytuacji.
- A ja nie lubię rozmawiać.
- Od kiedy?
- Od teraz. – wyszłam z domu o mało co powstrzymując się od tego, aby nie zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.
Odetchnęłam na spokojnie i wsiadłam do stojącego na podjeździe samochodu. Wyciągnęłam z torebki telefon i napisałam do siostry, że właśnie wyjeżdżamy.
Kliknęły drzwi a po chwili Richard zajął miejsce za kierownicą. Nie patrzył na mnie, ale i tak wiedziałam, że chce coś powiedzieć. Kilka sekund później odwrócił ode mnie wzrok i włączył samochód.
Ruszył spod domu w milczeniu. Żeby nie musieć z nim rozmawiać a takowa chwila mogła się nadarzyć włączyłam radio i pogłośniłam lecącą w nim muzykę. Nie był to jakoś szczególnie utwór jaki lubiłam, ale lepsze to niż nic. Wystukiwałam paznokciami rytm na kolanie i patrzyłam prosto w okno ignorując mojego męża.
Zastanawiałam się jak doszło do tego, że nawet po tylu miesiącach nie potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać a toczymy ciągłą walkę. Dlaczego tak bardzo cierpiałam, kiedy widziałam jego zdjęcia z inną? Dlaczego już podczas pierwszego spotkania poczułam, że przy nim mogę być sobą? Dlaczego przy nim wszystko wydawało się takie proste? Po chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki spłynęła na mnie odpowiedź, którą znałam do pierwszej chwili naszego małżeństwa.
To była miłość.
Nieodwzajemniona
Poraniona.
Szczera.
Najgłupsze było to, że zamiast powiedzieć mu co do niego czuję zakopałam ją głęboko w zakamarkach swojego serca. Powinnam wykrzyczeć mu prosto w twarz, że go kocham i patrzeć na wypisany na jego twarzy szok. Może wtedy chociaż trochę poczułabym, że ruszyłam na przód. A tak robimy ciągle jakieś głupie podchody i staramy się, aby to małżeństwo wyglądało na normalne.
***
Nie czekając na to aż otworzy mi drzwi zrobiłam to sama. Oczywiście nie czekałam też na niego, bo po co. Ruszyłam w stronę domu siostry a mocne kroki tuż za mną rozbrzmiały jakby biegło za mną stado słoni.
- Nie chcesz rozmawiać dobrze. – usłyszałam jego głos zanim złapał mnie za dłoń. – Ale nie zepsuj dnia swojej siostrze. - wysyczał.
Na jego słowa drgnęła mi powieka. Wiedział dobrze, gdzie uderzyć abym stała się potulna jak baranek. Zagranie na uczuciach moich sióstr sprawiało, że cała złość mi przechodziła.
CZYTASZ
#3.Związani umową. Połączeni uczciwością
RomanceSamantha zawsze kierowała się rozumem i rozwagą. Do dnia, kiedy go spotkała. Po wspólnie spędzonej nocy dotarło do niej jak bardzo boi się zakochać. Jednak to już się stało a jedyne co zrobiła to zraniła mężczyznę, który sprawił, że była szczęśliwa...