Rozdział 9

4.3K 323 13
                                    

Richard

Niespodzianka w postaci przyszłego ojcostwa mojego przyjaciela była nieoczekiwana, ale każdemu sprawiła radość. Do domu wracaliśmy w niesamowitym humorze zapominając o tym, że wcześniej ze sobą nie rozmawialiśmy.

- Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek doczekam tego dnia. – pokręciłem głową na myśl jak długo znaliśmy się wszyscy razem.

- Pracujecie ze sobą od lat – stwierdziła Samantha odwracając się w moją stronę. – Jak to się stało, że się zaprzyjaźniliście? Zajmujecie stanowiska w różnych działach i pewnie rzadko się spotykaliście.

- Z Tobiasem znam się jeszcze ze studiów. Mieszkaliśmy przez rok ze sobą w akademiku, ale potem jakoś nasze drogi się rozeszły. Po latach jak zacząłem pracować w firmie twojego taty znowu się spotkaliśmy.

Pamiętam jakby to było wczoraj. Niby tylko rok trwała nasza przyjaźń, ale byliśmy nierozłączni. Chodziliśmy na te same zajęcia, te same imprezy i lubiliśmy te same dziewczyny, ale to nie znaczy, że się przez to kłóciliśmy. Było zdecydowanie na odwrót. Jakby to wszystko co nas łączy jeszcze bardziej sprawiało, że czuliśmy się jak bracia. Kiedy jego rodzice zabrali go ze szkoły nie potrafiłem tego zrozumieć a nasz kontakt całkowicie się urwał.

- A Anthony?

- Anthony to zupełnie inna historia. – zaśmiałem się. – Kiedyś spotykał się z kobietą, która nie chciała mu dać spokoju i nachodziła go w pracy. Całkowicie nie wiedział, jak jej wytłumaczyć, że nic do niej nie czuje więc stwierdziłem, że go poratuje. – teraz nie mogłem pohamować wybuchu śmiechu.

- No mów. – wbiła mi palec w żebra.

- Udawałem, że jestem jego chłopakiem.

- Żartujesz? – patrzyła na mnie zszokowana. Jej usta otworzyły się ze zdziwienia a ciało zastygło w miejscu.

Wyglądała niesamowicie uroczo, kiedy już się na mnie nie gniewała a jej postawa sugerowała, że nie czuje do mnie pogardy. Takich chwil pragnąłem jak najwięcej, bo wtedy była sobą i niczego nie udawała.

- Chciałbym, ale to był numer stulecia.

- Czyli jednak potrafisz się bawić – wymruczała nie na tyle cicho, aby nie usłyszał.

- I to nie raz maleńka – mrugnąłem do niej.

- Nie jesteś na to za stary? – zapytała.

- Wypraszam sobie. Jestem w kwiecie wieku. Mam tylko trzydzieści trzy lata – oświadczyłem z dumą.

Jeszcze niedawno kobiety do mnie lgnęły a ja korzystałem do woli. Co jak co, ale nigdy żadnej nie odmawiałem do czasu aż pojawiła się ona, ale o tym nie musiała wiedzieć.

Samantha

Przyjrzałam się mu bardzo, ale to bardzo dokładnie. Jego błękitne wielkie oczy otoczone krótkimi rzęsami do tego nos, który był delikatnie przekrzywiony na jedną stronę co było zapewne wynikiem złamania oraz usta za które mogłabym zabić. To wszystko razem wzięte sprawiało, że był niezwykle przystojny.

- Przeszedłem oględziny?

- Ujdzie – wzruszyłam ramionami.

- Serio?

- No dobrze. – spojrzałam mu prosto w oczy. – Jak na swój wiek jesteś niezwykle przystojny, wysportowany i pociągający. Pasuje ci?

- Pociągający dla kobiet czy dla ciebie? – dopytał parkując samochód na pojeździe. Nawet nie zorientowałam się, że dojechaliśmy a wszystko przez naszą ciekawą rozmowę.

#3.Związani umową. Połączeni uczciwościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz