Samantha
Czekałam na to przyjęcie od dnia pierwszej wzmianki o romansie Richarda których pokazywało się coraz więcej. Ignorowaliśmy to wiedząc, że są to wyssane z palcami informacje, ale kiedy spojrzałam teraz przez okno samochodu miałam ochotę uciec. Wszędzie roiło się od paparazzich czekających na nas, bo to my byliśmy głową nowej kampanii. I na język wszystkich wokół.
- Gotowa? – zapytał Richarda łapiąc mnie za dłoń.
- Nie, ale im dłużej zwlekamy tym gorzej. – położyłam rękę na klamce. – Lepiej chodźmy.
- Jeśli nie chcesz możemy zawrócić.
- No coś ty! – oburzyłam się. - Nie po to wbijałam się w tą sukienkę, żeby teraz ją zdejmować.
Bordowy materiał otulał moje ciało z każdej strony. Ręcznie wszywany gorset bez ramiączek nie tak łatwo było założyć a co dopiero zdjąć. Tyle guzików i tasiemek zrobiło swoje więc jedyny sposób na pozbycie się go to rozcięcie tego wszystkiego. Od pasa do połowy uda liczne falbany sprawiały, że wyglądałam obłędnie. A szpilki kolorystycznie dobrane do sukienki z paskiem wokół kostki idealnie do mnie pasowały.
Nawet zdecydowałam się na podcięcie swoich włosów. Teraz sięgały mi przed ramiona, wyprostowane nadając mi poważny wygląd. Od razu je polubiłam, bo wystarczyło zarzucić je na tył głowy i gotowe.
- Jeśli chcesz ja nie mam z tym problemu.
- Nie. Chcę tam iść i pokazać tej francy, że jesteśmy szczęśliwi. – wycedziłam przez zaciśnięte zęby czując ogarniającą mnie wściekłość.
- Nadal się na nią wściekasz?
- Oczerniła nas.
- Kochanie. – posłał mi to swoje spojrzenie typu nie warto się nią przejmować, ale na mnie to nie działało. Nie tym razem.
- Jutro przestanę, ale dzisiaj pokażemy na co nas stać.
- Lubię, jak jesteś taka wojownicza. – iskierki pojawiły się w jego oczach. – Dobrze. Więc chodźmy skopać jej ten sztuczny tyłek.
Wysiadł z samochód a błysk fleszy od razu rozlał się po okolicy. Richard unikając kontaktu wzrokowego otworzył dla mnie drzwi, podał mi rękę i pomógł wysiąść. Fala głosów zlewała się z sobą, było coraz głośniej i jedyne czego mi w tej chwili brakowało to bólu głowy od tych krzyków.
- Spójrzcie tutaj!
- Państwo Wolf!
- Jeszcze kilka zdjęć!
- Rozwodzicie się państwo?
Krzyki nie miały końca. Chciałam już wejść, ale Richard objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Nie mogąc się oprzeć spojrzałam na niego ignorując przekrzykujący się tłum. Od razu wyczuł, że na niego spoglądam i posłał mi to rozkoszne spojrzenie, od którego roztapiałam się od środka.
Kolejny samochód zatrzymał się tuż przy krawężniku, dlatego mogliśmy ruszyć dalej. Byłam wdzięczna ktokolwiek to był za to, że nas uratował od tych piranii.
- Nie wiem jak ty, ale ja mam ich dość.
- Spokojnie. – pogładził mnie po biodrze wysyłając tym samym falę ciepłe w dół mojego ciała. – Kilka godzin i będziemy w domu.
CZYTASZ
#3.Związani umową. Połączeni uczciwością
RomansaSamantha zawsze kierowała się rozumem i rozwagą. Do dnia, kiedy go spotkała. Po wspólnie spędzonej nocy dotarło do niej jak bardzo boi się zakochać. Jednak to już się stało a jedyne co zrobiła to zraniła mężczyznę, który sprawił, że była szczęśliwa...