Samantha
Nie czułam się jak trzydziestolatka a bardziej jak dwudziestoczterolatka. Nie ważne, ile masz lat a ważne na ile się czujesz – powtarzałam w głowie to powszechne powiedzonko.
Rozejrzałam się po salonie niezwykle szczęśliwa, że miałam przy sobie osoby, które były dla mnie bardzo ważne. Sara i Tobias, Maya i Anthony, Edward i Sandra, Richard a nawet Alessandra, która na chwilę wyszła. W tle leciała spokojna muzyka, która nie zakłócała toczących się rozmów.
- Gdzie oni są? – wyburczał Richard znad szklanki z whisky. Nie był szczególnie szczęśliwy, kiedy oznajmiłam mu zaledwie godzinę temu, że przyjedzie Alessandra ze swoim chłopakiem.
- Daj im jeszcze chwilę. – syknęłam.
- Musiałaś go zaprosić dzisiaj?
- Tak – warknęłam. – I przestań pić, bo jeszcze chłopak sobie pomyśli, że jesteśmy jakąś patologią.
- W sumie – uśmiechnął się do mnie szatańsko.
- Ani mi się waż – podniosłam głos. – Oddawaj tą szklankę – wyrwałam ją z jego rąk, a kiedy zobaczyłam, że podchodzą do nas Tobias i Anthony powiedziałam. – Nie dawajcie mu żadnego alkoholu.
- Co się dzieje? – zapytał Tobias patrząc raz na mnie raz na swojego przyjaciela.
- To, że Richard ma być trzeźwy jak przyjedzie Alessandra z Liamem i lepiej żebyście go przypilnowali. – ostrzegłam. – Nie narób mi wstydu. – rzuciłam do męża zanim ulotniłam się z jego szklanką.
Weszłam do kuchni chcąc wylać alkohol do zlewu i kiedy już przechylałam szklankę zaskrzypiały drzwi. Momentalnie zlała mnie fala paniki wiedząc, że właśnie dotarli.
- Kurwa – przeklęłam wylewając szybko resztę i nie patrząc na to czy potłukę szkoło rzuciłam je do zlewu. Chciałam jak najszybciej dostać się do drzwi zanim zrobi to Richard i zacznie się wygłupiać.
Wpadłam do korytarza akurat wtedy, kiedy podawał rękę chłopakowi. Rzuciłam posępne spojrzenie w stronę pleców mojego męża które musiał wyczuć jednak nie dał o sobie nic znać. W kilku krokach stanęłam obok niego chrząkając, kiedy za długo trzymał rękę chłopaka w uścisku.
- Skończyłeś? – syknęłam.
- Nie wiem o co ci chodzi. – jeszcze miał czelność udawać niewiniątko.
- Zepsuj mi ten dzień a ręcznie cię wykastruję. – ostrzegłam posyłając mu spojrzenie, od którego niektórzy aż zwiewali. Następnie odwróciłam się do chłopaka i szczerze się uśmiechnęłam. – Miło mi cię w końcu oficjalnie poznać. – podałam mu dłoń.
- Panią też – przy mnie od razu się rozluźnił.
- Mów mi Sam – chciałam, aby czuł się u nas swobodnie. – A on to Richard. Nie przejmuj się nim. Dużo mówi, ale mało robi. – zaśmiałam się z jego posępnej miny. – Wchodźcie. – powiedziałam, kiedy staliśmy w dalszym ciągu w drzwiach.
Posłałam Alessandrze spojrzenie „wow" na to jak bardzo Liam się postarał. Włosy które podczas naszego pierwszego spotkania były rozczochrane z wiadomego powodu teraz idealnie zaczesane na jedną stronę nadając mu chłopięcego wyglądu ala balboy. Czarna koszula perfekcyjnie wyprasowana i leżąca na jego umięśnionym ciele podwinięte do łokci w rękawach przez co miałam dokładny widok na tatuaże na jego dłoni. Jeansowe ciemne spodnie z przetarciami w niektórych miejscach i zwykłe sportowe buty. Idealnie połączył elegancji z wygodą.
- Widziałem to. – Richard objął mnie w pasie prowadząc do czekających w salonie gości.
- Chłopak się postarał a to chyba o czymś świadczy. – wyszeptałam do niego wiedząc, że idą za nami.
CZYTASZ
#3.Związani umową. Połączeni uczciwością
Roman d'amourSamantha zawsze kierowała się rozumem i rozwagą. Do dnia, kiedy go spotkała. Po wspólnie spędzonej nocy dotarło do niej jak bardzo boi się zakochać. Jednak to już się stało a jedyne co zrobiła to zraniła mężczyznę, który sprawił, że była szczęśliwa...