Minęło 5 miesięcy odkąd cały świat stanął w miejscu. W pewnym sensie ja też stanęłam. Dalej jestem w tym samym punkcie, co prawie pół roku temu. Czy ten czas mnie zmienił? Napewno.
Generał Gerard Barison zobaczył mój wysiłek i serce, jakie wkładam w rozwój bazy i mianował mnie jednym z ,, jego" żołnierzy.
Szeregowy Rodrigo.
Jak na armie przystało, trzeba było ćwiczyć. I TO OSTRO.
- No dalej! Walcz! - wykrzykiwał chłopak
- Żartujesz sobie?! Padam z nóg! Siedzimy tu już trzecią godzinę- wyzionęłam ciężko powietrze z płuc. Nim się obejrzałam, leżałam już na podłodze z zakrwawionym nosem. Dostałam.- Rodrigo noooo, psujesz zabawę - śmiał się.
Chłopak który się nade mną ,, znęcał" to David. Ten sam z którym miałam pierwszy trening.
David Fox był totalnym dupkiem. Wysokiego wzrostu z wysokim ego. Zielone oczy i blizna przechodzącą przez prawy policzek. Wydziarane skrzydła na całych plecach. Silny i uczuciowy. Chłopak marzenie... ale napewno nie dla mnie.
Był uparty i zawzięty, dzięki temu jakoś przeżył, a ja razem z nim. Był najbliższą mi osobą tutaj.W przeciągu tych 5 miesięcy straciliśmy troje z naszej grupy. 25 - letnią Dinę, 33 - letniego Marcusa i 10 - letniego Alexa.
Wszyscy zginęli w różnych okolicznościach. Dina wpadła na minę. To chyba najgorsza smierć, ale za razem szybka. Mam nadzieje, że nie czuła bólu...
Marcus został postrzelony podczas szukania zapasów. Rana była głęboka i drasnęła jego płuco. Facet się po prostu udusił.
A smierć młodego Alexa zostawiła na nas wszystkich jakiś ślad. Chłopca znaleźliśmy 2 miesiące temu w opuszczonym domu. Wychudzony, zziębnięty i przestraszony. Był sam. Jego rodzice leżeli martwi w pokój na piętrze. Popełnili samobójstwo. Ich czaszki były przedziurawione w pół. Pewnie strzelba.
Dzieciak nie potrafił się odnaleźć w nowym miejscu. Prosił wszystkich, żeby chociaż na chwile wyjść poza ogrodzenie bazy, żeby mógł się trochę pobawić i poczuć stare życie. Generał nie wyrażał zgody.
Alex błagał i błagał, aż w końcu Gerard uległ.
- Może iść, ale to wy bierzecie za niego odpowiedzialność. - powiedział patrząc na mnie i Davida.Chłopiec bawił się do utraty sił. Był najszczęśliwszym dzieckiem na ziemi. Chodzilibyśmy zawsze w to samo miejsce. Sprawdzaliśmy je za każdym razem. Zero sygnału sztywnych. Bo tak właśnie ich nazywaliśmy. Sztywni, trupy, martwi.
Pewnego dnia oddaliliśmy się kawałek od Alexa. Chcieliśmy porozmawiać na osobności. Cały czas mieliśmy chłopca w zasięgu wzroku. Nagle usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Alex leżał na ziemi przygwożdżony potworem. Sztywny wbił swoje kły w jego twarz, wyrywając mu kawałek policzka. David od razu wymierzył i strzelił do trupa. Podniosłam chłopca i położyłam na swoje kolana. Płakałam. Przytulałam Alexa bardzo mocno, aż chłopiec odszedł.... Powrócił jako jeden z nich. Jego oczy stały się szare i zamglone. Wydał z siebie charakterystyczny dźwięk.
Nie potrafiłam go zabić. Tego zabić. Cały czas widziałam w nim małego Alexa. Wiedziałam, że kochany chłopiec odszedł, ale po prostu nie umiałam.
Martwy rzucił się na mnie i mało nie ugryzł w szyję. David złapał go za włosy i pociągnął. Mały sztywny udrapał Foxa. Stąd jego blizna.
CZYTASZ
The End Of Everything
HorrorCodzienne życie nastolatki wywraca się do góry nogami, gdy wybucha zaraza. Czy dziewczyna poradzi sobie w nowym świecie i odnajdzie bezpieczne miejsce? Czy uda jej się wydostać z rodzinnego miasta Waszyngtonu? TRYLOGIA Dzieło własnego autorstwa Ni...