- Gdzie jest do cholery Don? - podeszłam energicznie do Lucasa. Chłopak ledwo łapał oddech. Był zmęczony.
- Nel...- wysapał brat.
- Czyja to krew? Twoja? Jego? Trupów? - zadawałam pytanie za pytaniem, nie dając mu odpowiedzieć. - Mów kurwa czyja to krew! - krzyknęłam, a moja twarz zrobiła się czerwona.- Nie wiem...- odpowiedział biorąc głęboki oddech.
- Jak to nie wiesz? - podeszłam do Lucasa i spojrzałam mu na twarz.- Tam jest ich masa- pokazał w stronę korytarza ręką. - Udało nam się wyczyścić blok C, ale nie spodziewaliśmy się, że blok D będzie aż w takim stanie. Byliśmy zmęczeni, szliśmy dalej, ale sił zaczynało coraz bardziej brakować. W pewnym momencie trupy nas rozdzieliły. Ja schowałem się w jakimś pomieszczeniu gdzie do połowy ściany były szyby, a Don pobiegł korytarzem.
- Lucas.- spojrzałam wgniewnie na brata. - Prosiłam, mówiłam.
- Szukałem go Nel, naprawdę szukałem!- jego oczy się zaszkliły. - Naprawdę próbowałem, ale nigdzie go nie było....- Zostawiłeś go tam? - zapytałam zdenerwowana. Zauważył to David, który próbował mnie uspokoić.
- Nel. - Fox złapał mnie za rękę, którą od razu wyrwałam z uścisku.
- Nie dotykaj mnie. - spojrzałam na przyjaciela. Zostawiłeś go tam? - ponowiłam pytanie.
- Było naprawdę ciężko, wiesz że to mój przyjaciel...
- Chce to usłyszeć. - odpowiedziałam patrząc bratu w oczy.- Zostawiłem go tam.- odpowiedział Lucas ze łzami lecącymi mu po policzku.
- Tyle mi wystarczy. - odpowiedziałam i odwróciłam się od brata. Szłam w kierunku broni i mundurów, które znajdowały się po lewej stronie.- Co ty robisz? - zapytała Daisy.
- Ide tam. - odpowiedziałam pewnie.
- Oszalałaś?Chcesz zginąć?
- Gdzieś już to słyszałam. - spojrzałam na Davida.Patrzyłam na blat na którym była broń. Myślałam o tym co powiedział Lucas - jest ich tam dużo. Broń palna odpada, narobiłabym za dużo hałasu. Odwróciłam głowę w prawo i zobaczyłam broń idealna. Złapałam za bluzkę, która leżała obok blatu i owinęłam sobie pięść. Podeszłam szybkim krokiem do szklanego okienka. Zamachnęłam się i wybiłam szybkę. Z tamtąd wyjęłam siekierę, która przeznaczona była do użycia w razie pożaru. Ale to były zasady starego świata.
Z siekierą w ręce kierowałam się w stronę korytarza do bloków.
- Nie ma opcji. - Powiedział Lucas łapiąc za rączkę od mojej broni. - Ty tam nie pójdziesz.
- Ty już wystarczająco spierdoliłeś. - odpowiedziałam z zagryzionymi zębami. Wyrwałam siekierę z uścisku brata i go ominęłam.Na mojej drodze stanął David. Nikt nie chciał mi dać załatwić tego, tak jak powinno być zrobione już dawno.
- Zanim cokolwiek powiesz.- spojrzał mi w oczy.- pomyśl o tym co możesz stracić i kto może stracić Ciebie.
- Przejdź. - odpowiedziałam niewzruszona.
- Jesteś zła, rozumiem to, ale daj nam obmyśleć plan jak go wyciągnąć. O ile jest jeszcze żywy...Spojrzałam na Foxa ze złością. Ja wiedziałam, że Don jest żywy. Musiałam sama się o tym przekonać.
- David jak nie chcesz mieć ostrza tej siekiery w swojej czaszce, to proszę Cię jako przyjaciela... odsuń się.
Tak więc zrobił, a ja mogłam przejść korytarzem.
Jak tylko otworzyłam drzwi od bloku C ujrzałam leżące na ziemi ciała. Lucas miał racje, było ich dużo.
Wszędzie była krew i kawałki mózgu na podłodze. Nie patrzyłam co na tym bloku się znajdowało, chciałam jak najszybciej znaleść Rydera.Gdy byłam już przy bloku D wiedziałam, że nie będzie łatwo. Dźwięki martwych było mocno słychać. Otworzyłam drzwi i od razu umarlaki szły w moją stronę. Zabijałam jeden po drugim. Siekiera wbijała się w ich czaszki i szyje jak nóż w masło. Krew tryskała na podłogę i na mnie. Już nie patrzyłam na to czy będę miała maź na rękach, twarzy czy butach. Wpadłam w jakiś szał i nie odczuwałam zmęczenia.
Mijały kolejne minuty, a ja szłam coraz głębiej. W miarę możliwości wołałam Dona, ale zaraz jakiś trup się zlatywał. W pewnym momencie zauważyłam ciało oparte o ścianę. Mężczyzna miał spodnie moro i ciężkie buty. Z daleka było mi ciężko określić czy to Ryder. Podeszłam bliżej i spojrzałam na twarz, a raczej na to co z niej zostało. Była cała zmasakrowana i wygryziona. Ten ktoś, kto tak skończył już nie żył. Miał ślad po kuli przy skroni.
Miałam dziwne przeczucie, że to Don. Moje podejrzenia sprawdziły się w momencie, gdy ujrzałam nieśmiertelnik obok ciała. Na kawałku metalu widniał napis - Don Ryder, 18.02. 2003
Oczy mi się zaszkliły i na chwile straciłam oddech. Położyłam ręce na kolana i się schyliłam. Byłam za późno. Z mojej lewej strony dochodziły dźwięki zbliżających się kolejnych sztywnych. Schowałam nieśmiertelnik do kieszeni i postanowiłam ich wszyskich powybijać.
Zatraciłam się w mordowaniu stworów, które kiedyś były ludźmi. Coś we mnie pękło, co nie pozwoliło mi przestać ich zabijać. Byłam jak w amoku. Po wszystkim kierowałam się z powrotem do przyjaciół.
Gdy otworzyłam drzwi i stanęłam przed nimi, wszyscy patrzyli na mnie z przerażeniem. Nic dziwnego, byłam cała pokryta krwią. Krople kapały z siekiery, moich włosów, ubrań i twarzy. Wyglądałam jak chodzący trup. David podszedł do mnie, złapał za twarz i swoimi dłońmi mi ją wytarł.
- Co tam się stało? - zapytał. - Nel? - chłopak potrząsał mną, ale ja nie reagowałam. Spojrzałam na Foxa tępym wzrokiem. Tak jakby mnie w środku już nie było. Nic nie powiedziałam. Rzuciłam mu pod nogi nieśmiertelnik należący do Dona i odsunęłam się.
Lucas patrzył na Davida z niecierpilowością. Fox pokazał metalowy naszyjnik i pokręcił głową. Wszyscy byli smutni, a ja cały czas stałam z siekierą w ręku i się delikatnie bujałam, a to w przód, a to w tył. Byłam nieobecna.
Rzuciłam siekierę w prawo, a ta uderzyła o podłogę. Zamierzałam już iść do siebie gdy usłyszałam nagle jakieś szepty. Nagle ktoś się odezwał.
- Nel...- powiedział niski głos. Znam ten głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Dona. Był cały i zdrowy...A przede wszystkim żył. To było najważniejsze.
Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy napłynęły mi do oczu i delikatnie się cofnęłam, a Don zrobił krok do przodu. Stał w tych samych drzwiach, co ja chwile wcześniej z myślą, że nie żyje.
Nie wiele myśląc podbiegłam do chłopaka i go mocno przytuliłam. Don początkowo się zdziwił, ale mnie nie odepchnął i nie dał po sobie poznać zaskoczenia. Delikatnie odsunęłam się od niego, żeby spojrzeć mu na twarz, ale dalej byliśmy w uścisku.
Sprawdzałam czy nie ma tego śladu po kuli i czy nie mam zwid. Gdy zrozumiałam, że jest bardziej żywy niż był wcześniej, odsunęłam się. Moje policzki się delikatnie zarumieniły. Nagle z mojej prawej strony podbiegł Lucas również przytulając swojego przyjaciela.
- Jak?! - zapytał Lucas trzymając nieśmiertelnik Dona.
- Nel wyczyściła cały blok D. - blondyn spojrzał na mnie i się uśmiechnął. - Zrobiłaś mi przejście. - dodał. Lucas zaczął go delikatnie popychać z radości, a Ryder dalej na mnie patrzył.Tego dnia nie tylko udowodniłam, że niemożliwe staje się możliwym, ale zrozumiałam, że naprawdę brakuje mi Thomasa.
![](https://img.wattpad.com/cover/361250605-288-k455904.jpg)
CZYTASZ
The End Of Everything
TerrorCodzienne życie nastolatki wywraca się do góry nogami, gdy wybucha zaraza. Czy dziewczyna poradzi sobie w nowym świecie i odnajdzie bezpieczne miejsce? Czy uda jej się wydostać z rodzinnego miasta Waszyngtonu? Czy rodzinna tradycja nauczyła ją przet...