Będąc u skraju wytrzymałości, modliłam się tylko o to by mój brat zaraz tu dotarł. Moja cierpliwość do Dona sięgała granic. Z jednej strony chciałam go zabić za bycie takim niewyrozumiałym dupkiem, a z drugiej przytulić bo jednak to był mój chłopak, który cierpiał.
- Długo im się schodzi. - odezwał się stanowczym tonem.
- Pan obrażony na cały świat umie mówić? - próbowałam go jeszcze bardziej zdenerwować. Tylko po co?
- Przestaniesz? - spojrzał gniewnie. - Bo zaraz wstanę i stąd wyjdę. Nie będziesz miała już problemu.
- Powodzenia. - zaśmiałam się i spojrzałam dalej na drogę. - W takim stanie to napewno dojdziesz daleko.
Atmosfera między nami była napięta. Żadne z nas nie chciało się przyznać do błędu.
Było już kompletnie ciemno, a Lucasa i jego ekipy ratunkowej dalej nie było. Zaczynałam się martwić.
- Zamarzniemy tu. - powiedziałam dygotając.
- Załóż moją kurtkę. - blondyn z trudem się podniósł i do mnie podszedł. Poczułam jego zimne ręce na swojej dłoni.
- Nie mogę. - oddałam mu ubranie. - Ty również potrzebujesz czegoś co ochroni Cię przez zimnem. Poradzę sobie.
Chłopak podniósł ręce do góry i odsunął się. Usiadł w to samo miejsce gdzie wcześniej.
Czy nasz związek miał kryzys?
* szum z radia*
[ N....l..... jest....] - głos Lucasa zanikał między falami. Nic nie rozumiałam.
[ Lucas nic nie rozumiem. Powiedz jeszcze raz. Powoli!]
[ Zaraz.... Będziemy...] - zdążył powiedzieć a jego głos znowu zniknął.
- Cholera! - krzyknęłam
- Co się stało? - zaniepokojony Don znowu się podniósł z ziemi i otrzepał ubranie.- Radio przerywa, nie do końca zrozumiałam co Lucas powiedział. - zmartwiłam się. - Coś chyba w stylu ,, Zaraz będziemy". Nie jestem pewna....
- Spójrz tam.
Don palcem pokazał światło oddalone od nas o kilka minut, a nawet bym powiedziała sekund. Rozpędzony samochód miał prędkość światła. Nim zdążyliśmy zebrać swoje rzeczy, drzwi do sklepu z ogromną siłą zostały otwarte.
To byli oni.
- Pospieszcie się, nie mamy za dużo czasu. - powiedział Lucas przytulając mnie.
- Co się dzieje? Skąd ich tyle!
- Nie krzycz. - powiedział stanowczo. - Nie wiemy skąd one się biorą, ale jest ich naprawdę dużo.- Dlatego nie mamy czasu. - dodał Otto wychodząc z ciemności.
- Musimy jak najszybciej dostać się do bazy. - wtrącił Don patrząc na mojego brata.
- Masz rację. - Lucas ocenił nas z góry do dołu. - przydałaby wam się pomoc medyczna.
- Jebać to. - machnął ręką blondyn. - Chce już być w swoi łóżku i spać.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk jednego z trupów, jednak nim się obejrzeliśmy leżał już na podłodze, a krew zaczynała zbierać się naokoło niego.
- Nie chce wam przeszkadzać. - David wyciągnął pewnym ruchem nóż z czaski. - Ale jeżeli zaraz stąd się nie ulotnimy, to będziemy jako przystawka, danie główne i podwieczorek w jednym.
CZYTASZ
The End Of Everything
HorrorCodzienne życie nastolatki wywraca się do góry nogami, gdy wybucha zaraza. Czy dziewczyna poradzi sobie w nowym świecie i odnajdzie bezpieczne miejsce? Czy uda jej się wydostać z rodzinnego miasta Waszyngtonu? TRYLOGIA Dzieło własnego autorstwa Ni...