- Poradzicie sobie? - zapytałam Otto i Enzo. Oboje spojrzeli na siebie i nic nie powiedzieli. - PYTAM, PORADZICIE SOBIE?!- krzyknęłam na nich. Pokiwali głową, a ja biegłam dalej szukać Davida.
Baza była w opłakanym stanie. Nie było czego ratować. Każdy musiał zdać się na siebie. Nie wiedziałam dokąd biec. David mógł być wszędzie.
Byłam akurat koło gabinetu medycznego Maddison. Gdy otworzyłam drzwi, zwymiotowałam. Wszędzie poznam te złote włosy. To Madi. Leżała na podłodze w kałuży krwi. Jej twarz była skierowana w moją stronę. Brzuch miała rozerwany, a sztywny ją pożerał żywcem. Lee ledwo dychała. Nie mogłam jej uratować. Było za późno. Kobieta spojrzała na mnie oczami, które zaczynały robić się szare i zimne. Złapałam sztywnego za włosy i odciągnęłam od lekarki. Rzuciłam się na niego i gołymi pięściami zaczęłam bić po twarzy i czaszce. Problem był taki, że on się nie męczył, ja tak. Wyjęłam broń i strzeliłam. Nie obchodziło mnie to czy zrobiłam hałas.
Uklękłam obok lekarki, kładąc jej głowę na moich nogach. Obie siedziałyśmy w jej krwi. Dziwiłam się, że Maddison jeszcze nie odeszła. Miała takie obrażenia, po których nie jedna osoba od razu by umarła.
Lee tylko mi się przyglądała. Łzy leciały mi po policzku i skapywały lekarce na twarz.
- Tak mi przykro Maddison. Gdybym wcześniej przyszła. Gdybym od razu przyszła. - płakałam, a kobieta położyła rękę na mojej nodze. Nic nie mogła powiedzieć. Nie dziwne, jej brzuch był cały widoczny, a wnętrzności rozdarte.
Maddison wykrwawiła mi się na rękach.
Chwile mi zajęło, żeby wziąć się w garść. Siedziałam nad jej martwym ciałem i liczyłam minuty, aż się przemieni. Wyciągnęłam nóż i wbiłam w skroń kobiety. Nie chciałam jej pamiętać jako potwora, a kochającą Maddison, która niosła w sobie radość.
Zamknęłam drzwi od gabinetu i zaczęłam szukać dalej Davida. Zaczęłam wątpić czy żyje. Dotarłam do zbrojowni... cisza. Następnym miejscem było biuro Generała. Może tam się schowali. Chwyciłam za klamkę od drzwi, ledwo co je otworzyłam, a trup rzucił się na mnie. Broń wypadła mi z ręki i była za daleko. Noża też nie mogłam dosięgnąć. Zaczęłam się szarpać ze sztywnym.
Byłam wykończona. Nie mogłam go z siebie zrzucić. Jedyne co mogłam, to krzyczeć po pomoc, ale tego tez nie zrobiłam. Ściągnęłabym tylko więcej martwych.Słychać było jedynie moje jęki i dźwięki szamotaniny między mną, a ciężkim potworem.
Nagle ktoś ściągnął ze mnie ciało. Leżąc, odwróciłam się na brzuch i zobaczyłam Davida. ON ŻYŁ. Nie miał żadnej broni. Okładał pięściami sztywnego. Wpadł w furię.
- David...- próbowałam mu przerwać, ale chłopak dalej uderzał. Cios za ciosem. Sztywny już nie żył, a Fox nie przestawał się nad nim znęcać. - DAVID ON JUŻ NIE ŻYJE! - krzyknęłam na przyjaciela wstając z podłogi. Byłam cała zakrwawiona. Mieszanka krwi Maddison i trupów utworzyła lepka warstwę na moich włosach. Moja dotychczasowa biała koszulka stała się różowa. Z rąk i twarzy ściekała krew z mazią. David mnie przytulił. Nie patrzył na to czy byłam brudna.
- Mad...Maddison.... Ona... nie żyje - próbowałam powiedzieć zdanie mówiąc przez łzy, którymi się dusiłam.
- Wiem, widziałem nabój. Domyśliłem się, że to ty.- David złapał mnie za twarz, spojrzał w oczy. Upewniał się, że wszystko ze mną dobrze.- Dasz radę biec? Dasz radę walczyć? - pytał Fox
- Dam. - odpowiedziałam pewna siebie. - Musimy znaleźć Generała i Holta. Otto i Enzo walczą na hali.- Holt jest na ciężarówce i wybija ich jeden po drugim. Znalazł tłumik rano, więc nie musimy się martwić o hałas. - dodał chłopak
- A Generał? Musi gdzieś tu być. - zaczęłam chodzić w kółko po pomieszczeniu. - Znasz go do cholery! - krzyknęłam. - Jakby to powiedział ,, dobry kapitan tonie wraz ze statkiem" .
CZYTASZ
The End Of Everything
TerrorCodzienne życie nastolatki wywraca się do góry nogami, gdy wybucha zaraza. Czy dziewczyna poradzi sobie w nowym świecie i odnajdzie bezpieczne miejsce? Czy uda jej się wydostać z rodzinnego miasta Waszyngtonu? TRYLOGIA Dzieło własnego autorstwa Ni...