Rodział 20: Zaufanie

9 2 1
                                    

[ Otto nie znika od tak. Doskonale o tym wiesz Lucas. Musiało się coś stać. ] - powiedziałam, wyrywając radio z rąk Dona.

[ Wiem, dlatego podjęliśmy decyzje o szukaniu go.]
[ Jak możemy wam pomóc? ] - zapytałam z nadzieją, że cokolwiek możemy zrobić.

[ Zostańcie tam gdzie jesteście. Może on tam wróci i będzie was potrzebował. My narazie nie wracamy. Odezwiemy się jak tylko go odnajdziemy. Bez odbioru. ]

- Tam coś się wydarzyło naprawdę złego...
- Poradzą sobie, a Otto napewno się odnajdzie. Sama wiesz, że to typ który przetrwa wszystko. - powiedział spokojnym głosem Don.

- Jak możesz być tak spokojny?
- Jest tam twój brat, dlatego.

Spojrzałam ze skwaszoną miną na Rydera. Uniosłam brwi, wzrokiem zjechałam go od góry do dołu i się odwróciłam. Szlam w stronę wyjścia.

- A ty gdzie Rodrigo?! - krzyknął.
- Przed siebie! - odkrzyknęłam i wyszłam.

Resztę wieczoru spędziłam u siebie. Trochę się pokręciłam po pokoju i w końcu poszłam spać. Rano obudziło mnie walenie do drzwi.

- Jezuuu idę. - powiedziałam zaspanym głosem. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Dona. Chłopak nie czekał aż otworze całkowicie drzwi tylko od razu wszedł. - Dzień dobry? Cześć? Jak się spało?

Blondyn cały czas ma mnie patrzył z zamyśloną miną.

- To chociaż może zapytasz czy możesz wejść? - dodałam.
- Nie. - uśmiechnął się i usiadł na łóżku. Wywróciłam oczami i zamknęłam drzwi. Stanęłam przed nim z założonymi rękoma.

- No? - zapytałam.
- No co?

Spojrzałam na Dona jak na debila, którym w sumie był.

- No co tu robisz?!
- Przyszedłem Cię obudzić. Czas na trening. - odpowiedział biorąc gryza wafelka, którym nakruszył mi na łóżko.

- Kurwaa Don. - powiedziałam strzepując okruchy.
- Widzimy się za 10 minut. - puścił oczko, a ja mu  otworzyłam drzwi na znak, że ma wyjść. - Mówię poważnie Nel.

- Pa Don. - zamknęłam chłopakowi drzwi przed twarzą i poszłam się ogarniać.

Po jakimś czasie byłam na sali treningowej. Ubrana byłam tak samo jak w dzień, kiedy dojebałam  Lizzy. Dobrze wspominam to. Właśnie co do niej... dawno jej nie widziałam. Tony'ego też nie.

Zobaczyłam Dona, który już od jakiegoś czasu na mnie patrzył. Flirciarsko mu pomachałam, a ten złapał się za czoło i pokręcił głową.

- Po pierwsze, jesteś spóźniona 5 minut.
- A po drugie? - przerwałam pytając
- A po drugie, jak ty się ubrałaś?

Spojrzałam na niego krzywo.

- A co Ci się nie podoba? Legginsy które są obcisłe i podkreślają to co trzeba? Czy może krótka koszulka?- odpowiedziałam podchodząc bliżej. Lubiłam go podjudzać i denerwować.

- Skończyłaś już? - zapytał podirytowany.
- To zależy... - nie dokończyłam zdania bo chłopak powalił mnie na ziemie.  Zaczęłam się z nim szarpać na macie. Miał tę przewagę, że był wyższy, cięższy i bardziej umięśniony co nie ukrywam, podobało mi się.

Uderzyłam blondyna w żebra, czym zyskałam sobie trochę czasu. Chłopak z bólu, cały swój ciężar przeniósł na prawą stronę, co pozwoliło mi go powalić na plecy.  Usiadłam na nim i zaczęłam okładać pięściami. Spojrzałam mu w oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Nagle Don mnie podrzucił, a ja wylądowałam na jego miednicy. Poczułam coś, czego nie chciałam czuć. Od zawstydzenia zrobiłam się czerwona, a na mojej twarzy można było zobaczyć zaskoczenie. Chłopak się uśmiechnął i w mgnieniu oka to ja leżałam na plecach. Don przygniótł moje ręce swoimi i był na nich oparty. Spojrzał mi w oczy, a ja na usta.

The End Of EverythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz