Rozdział 31 : Powrót

9 1 0
                                    

Pierwsza myśl po otwarciu oczu? Chce umrzeć.

Druga myśl?.... Gdzie jest Don.

Obolała od siniaków, zwichnięć i nie wygojonych złamań, wstałam z łóżka. Rozejrzałam się po pokoju. Był... przytłaczający. Pleśń na ścianach, chłód w całym pomieszczeniu i ta grobowa cisza.

Doczłapałam się do okna, które było po drugiej stronie. Cała drżałam z zimna. Spojrzałam przez nie i wiedziałam gdzie jestem.

To był ten sam dom w którym wcześniej byliśmy. Ten sam gdzie zostawiłam na podwórku nieśmiertelnik... i ten sam gdzie zabiłam rudego.

Nie rozumiałam dlaczego akurat tutaj się schroniliśmy. Bo było najbliżej? Bo Don nie miał siły? Wszystkie sytuacje były możliwe.

Zeszłam po skrzypiących schodach na dół. Zaczęłam się jeszcze raz rozglądać po domu, ale nic nowego nie zauważyłam. Poszłam do salonu i usiadłam na brudną, starą kanapę. Zaczęłam się zastanawiać nad wszystkim co się wydarzyło. Czy było warto?

- W końcu wstałaś. - blondyn wszedł do pokoju. Delikatnie podskoczyłam ze strachu.

- Przestraszyłeś mnie. Myślałam, że jestem sama.

- Przepraszam... poszedłem narąbać trochę drewna. Jest tu zimno jak w kostnicy.

Nie śmieszny żart Don.

- Chce tam wrócić. - powiedziałam patrząc przez ogromne okno w salonie.

- Nel...
- Chce wiedzieć. - przerwałam. - Ja... ja muszę wiedzieć. - spojrzałam na niego z litością w oczach.

Czułam pustkę. Nie mogłam pogodzić się ze stratą. Chciałam wierzyć, że było inaczej i oni wcale tam nie zginęli.

- Ale co tak naprawdę Ci to da? - chłopak podszedł do mnie. - Tam nic nie ma. Nie ma po co wracać.

- Dopóki nie zobaczę ciał... nie odpuszczę.

Oczy Dona były wypełnione smutkiem, żalem i zrozumieniem. Wiedziałam, że narażam nas na niebezpieczeństwo. On też to wiedział.

Ukrywał swoje emocje dobrze, ale nie na tyle żebym go nie rozgryzła. Zawsze wiedziałam co go trapi i co myśli. Chęć bycia przy nim nieustannie, była bardzo silna. Działał na mnie tak, jak zapalniczka na benzynę.

- Musisz zrozumieć... chcę wiedzieć czy mój brat naprawdę zginął. - złapałam go za rękę. - Raz już mi wmówiono, że nie żyje. Drugi raz nie dam się nabrać.

- Dobrze. - odpowiedział pewnym tonem i wyprostował plecy.

Ku mojemu zdziwieniu nie musiałam go prosić długo. Parę zdań i wyraził zgodę. Było to dość dziwne bo był uparty jak osioł, a nawet i dwa osły.

- Ruszajmy. - dodał i odszedł.

Przyglądałam mu się jeszcze chwilę. Analizowałam co robi. Zbierał najpotrzebniejsze rzeczy. Amunicję włożył do prawej kieszeni w spodniach, a noże wsunął za pasek. Chwycił wodę i jedzenie, które nam zostało.

Było tego niewiele, ale miało nam pozwolić dostać się z powrotem do bazy. Później mieliśmy kombinować.

Wyszliśmy na tył domu, gdzie wcześniej walczyliśmy z Tonym. Przy pniu na którym zostawiłam wisiorek był grób. Spojrzałam na mojego chłopaka pytająco, ale nic nie powiedział.

The End Of EverythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz