8

82 4 1
                                    

Pov. Polska

Po śniadaniu omówiliśmy plan ale i tak martwiłem się że coś pujdzie nie tak.

Stwierdziłem że dla bezpieczeństwa będę przygotowany na drogę ucieczki czyli taki jakby plan b. Powiedziałem Niemcowi by przygotował sobie rzeczy i się spakował będziemy jechać jakoś 2/3 dni oczywiście z postojami a potem będziemy szli na nogach.

Gdy byliśmy już gotowi wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do kampera wcześniej oczywiście sprawdzałem czy na pewno działa.

Wreszcie pożegnaliśmy się z moim domkiem i wyruszyliśmy w drogę. Po może 30 minutach jazdy Niemcy zasnął. Obudził się dopiero po 4 godzinach gdy byliśmy już blisko naszego pierwszego miejsca poszukiwań.

-Dojedziemy za jakieś 5 minut a więc radzę ci się szykować.- powiedziałem patrząc na niego przez krótką chwilę. Stresowałem się sam nie wiem czemu.
-Jak długo jechaliśmy?-zapytał dalej zaspanym głosem. Szybko odpowiedziałem na jego pytanie a on jedynie cicho westchnął.

Gdy podjechaliśmy na miejsce Niemcy był dosyć zdziwiony nie dziwię mu się byliśmy trochę oddaleni od miasteczka. Wolałem nie ryzykować nie chcę by na samym początku nas ktoś złapał.

Nie braliśmy ze sobą bagażów bo i tak nie było by po co. Szliśmy w ciszy i to okropnej ciszy było widać że Niemcy chcę ją jakoś przerwać ale nie wie jak.

-Niemcy jak dojdziemy do miasteczka to trzymaj się blisko mnie dobrze?- powiedziałem zatrzymując się przy tym. Chłopak pokiwał głową.

Po może 5 minutach Niemcy wreszcie się odezwał.
-Polen obiecaj mi że nawet jak znajdziemy teraz mojego brata to dalej zostaniemy znajomymi i nasz kontakt się nie zerwie.- powiedział będąc strasznie zmartwiony. Nie myślałem że aż tak bardzo może go przejmować rozdzielenie się z kimś takim jak ja.

Uśmiechnąłem się w jego stronę i pogłaskałem go po głowie on jedynie patrzał na mnie pytająco.
-Obiecuję.- powiedziałem uśmiechając się jeszcze bardziej do niego. Niemcy rzucił mi się na szyję i mocno przytulił. Zachichotałem na ten czyn i również przytuliłem chłopaka.

Pov. Niemcy

Może i to co powiedziałem było głupie ale nie chciałem go stracić potrzebowałem go i czułem że on potrzebuje mnie.

NRD napewno musi gdzieś tam być nie mogę przestać w to wierzyć. Muszę go znaleźć.

Przeszukaliśmy miasteczko dosyć szybko ale mojego brata nie znaleźliśmy. Widać było że Polen traci wiarę że damy radę go znaleźć.
Nie możemy się poddać nie teraz. Czuję że jesteśmy blisko.

-Wracamy na trasę.- powiedział zmęczonym głosem Polen. Było mi go żal bo od samego rana jest na nogach i ledwo co dobrze się wyspał.
-Może ja teraz będę prowadzić ?- zaproponowałem chcą mu jakoś pomóc.
-Miłe z twojej strony ale nie znasz drogi.- powiedział patrząc się na mnie. No tak tego nie przemyślałem...

To chyba nie jakoś skomplikowane prawda? Z pewnością dam sobie radę. Naciskałem na Polena by pozwolił mi prowadzić kamper by on choć na chwilę odpoczął. Po jakimś czasie się zgodził. Wytłumaczył mi drogę a ja uważnie słuchałem by nas nigdzie nie zgubić.

Gdy znaleźliśmy się przy kamperze to zamieniliśmy się miejscami i tym razem to ja prowadziłem. Zauważyłem że Polen zasnął po jakiś 10 minutach jazdy ,był taki uroczy jak śpi.

Dojechałem do miejsca w którym mieliśmy zrobić postuj, słońce już zachodziło co sprawiało przepiękny widok.

Polen dalej spał więc stwierdziłem że nie będę go budzić. Ogarnąłem się trochę i obejrzałem dokładnie cały kamper wcześniej nie miałem zbytnio na to czasu.

-Jak długo spałem?- powiedział zaspanym głosem Polen. Wystraszyłem się trochę bo nawet nie usłyszałem kiedy tu wszedł.

Polen wyglądał tak uroczo jego włosy były rozwalone a oczy delikatnie przymknięte jego słodkie usta były delikatnie rozchylone a w jego głosie było słychać delikatną chrypkę.

-Może z godzinę dwie.- powiedziałem uśmiechając się do niego ciepło. Chłopak jedynie pokiwał głowa i potarł swoje oczka jak małe dziecko.

Zaraz dostanę krwotoku on jest taki słodki. Zrobię wszystko by był mój.

Chłopak mnie wyminął wziął swoje ubrania i udał się do "łazienki" by się przebrać w coś wygodniejszego. Zrobiłem nam w tym czasie kolację.

Polen wrócił po krótkiej chwili i zaczął mi się przyglądać. Stresował mnie jego wzrok ,badał on każdy mój ruch tak jak by próbował coś zrozumieć.

W pewnym momencie podszedł do mnie i stał za mną. Zacząłem się jeszcze bardziej stresować. Chłopak był tak blisko mnie że czułem jego oddech na mojej szyi. Zarumieniłem się i moje ręce zaczęły się trząść.

Chłopak położył swoje ręce na moich i zaczął powoli kroić jedzenie.
-Tak powinieneś trzymać nóż inaczej byś się skaleczył.- wyszeptał mi to do ucha dalej kierując moimi rękami. Nie wiedziałem czy mam się skupiać na nim czy na czynności w której mi pomagał.

-Dalej chyba powinienś dać radę sam robić.- ponownie wyszeptał mi do ucha sprawiając że przyjemne dreszcze przeszły przez moje ciało.
Pokiwałem niepewnie głową niewiedząc co mam zrobić.

Chłopak zachicotał cicho i złożył szybkiego lecz czułego całusa na mojej szyi. Zarumieniłem się na to i sam nie wiedziałem co mam zrobić.

Chciał bym by częściej tak robił choć nie podoba mi się to że on mnie tak dominuje.

Skończyłem robić nam kolację i nałożyłem ją na talerze zjedliśmy ją w ciszy. Po zjedzeniu posiłku umyłem brudne naczynia.

Polen już leżała w swoim łóżku a ja jeszcze chwilę czytałem. Nasze łóżka były dosyć blisko siebie przez co Polska ciągle marudził że światło z lampki nocnej nie pozwala mu spać.

Wreszcie zgasiłem lampkę sprawiając przy tym że chłopak od razu zasnął a ja jeszcze chwilę tak leżałem ale po krótkiej chwili również zasnąłem.

Odudziły mnie jakieś dziwne dźwięki z dworó najprawdopodobniej mojego towarzysza również one zbudziły bo załączył oślepiającą lampkę. Chwilę patrzyliśmy się na siebie nie wiedząc co powinniśmy zrobić.

Był środek nocy więc żaden z nas nie miał zamiaru wychodzić na dwór i to sprawdzać. Nagle usłyszeliśmy wycie wilka i jak coś chodzi wokół kampera.

Kurwa... Wilki!? Nienawidzę wilków! Kiedyś jeden mnie zatakował. Od tego momentu się ich boję. Zauważyłem że Polen również się przestraszył. Nie dziwię mu się.

Postanowiliśmy połączyć nasze łóżka by czuć się bezpieczniej. Gdy ponownie usłyszeliśmy zwierzę Polen się wystraszył i wtulił w moją klatkę piersiową. Biedaczek. Nie miałem pojęcia że aż tak się może ich bać.

Polen miał strasznie nierówny oddech i czułem jak się cały trzęsie. Przytuliłem go mocniej do siebie sprawiając że jego nogi byłu oplecione wokól moich a ręce wylądowały przy mojej szyi.

Głaskałem go po plecach by choć trochę go uspokoić, odziwo podziałało bo zaczynałem czuć że oddech chłopak się uspokoił. Polen dosyć szybko zasnąłem. A ja przez dosyć długo nie mogłem zasnąć. Nie tylko z powodu tę wilka ale również dlatego że Polen tulił się do mnie i wyglądał tak uroczo. Był taki słodki...

---------------------------------------------------------Słów: 1078 bez pożegnania

Przepraszam że taki trochę do dupy ten rozdział ale nie miałam na niego pomysłu.

Widzimy się w następnym i miłego dnia/wieczorku ^^

Po drugiej stronie muru -GerPol-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz