9

92 4 0
                                    

Pov. Niemcy

Wstałem szybciej od Polena więc stwierdziłem że zrobię sobie i jemu śniadanie.

Podczas robienia śniadania moja mała kruszynka się obudziła, on jest taki słodki.

-Jak się spało?- zapytałem uśmiechając się w jego stronę.
-Dobrze.- powiedział cicho będąc dalej w połowie nie przytomny.

Zjedliśmy śniadanie i się jakoś ogarneliśmy a po tym wyruszyliśmy w dalszą drogę. Dosyć szybko dojechaliśmy do naszego następnego punkty poszukiwań.

Chodziliśmy tak po mieście szukając jakiego kolwiek znaku że mój brat gdzieś tu jest.

Pytaliśmy właśnie ostatniej, byliśmy pewni że tu go nie znajdziemy aż mężczyzna powiedział że widział go w jakimś mieście. Nie znałem tego miasta ale po reakcji Polena dało się zauważyć że kojarzy to miejsce.

Strasznie się cieszyłem mieliśmy teraz dużo większe szanse znaleźenia go.

Z Polenem pobiegliśmy jak poparzeni do kamperu i szybko zaczęliśmy jechać w sensie kazałem Polenowi się pośpieszyć bo nie chciałem czekać no i jakoś tak wyszło.

Jechaliśmy dosyć długo bo słońce już zachodziło. Polska zaparkował kamper i obydwoje się jakoś ogarneliśmy. Każdy z nas nie miał siły ani ochoty na rozmowę więc jedynie położyliśmy się na łóżkach i zasneliśmy.

Z rana poczułem jak kamper się porusza a gdy otworzyłem oczy to  Polena nie było na swoim łóżku, zauważyłem na stoliku postawiony talerzyk z śniadaniem.

Zjadłem je i się przebrałem z piżamy. Poszedłem do kierowcy którym był Polen i uśmiadłem obok niego.

-Dobrze się spało?- powiedział przez śmiech. Ja jedynie pokiwałem głową nierozumiejąc jednak dalej tego z czego się śmieje.
-Masz twardy sen nawet jak by ktoś do mnie strzelał to ty byś się nie obudził.- powiedział śmiejąc się przy tym. Ja jedynie się zdziwiłem wiem że mam twardy sen ale że aż tak?

Jechaliśmy może 2 godziny aż nagle się zatrzymaliśmy. Polen powiedział że musimy od teraz iść na nogach bo inaczej nas dużo łatwiej namierzą.

Wzięliśmy plecaki i inne potrzebne rzeczy i wyruszyliśmy w drogę. Był dziś ładny dzień więc pogoda mi nie przeszkadzała. Na samym początku szliśmy lasem ale potem doszliśmy do pięknych dolin otoczonych górami było tam jak w bajce.

Liście przybierały pomarańczowych kolorów a słońce pięknie świeciło na widok sprawiając że był jeszcze bardziej piękny. Było tam jak w bajce.
Po lewej stronie płynął mały strumyk który potem powiększał się i zmieniał w rzeczkę.

Gdy ja zachwycałem się widokami Polen jedynie popatrzał na mnie z wyrazem rozśmieszenia.

Szliśmy w spokojnej atmosferze, żaden z nas się nie odzywał ale nie było to jakieś przytłaczające tylko przyjemne czasem taka cisza jest potrzebna.

Dopiero po jakiś 2 godzinach się zatrzymaliśmy by cokolwiek zjeść, dużo się śmialiśmy i żartowaliśmy. Cieszę się że Polen mi ufa i że razem tak spędzamy czas.

Słońce powoli zachodziło zdziwiłem się, musieliśmy rozbić namiot tutaj bo po mroku nie chcieliśmy chodzić w tych lasach. W nocy oglądaliśmy gwiazdy i dosyć szybko zasnęliśmy.

No bardziej Polen szybko zasnął bo ja nie umiałem zmrużyć oka, nie wiem czemu. Może to spowodowane tym że jesteśmy coraz bliżej NRD.

Stwierdziłem że wyjdę przed namiot i chwilę tam posiedzę. Na dworze było zimno przez co musiałem się trochę grubiej ubrać. Siedziałem sobie tak i spoglądałem na niebo rozmyślając nad wszystkim.

Po drugiej stronie muru -GerPol-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz