16.

45 17 8
                                    

Nie podchodził do niej do końca wykładów. Ale popatrywał na nią za każdym razem, gdy omiatał wzrokiem słuchaczy. Siedział z boku, na jednym z foteli, razem z paroma innymi osobami mającymi wpływ na przebieg obrad: moderatorem tej części konferencji, kilkoma komentatorami, honorowym gościem.

Nadal była na niego zła. Zresztą celowo i świadomie. Wolała pielęgnowaną i stosunkowo łatwą do okiełznania złość niż inne, trudniejsze do zmierzenia się z nimi, uczucia. Jej złość w tej chwili tliła się spokojnie, gdzieś w tle "uczuć właściwych". Ale na tyle blisko, żeby mogła ją przywołać jednym westchnieniem.

Już wiedziała, że nie jest odporna na Ariela. Że jeśli nie będzie się pilnować, znów znajdzie się pod jego wpływem. Mało tego, sama podąży w tym kierunku. Albo wręcz przeciwnie, popadnie w szereg trudnych odczuć, niszczących ją wewnętrznie, takich jak żal, ból, poczucie straconych lat i zawiedzionych nadziei... A stąd łatwo było wkroczyć na niebezpieczną ścieżkę wyrzutów sumienia i świadomości, że nie była wystarczająco dobra...

Z tego wszystkiego wolała złość. Bezpieczną, jednokierunkową, pozwalającą jego obarczyć całą winą za doświadczenia przeszłości. Łatwą do przywołania i uruchomienia.

Mając świadomość ciągłego bycia "pod ostrzałem" jego wzroku, trudno jej się było zrelaksować i skupić na interesujących wystąpieniach. Dlatego po przerwie kawowej zmieniła miejsce: usiadła z tyłu, na tyle daleko, żeby Ariel nie mógł jej zauważyć. I dopiero teraz mogła oddać się przyjemności poświęcenia uwagi prelegentom.

Cieszyła się udziałem w kongresie. Wystąpienia były interesujące a warsztaty obiecane na jutrzejsze popołudnie zapowiadały się równie ciekawie.

Ale przede wszystkim miała poczucie uczestniczenia w czymś dużym i ważnym. Była częścią wydarzenia, o którym się mówiło w mediach, które było transmitowane w internecie, w którym uczestniczyli ludzie z pierwszych stron pism branżowych.

I sama pojutrze przyłoży aktywnie rękę do tego dzieła. Już się na to cieszyła, choć z drugiej strony ogarniała ją trema i wątpliwości, jak sobie poradzi z publicznym wystąpieniem?

Ale to będzie pojutrze. Na razie cieszyła się popołudniowym wyjściem do teatru. Aby uprzyjemnić pobyt w Warszawie uczestnikom z listy VIP, została im przedstawiona lista kilku dostępnych spektakli do wyboru. Julia zdecydowała się na komedię romantyczną, która miała opinię lekkiej, choć nie głupawej.

A jutro obiecała Marcie spotkanie. Przyjaciółka zamierzała oprowadzić ją po swoich ulubionych klubach:

- Radek do nas dołączy, jak skończy zdjęcia. - obiecała. - Tomek wyjechał nad morze załatwiać ten ich drugi ślub, a Adi się buntuje, że nie chce opiekunki w nocy. Dlatego Daria nie będzie nam towarzyszyć. - opowiadała:
- Tak że dziś się ukulturalniaj, a jutro będziemy się bawić. Tak, jak nie bawiłyśmy się kiedyś, bo nie miałyśmy okazji i pieniędzy.

- No wiesz, z tymi pieniędzmi.... - rozesmiała się Julia. - Psycholodzy szkolni nie zarabiają dużo...

- Ojtam, ojtam. - zbyła ją dobrotliwie Marta. - Ale już ludzie z szołbizu sporo. Tak samo, jak wzięci prawnicy. A zaręczam ci: ani Radek, ani Tomek nie będą mieli nic przeciwko temu, żebyśmy wydały trochę ich pieniędzy na zabawę w klubie.

***
Do teatru podjechała metrem. Było blisko. Westchnęła z zachwytu, widząc w foyer samych dorosłych, spokojnie rozmawiających ludzi. Żadnej niesfornej młodzieży, którą trzeba by uspokajać. Tego jej brakowało w Żelazowie: możliwości beztroskiego wyskoczenia do teatru czy kina wtedy, gdy miała na to ochotę, bez konieczności planowania większego wyjazdu.

Miłość po przejściach  / 18+ / w trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz