18

44 16 12
                                    

Mijały kolejne tygodnie, wypełnione ostatnimi zadaniami przed zasłużonym urlopem wakacyjnym.
Od czasu kongresu Julia co i raz dostawała jakieś zaproszenia; od obcych ludzi lub tych, z którymi zetknęła się na konferencji. Proponowano jej poprowadzenie prelekcji czy fragmentu szkolenia, wygłoszenie webinaru, konsultacje z uczniami czy nauczycielami w jakiejś szkole.

Miło jej było, dziękowała serdecznie aczkolwiek odmawiała. Nie czuła się jakoś szczególnie mądra, żeby prowadzić szkolenia z kadrą innej szkoły, która z założenia powinna mieć własnego psychologa. Tak samo jak nie widziała w sobie wyjątkowej wiedzy, która predystynowałaby ją do realizacji webinaru czy udzielenia wywiadu i uczenia innych, jak mają pracować. 

"Z własnymi klientami mogę to robić. - dumała. - W końcu przychodzą do mnie po pomoc czy choćby radę. Ale uczyć innych psychologów? Nie jestem naukowcem, superwizorem, nie mam kilkudziesięciu lat doświadczenia. Co ja mogę powiedzieć moim kolegom po fachu?"

Podejrzewała, kto jest siłą sprawczą tej popularności. I że prawdopodobnie niedługo się z nią skontaktuje. Miała rację. Zadzwonił po dwóch tygodniach. Włączył kamerkę i zobaczyła go w takiej pozie jak przed laty, w ulubionym fotelu w gabinecie w swoim mieszkaniu. Ta scena była tak boleśnie znajoma, że aż nią otrząsnęło.

Cofnęła się myślami o dekadę, do czasów, gdy jeszcze nie mieszkała u niego; wtedy Ariel utrzymywał z nią kontakt na odległość i najczęściej, jeśli tylko mógł, łączył się z tego właśnie fotela. Jego ulubionego. A później, gdy już u niego mieszkała... Przymknęła oczy, czując, że za moment, jeśli nie będzie się pilnowała, pojawią się w nich łzy. Serce zabiło mocniej. Potrząsnęła głową, żeby pozbierać myśli:

- Tak? - burknęła mało zachęcająco. Nie chciała być nieuprzejma. Po prostu musiała zapanować nad głosem. Nie chciała dać Arielowi powodów do niepokoju, zaczepki czy niepotrzebnych pytań.

Sprawdziła wyświetlacz. Na szczęście jej kamerka nie była włączona. Nie chciała, żeby on ją widział. Miała wystarczająco dużo trudności z ukryciem emocji bez wizji.

- Witaj, Julio. - uśmiechnął się. - Ja ci się pokazuję, a ty?
- A ja nie. - znów zamknęła oczy. - Nie widzę takiej potrzeby. Czemu dzwonisz?

- Tak po prostu. Chciałem się dowiedzieć, jak żyjesz.

Słyszała uśmiech w jego głosie. I dlatego nie otwierała oczu. Wzruszyła ramionami, żeby sobie dodać animuszu:
- W porządku, dziękuję. - odparła.

Wysiłki, żeby opanować emocje, przyniosły skutek. Już mogła normalnie rozmawiać bez obawy o załamanie głosu.
Ariel wyraźnie czekał na grzecznościowe, choćby zdawkowe "a co u ciebie?", co pozwoliłoby mu pociągnąć rozmowę.

"Nie dam mu tej satysfakcji!" - pomyślała. I milczała.
Przez moment milczał i on. A później się odezwał ciepło i cicho:
- Myślałem o tobie. O tym, jak ładnie wyglądałaś w Warszawie. O tym, na jak mądrą kobietę wyrosłaś. I o tym, że chciałbym się znowu z tobą zobaczyć...

Głupie serce! Znów zrobiło fikołka! A jednocześnie nieposłuszne łzy zaczęły się zbierać pod powiekami.
"To chyba nie jest mój najlepszy moment" - pomyślała.

Niby wiedziała, że tak może być. Że raz się robi dwa kroki w przód, a później jeden w tył. Albo czasem odwrotnie. Że poruszone w ostatnich tygodniach emocje znów będą dawały o sobie znać w najmniej sprzyjających momentach. Że niby już się wszystko poukładało, a tu nagle serce robi fikołka albo oddech się rwie.

"Albo się czuje silne pożądanie" - pomyślała, przyznając się do własnych odczuć. Bo poczuła. Do niego, siedzącego w tym fotelu. Bo przed laty często właśnie w nim brał ją na kolana, przytulał, pieścił....
Poczuła silne wibracje w podbrzuszu i wystraszyła się.
"Przecież on się zorientuje!" - pomyślała.

Miłość po przejściach  / 18+ / w trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz