49.

28 9 9
                                    

Ariel rano pojawił się w kuchni w momencie, gdy Julia kończyła robić naleśniki. Wyglądała i zachowywała się, jakby miała zamiar zaraz wyjść. 

— Wybierasz się dokądś? — zainteresował się. Przypominając sobie, że miał ją wspierać, dołączył kolejne pytanie. — Jak się czujesz? Wczoraj wieczorem wydawałaś się rozstrojona...

— Dobrze, dzięki — odparła krótko tonem niezachęcającym do dalszej konwersacji. — Rozłóż talerze, podaj dżem, a ja zrobię kawę.

Jej krótkie polecenia brzmiały bezosobowo, jak komunikaty na stacji PKP. Gdyby nie wiedział, jak jest naprawdę, pomyślałby, że Julia nie jest zdolna do wykrzesania emocji. 

„Tak bardzo ją zabolało, że schowała się za grubą barierą" — pomyślał ze współczuciem. 

Zakłuło go gdzieś w środku, że to poniekąd przez niego. Że musiał Julię zasmucić, żeby w ostatecznym rachunku zyskała z nim szczęście. Pomyślał też lekceważąco, że tamten uległ, dał się przekupić.

"Owszem, o to przecież chodziło. Ale mógł walczyć, prawda? — rozgrzeszał się. — Gdyby ją naprawdę kochał, nie odpuściłby" — ten argument pomógł mu pozbyć się poczucia winy. On nie dałby się przestraszyć, gdyby mu naprawdę zależało. 

Sprawnie balansując na wózku kręcił się po kuchni, a rozkładając bambusowe podkładki, talerze  i sztućce, powtórzył pytanie:
— Wybierasz się dokądś? 

— Tak — mruknęła. — Do kliniki. Na dzień czy dwa... 

— Pojawił się jakiś problem? — zainteresował się Ariel. — Mogę jakoś pomóc? 

Obrzuciła go chłodnym spojrzeniem:
— Nie, dzięki. Radzę sobie — znów mruknęła. Ewidentnie nie chciała z nim rozmawiać.

 „Przyszedł czas na okazanie emocjonalnej bliskości" — pomyślał i dodał głośno. — Wiem, że sobie radzisz. I nie wątpię w ciebie. Zaproponowałem jedynie pomoc. Tak, jak wiosną, pamiętasz? Mogłaś przegadywać ze mną konkretne przypadki czy sytuacje. W ramach spotkań superwizyjnych. Jeśli będziesz chciała, wystawię ci nawet rekomendacje...

 Uśmiechnęła się lekko. Może przypominając sobie ich ponowne spotkanie? Ciągnął więc:
— Jeśli chcesz, pojadę z tobą. Nie po to, żeby cię sprawdzać — dodał szybko. — Żeby być pod ręką. O, możesz mi dokładnie opowiedzieć o tej Zgierskiej — zaproponował. 

Przez moment patrzyła na niego z namysłem, a później skinęła głową:
— Chciałam wyjechać za chwilę. Ale mogę poczekać. Pomóc ci się ogarnąć? 

— Nie, dziękuję — odpowiedział uśmiechem. — Od kiedy Marcel ze mną pracował, jestem dużo bardziej samodzielny.

Kiwnęła głową. Śniadanie zjedli dość pospiesznie, a wyjechali tak szybko, jak tylko Ariel był w stanie się zebrać. Współczuł Julii, że musiała się męczyć, pomagając mu wsiąść do samochodu, a następnie składając jego wózek, i obiecywał sobie:

„Już niedługo, skarbie. Jeszcze tylko trochę i wszystko ci powiem".

***

— Co z tą Zgierską?

Kolejny raz próbował przełamać ciszę, która panowała w samochodzie od samej Warszawy. Wcześniej też zagadywał, ale Julia nie miała ochoty na rozmowę.  Nie zamierzał jednak pozwolić, żeby kobieta separowała się od niego milczeniem. Nawiązywanie, a później wzmacnianie emocjonalnej bliskości jest kluczowe w kontaktach z ludźmi. Nawet on, samotnik, to wiedział. Dlatego, po kilku nieudanych próbach zagajenia o pogodzie, kinie, sprawach społecznych, teraz poruszył temat, który, jak wiedział, jest ważny dla Julii. 

Miłość po przejściach  / 18+ / w trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz