5.

67 22 24
                                    

Zaplanował nieobecność w pracy; przesunął wszystko, co się dało do sfery online a to, co musiało się odbyć stacjonarnie, zostało przekazane współpracownikom albo przełożone przez asystentkę na później.

Mógł rozpocząć misję "Kleo goodbye". Zaplanował sobie dwa tygodnie na jej realizację. Dopuszczał wszystko: od jednej szczerej rozmowy, w trakcie której wyjaśnią sobie to i owo, do ostatniej  wspólnej nocy, w trakcie której pokazałby Kleo...
"Co straciła z własnej woli, a co przeciw sobie..." - zanucił w myślach.

To Żelazowo, gdzie Kleo teraz mieszkała, było tak małe, że nawet nie miało hotelu. Najbliższy był dwadzieścia kilometrów dalej, ale nawet nie zamierzał się zastanawiać nad skorzystaniem z niego. Żeby jego plan się powiódł, musiał być na miejscu. Nie dwadzieścia kilometrów dalej. 

Na szczęście z tego, jak z wielu innych małych miasteczek, ludzie odpływali w świat, zostawiając po sobie domu i mieszkania. Nie było więc większego problemu z wynajmem lokalu na najbliższe dwa tygodnie. Z możliwością przedłużenia, ale tego nie brał pod uwagę. Był przekonany, że kilka dni, maksymalnie tydzień, mu wystarczy.

Jechał i wspominał. Przed oczami jego wyobraźni stawała po kolei Kleo jako dziewczynka, panna, młodziutka kobieta. A wreszcie studentka, doświadczona już kilkuletnim życiem z nim. Każda z nich była swego rodzaju wyzwaniem dla niego. I każdej pomógł.

Dziewczynka zdobyła przyjaciółki, panna zyskała poczucie bezpieczeństwa, obycie i dobre wychowanie, młodziutką kobietę wprowadził w życie intymne. Studentka poznała dzięki niemu kawałek świata w różnorodnym zakresie: geograficznym, seksualnym, społecznym.

Wprowadził ją w klimaty, o których się nie mówi publicznie i nie pisze. A jeśli już, to pejoratywnie, jako o sferach niszowych dla ludzi, którzy mają więcej czasu i pieniędzy, niż powinni.
Nie zgadzał się z tą krytyką. Co złego w tym, że jeśli ktoś potrzebuje mocniejszych podniet, to sobie je zapewnia? Przy udziale innych i ich świadomej zgodzie? Nawet, jeśli satysfakcję czerpie z zadawania bólu i strachu innym? Wszystko, co nie podlega kodeksowi karnemu i nie jest realizowane siłą, jest dozwolone.

Tłumaczył to Kleo. Dziewczyna z oporami wchodziła w świat sado - maso i swobodnego seksu, ale wiernie szła za nim. Paradoksalnie, w ten sposób zadbał o jej przyszłość. Wprowadził ją pomiędzy ludzi możnych i ustosunkowanych. Nie wszyscy mieli takie upodobania, wielu po prostu lubiło zwykły, satysfakcjonujący seks i dobrą zabawę. Mężczyźni byli zadbani, zdrowi, otwarci na nowe znajomości. Dzięki temu Kleo, po ewentualnym rozstaniu z nim, mogłaby znaleźć innego możnego protektora czy partnera. A kto wie? Może nawet męża?

Obracał się w środowisku prezesów, właścicieli firm, dyrektorów zarządzających... elegancka i potrafiąca się zachować młoda, ładna dziewczyna mogłaby sporo zyskać na znajomości z którymkolwiek z nich.

Co prawda on nie planował rozstania z Kleo. Ani przekazania jej nikomu innemu. Nie raz musiał to dobitnie zaznaczyć w rozmowach z innymi uczestnikami spotkań. Dziewczyna była jego i pod jego opieką.

***

Miał wrażenie, że wrócił do przeszłości. Miasteczko, mieszkanie, które wynajął, wszystko przypominało mu tamten czas sprzed ponad dziesięciu lat, gdy spotykał się z nastoletnią Kleo. Gdy patrzyła na niego z uwielbieniem i podziwem, bez grama krytyki.

"To były dobre czasy... - pomyślał. - Kleo była tak niewinna, słodka w tym swoim zawstydzeniu, pragnąca, choć sama nie wiedziała, czego". To on rozpoznał jej potrzeby i nauczył ją je zaspokajać. I tego, w jaki sposób ona ma zaspokajać jego.

Rzucił walizki na środek pokoju. Nie chciało mu się tracić czasu na rozpakowywanie, gdy nie wiedział, jak długo tu zostanie. Obejrzał dokładnie mieszkanie i zrobił w myślach listę tego, co musi kupić. I wyszedł, żeby poznać miejsce, w którym przyszło mu spędzić najbliższe kilka dni.

Miłość po przejściach  / 18+ / w trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz