20. Uciekaj!

158 17 8
                                    

☆Wega Lupin-Black☆

Stałam właśnie obok innych uczestników słuchając tego co mówił dyrektor. Dobra nie będę kłamać szukałam na widowni wzrokiem moich przyjaciół i taty. Było mi zimno i czułam nieprzyjemne dreszcze. Zdałam sobie sprawę że muszę schować ten strach i zachować zimną krew.

Po chwili powitalna wypowiedź się skończyła, objaśnili nam zasady bezpieczeństwa i do labiryntu weszli Cedrik i Harry. Stałam i czekałam na swoją kolej a moje ciało przygotowywało się mentalnie na wysiłek fizyczny.

Ściskam w dłoni różdżkę i szybko zamykałam wszystkie kartony z płytami w głowie. Czysty świeży i przygotowany na wszystko umysł. Przyszła kolej na mnie i zielone krzaki rozsunęły się przede mną ukazując ścieżkę labiryntu.

Spojrzałam ostatni raz na widownię, nauczycieli i mój wzrok szybko przeleciał po profesorze Moodym. Nie na tyle jednak szybko by nie zauważyć tiku nerwowego. Ja pierdole.

Przez mój umysł przeszedł huragan który powywracał wszystkie skrzętnie zamknięte poprzednio pudełka. Niektóre płyty popękały a inne pomieszały się. Jeden z kartonów szczególnie się zachwiał. Odzyskane jakimś cudem wspomnienia przemknęły mi przed oczami. Zanim zdążyłam zareagować droga powrotna zniknęła a ja stałam otoczona żywopłotem.

Biegłam jednocześnie układając wszystkie pudełka i porządkując informacje. Tik językiem mógł oznaczać tylko że przez cały ten czas uczył nas i przebywał w jednym i tym samym zamku Barteniusz Crouch Jr. Strach, panika ale i adrenalina teraz huczały mi w żyłach.

Nie szukałam teraz pucharu ale mojego przyszywanego kuzyna. Kontem oka widziałam Fleur ale nie ona była osobą którą chciałam zobaczyć. Wiedziałam że nie mogę wezwać nauczycieli ponieważ dopóki by się zjawili coś mogłoby już dawno zabić Harrego. Poszukiwałam cały cholerny labirynt w nadziei że zaraz za rogiem zobaczę chłopaka. Kiedy bym miała go już obok siebie wiedziałam że go ochronie. Wiedziałam że on jest naszą ostatnią nadzieją w walce ze złem.

Podczas poszukiwań znalazłam oczywiście nie to czego szukałam mianowicie natknęłam się na sam puchar turnieju. Nie chwyciłam go jednak nie wiedząc co ten dotyk mógł za sobą nieść. Wtedy zobaczyłam Harrego który biegł w stronę pucharu z Cedrikiem.

- Harry! Musimy stąd uciekać grozi ci niebezpieczeństwo!
Jednak chłopak chyba mnie nie usłyszał ponieważ tylko spojrzał na mnie i gdyby nie refleks nie zdążyłabym złapać za puchar w tym samym momencie co oni.

Poczułam jak się teleportujemy. Nie wiedziałam jak działa puchar więc dałam się porwać mocy świstoklika. Wykonywaliśmy na trawie. Od razu zaczęłam rozglądać się do okoła osłaniając Harrego. Zamiast przy nauczycielach i widowni znaleźliśmy się na cmentarzu.

Spojrzałam w stronę pucharu który jednak nie znikną jak zwyczajny świstoklik lecz potoczył się pod jeden z nagrobków.

Staliśmy na cmentarzu. Może była to kolejna część zadania. Jednak miałam wrażenie że zawiodłam i wpadliśmy idealnie w pułapkę zastawioną przez śmierciożerce. Kiedy próbowałam spojrzeć na wszystko racjonalnie usłyszałam że ktoś wypowiada klątwę zabijająca.

Kurwa, kurwa, kurwa. Wskoczyłam za jakiś nagrobek, noga mi się osunęła na śliskiej trawie i uderzyłam głową w murek. Tępy bul czerwona krew zalewająca mi oko to ostatnie co pamiętam.

Ocknęłam się i usłyszałam jakieś krzyki. Wytarłam krew z rozciętego czoła która zasłoniła mi oko. Podniosłam się i wstrzymałam oddech bojąc się że ktoś mnie nie zauważy. Voldemort rozmawiał z Lucjuszem a krwawiący Harry był unieruchomiony. Cholerny szczur stał z boku oddalony a w krąg było ustawionych jeszcze paru innych śmierciożerców.

Nasza Gwiazdka [wolfstar doughter] [fred weasley]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz