16. Metamorfoza

202 14 3
                                    

Był letni wieczór. W drewnianym domku obok lasu było zadziwiająco cicho. Na kanapie w saloniku siedziało dwóch dorosłych mężczyzn. Rozmawiali o swoich związkach o życiach i wspominali szkolne lata popijając kawę. Dawno się nie widzieli. Oboje mieli masę obowiązków związanych z prowadzeniem rodziny. Gdy w końcu znaleźli czas na spotkanie obaj byli bardzo szczęśliwi.

- Pamiętasz jak zrobiłem wam zdjęcie gdy pierwszy raz się całowaliście?
- Remus się tak wkurzył.
Oboje śmieli się przypominając sobie kolejne śmieszne wydarzenia.
- Tydzień później pobiłeś Smarkerusa bo nazwał Lunatyka obrzydliwym gejem.
- I nic nie żałuję. Poza tym Remi jest bi więc jak zwykle nie miał racji.

Usłyszeli hałas dobiegający z łazienki i oboje przypomnieli sobie o zadaniu powierzonym im przez Remusa.
- Kurwa mać... - Syriusz poderwał się z kanapy biegnąc w stronę źródła hałasu. James ruszył za przyjacielem i chwilę potem obaj stali w drzwiach łazienki patrząc na córeczkę czarnowłosego.

- Remus mnie zabiję... - Syriusz patrzył z wytrzeszczem na dziecko.
Malutka trzyletnia Wega siedziała na podłodze łazienki otoczona kępkami włosów. Swoich włosów.

Nożyczki leżały nie opodal dziewczynki która siedziała przed małym kosmetycznym lusterkiem.
- Tatusiu zobacz jak pięknie wyglądam!
- Gwiazdko co ty zrobiłaś?!
- Ścięłam włosy.

Dziecko uśmiechało się od ucha do ucha. Przed tą dramatyczną metamorfozą włosy dziewczynki sięgały jej do połowy pleców. Teraz najdłuższe pasma sięgały połowy szyi.

- Jesteśmy kochani!
- Mamy przesrane... - James poprawił okulary.
W tej chwili do środka łazienki zajrzeli Remus i Lili.
- Merlinie co tu się stało?!
- Obcięłam włoski tatusiu!
- Matko kochana... - Lili z Remusem wbiegli do łazienki. Lili była już w zaawansowanej ciąży.

- Syriusz! Mieliście jej pilnować! Czy to jest takie trudne?!
- Remi kochanie...
- Nie denerwuj mnie lepiej!

Remus wypchnął przyjaciół z pomieszczenia zatrzaskując za sobą drzwi. Po trzydziestu minutach opuścili łazienkę. Lili trzymała na rękach dziecko któremu włosy sięgały teraz do uszu. Remus wręcz kipiał złością.

- Syriuszu Orionie Blacku trzeci! Czy przekracza twoje umiejętności zajęcie się przez godzinę dzieckiem!
Remus ruszył po schodach na górę zatrzaskując za sobą drzwi ich sypialni.
- Powodzenia Łapo. - James poklepał go po ramieniu.
- James to się tyczy też ciebie. - Lili spioronowala go wzrokiem. - Pamiętaj że za chwilę ty też będziesz ojcem.

Potterowie opuścili domek zostawiając Wege w rękach Syriusza.
- Gwiazdko?
- Tak tatusiu?
- Może zrobimy dla taty gorącą czekoladę na poprawę humoru.
- Ale tata jest zły na ciebie.
- Och żebyś się przypadkiem nie zdziwiła.

Wega spojrzała na niego zielonymi oczkami wypadającymi jak koraliki.
- Na mnie też jest zły?
- Kochanie myślę że tak bo nie ładnie jest tak bawić się nożyczkami.

- To szybko musimy mu zrobić bo nie może już być na nas zły prawda?
- Tak jest skarbie!

Po chwili trzy kubki gorącej czekolady stały na drewnianym blacie. Syriusz i Remus byli fanami dziwnych kubków więc w ich domu nie było dwóch takich samych. Kubek z napojem Wegi zdobiły różne konstelacje, na tym należącym do Syriusza widniał napis "Casanova Gryfindoru" ostatni kubek też posiadł napis "Słodki ale gryzie". Cuż można było się domyślać kto sprezentował mu ten oto produkt.

Chwilę potem dwie czarne czupryny weszły cicho do sypialni.
- O w końcu przyszła moja czekolada - Remus siedział na łóżku z książką w rękach. - Zawsze jak zajdziecie mi za skórę jesteście niesamowicie cicho a w dodatku robicie mi czekoladę i nawet nie muszę cię o to prosić Syriuszu.

Wega wskoczyła na łóżko a mężczyzna postawił kubki na stoliku nocnym. Usiadł obok narzeczonego opierając się o ścianę za ich głowami. Wega oczywiście wcisnęła się pomiędzy dwójkę. James śmiał się że mała chce ich rozdzielić.

Remus wrócił do czytania książki, a Syriusz i Wega zasnęli oboje wtuleni w niego. Odpoczywali aż nie rozległo się pukanie do drzwi.
- Remii proszę idź otwórz tak bardzo nie chce mi się wstawać...

Remus pocałował ukochanego w czoło i poszedł otworzyć drzwi.

Po chwili z dołu rozbrzmiał głos młodszego brata Syriusza. To nie umknęło dziewczynce która udawała że śpi. Od razu zbiegła na dół rzucając się w ramiona wujka.
- Jejku co to za zmiana?
- Wujku obcięłam włoski! Fajnie prawda?
- Och wyglądasz ślicznie. - Regulus pocałował dziecko w policzek - Malutka co ty na to żebyśmy wybrali się na lody?
- Tak! Tak lody! Tatusiu zgodzisz się?
- Myślę możecie iść.

Remus pomógł dziecku nałożyć buciki i po chwili oboje teleportowali się z domku. Syriusz nadal leżał w sypialni tylko wsłuchując się w rozmowy prowadzone przy drzwiach. Nadal nie był w stanie porozmawiać z bratem mimo tego że ten często spędzał czas z jego córką. Widział jak bardzo zależy mu na dziewczynce więc pozwolił im się widywać pod warunkiem że on nigdy nie zabierze dziecka do ich starego domu.

Największym lekiem Syriusza nie był Remus w swojej puszystej wersji ale wizja córki siedzącej przy długim stole w jadalni domu Blacków. Jego małego dziecka które trzyma za rękę jego matkę.

*

- A kogo my tu mamy?
Wega montowała właśnie małą maszynkę którą razem z bliźniakami stworzyła. Spojrzała za siebie widząc trzech chłopaków blokujących jej jakąkolwiek drogę ucieczki. W ślepej alejce było dość ciemno mimo tego rozpoznała twarze zawodników ślozgońskiej drużyny quidditcha.
Cassius Warrington Adriana Pucey i Terence Higgs patrzyli na nią z pogardą.
- Gryfińska księżniczka...
- Czego chcesz Warrington? - wstała z podłogi krzyżując ręce na piersi.
- Co tu robisz? - Adrian wskazał na kabelki rozłożone na podłodze.
- Zajebisty kawał na paru oślizglych dupach.

Uśmiechnęła się czym ewidentnie zdenerwowała chłopców.
- Słuchaj - Cassius podszedł do niej. Był od niej wyższy mimo to Wega wyglądała poważniej. - Zabieraj stąd te swoje zabawki i wynoś się.

- Jakiś kurwa problem Warrington?
Fred i George pojawili się jak zwykle w odpowiednim momencie.
- Zabieraj stąd swoją dupę Weasley...
Nie zdążył dokończyć ponieważ zaciśnięta pięść Wegi znalazła się przed jego twarzą.
Chłopak znalazł się na podłodze a dziewczyna na nim. Pozostali odciągnęli ich od siebie. Wega z podbitym okiem, Cassius ze złamanym nosem.
- Pierdolona wariatka!
- Jebany sexsista!
- Wegs uspokój się! - Fred zaczął prowadzić ją w stronę przeciwną do obiektu jej zdenerwowania.

Przyjaciele wybrali się do Hogsmeade na kremowe piwo. Wega siedziała przy stoliku nadal zdenerwowana. Pech chciał że dosłownie chwilę po złożeniu zamówienia do baru wyszła cała ślizgońska drużyna quidditcha. Wega stukała palcami w blat. Fred rękę miał zarzuconą na jej ramiona. Był top bardzo słodki gest chociaż kryło się za nim drugie dno. Chłopak bał się że dziewczyna rzuci się na Cassiusa.
- To co golabeczki... jesteście parą?
Dwójka momentalnie spojrzała na Georga który siedział na przeciwko.
- Yyy... znaczy...
- Nie wiemy...

✧*。
Obiecałam dwa rozdziały dziś więc macie
A i tak przy okazji to zaraz wbije 1000 wyświetleń! Crazy!
Buziaki
✧*。

Nasza Gwiazdka [wolfstar doughter] [fred weasley]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz