21. Przepowiednia

163 17 2
                                    

☆Wega Lupin-Black☆

Kiedy byłam mała ojcowie powtarzali mi że zawsze walczy się do końca. Nawet jeśli twoje szanse są praktycznie żadne. Miałam nadzieję że te słowa nigdy nie będą pasować do sytuacji tak bardzo jak teraz. Więc tak o to po już prawie pół godzinnej walce ledwo trzymając się na nogach stałam na cmentarzu przed samym Czarnym Panem.

Widziałam na jego twarzy zdenerwowanie ponieważ pomimo rany na czole i wyczerpującej walki nadal odpierałam jego ataki. Chciałam już zamknąć oczy. Odpłynąć. Ból zawładnął już praktycznie całym moim ciałem. Każda moja kończyna każda komórka w moim ciele chciała już odpuścić. Paść na ziemię. Przestać walczyć.

Ja już nie chce proszę, proszę chcę zasnąć.

W takich momentach kiedy moje oczy prawie już się zamykały pojawiali się przede mną bliźniacy podając mi ręce. Nie mogłam ich zostawić.

- Jesteś taka silna, zadziwiasz mnie - kolejna klątwa rzucona w moją stronę - Twój wujek był słaby. Myślałem że wszyscy z domu Black są krusi a jednak...

Proszę chcę przestać. Merlinie daj mi spokojnie umrzeć.

Oczami wyobraźni widziałam ojców, Freda i Georga. To oni dawali mi jakąś niemożliwą siłę do walki której nie ja nie chciałam już toczyć.

- Regulus miał proste zadanie jednak nawet jemu nie sprostał. - moje oczy wypełniły się łzami.
- Jak śmiesz go obrażać... - te słowa praktycznie z siebie wykrztusiłam. Z moich ust pociekła krew. Miałam naruszone organy wewnętrzne.

Nie, nie, ja już nie chcę!

Wiedziałam że próbował mnie złamać i nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak blisko był. W momencie w którym chciałam już paść na trawę i zamknąć oczy do Voldemorta podszedł Lucjusz.

- Panie, nie wiem czy zabicie dziewczyny będzie dobrym pomysłem.
- Ha, dlaczego niby Lucjuszu?
- Przepowiednia...

W oczach mojego wroga zaszła zmiana. Mój zmęczony umysł też przypomniał sobie słowa które kiedyś słyszałam.

...walczyć o światłość lecz gdy wybrany upadnie ta stać będzie u boku zwierzchnika chaosu.

Te słowa musiały dotyczyć mnie.
Jeśli chciał wygrać ja musiałam żyć. Nie mogłam pozwolić na taki przebieg wydarzeń. Wiedziałam co muszę zrobić. Moje oczy ponownie wypełniły się łzami.

- Przepraszam was... - szepnęłam po czym moje ciało przestało walczyć. Upadłam twarzą na trawę która była tak miękka. Przed tym jak czerń zasłoniła mi świat zobaczyłam wszystkich których kochałam. Wszyscy płakali.

*

Drewniany domek tego wieczoru tętnił życiem. Śmiechy i rozmowy wypełniały salonik i kuchnię. Remus stał przy piekarniku rozmawiając z Lily która na rękach trzymała malutkiego Harrego. Piekli mugolską pizzę którą ostatnimi czasy uwielbiał Syriuszu. Mężczyzna śmiał się teraz z Jamesem ucząc czteroletnią Wegę latać na miotle.

- Jak Harry podrośnie będzie mistrzem quidditcha tak jak ja.
- Weguś ty będziesz lepsza od niego prawda? - Syriusz posadził córkę na miotle.
- Tak tato! Będziemy z Harrym zdobywać punkty dla Gryfindoru!

Mężczyźni śmiali się wraz z unosząca się nad podłogą dziewczynką.
- Wujku Jamesie nie musisz się martwić ja będę uważać na Harrego żeby nie stała mu się krzywda.
- Widzę że jak nas zabraknie to nasz maluch będzie miał znakomitą ochronę. - Lili wraz z Remusem weszli do pomieszczenia.

Remus postawił na stole pizzę a oczy Syriusza i Wegi momentalnie się zaświeciły. Kiedy wszyscy zjedli dorośli usiedli na kanapie i fotelach zaczynając rozmowę. Wega zaczęła bawić się z Harrym ale ten nie rozumiał zbyt dużo ponieważ był zbyt mały na zabawę w chowanego którą dziewczynka uwielbiała.

Wega zaczęła dziecięcym głosikiem krzyczeć na Harry'ego który w odpowiedzi tylko śmiał się jeszcze bardziej irytując dziecko.
- Tatusiu, Harry jest głupi!

Młodzi rodzice zanosili się śmiechem słysząc słowa Wegi.
- Dlaczego się śmiejecie!?
- Gwiazdeczko Harry jest jeszcze malutki nie rozumie zasad gry.
- Ja nie chcę się z nim bawić! Zabawa z Fredem i Georgem jest lepsza!

Harry nadal siedząc na podłodze śmiał się jak gdyby Wega opowiadała właśnie jakiś prześmieszny kawał. Mimo tego że uważała go za głupiutkiego lubiła swojego kuzyna. Czasami mówiła nawet że jest słodki. Chociaż gdy się urodził nazwała go różową żabą.

Goście pojechali a w domku znów zapanowała względna cisza. Wega w tym czasie zasnęła na kanapie. Syriusz wziął dziecko na ręce i zaniósł do łóżeczka na piętrze.

- Jest taka słodka gdy śpi. - Remus staną w progu pokoju.
- Tak to prawda - Syriuszu przeczesał palcami włosy dziewczynki. - Myślisz że będzie umiała poradzić sobie kiedy przyjedzie czas aby spełniła się przepowiednia?
- Jeśli ona sobie nie poradzi to nikt inny tego nie zrobi - Remus usiadł na drugim brzegu łóżeczka.
- Musimy tam wtedy być - ręka mężczyzny spoczęła na ręce ukochanego. - nie ważne co będzie się dziać.

Oczy Syriusza wypełniły łzy.
- Skarbie dlaczego to musi być akurat ona?
- Nie wiem kochany...
Remus przytulił niższego mężczyznę po czym obaj wyszli z pomieszczenia.

Gdy usłyszeli treść przepowiedni oboje się załamali. Tylko oni o niej widzieli. Kryształowa kula leżała w kredensie na wysokiej półce której Wega nie mogła otworzyć. Tej nocy gdy rodzina już spała obok domu pojawiły się trzy osoby.
Za czasów szkolnych nazywano ich trójką Slytherinu. Barty Crouch Jr, Evan Rosier i Regulus Black. Przyjaciele otworzyli cicho drzwi których zabezpieczenie Regulus był w stanie przejść.

Teraz wszyscy trzej byli śmierciożercami. Dostali zadanie aby się sprawdzić. Więc teraz Regulus cicho wchodził do domu swojego brata w poszukiwaniu przepowiedni o której słyszał gdy ostatnio tu był.

Regulus nie chciał zostać sługą Czarnego Pana z resztą tak samo jak Evan. Jedyną osobą ciesząca się z takiego obrotu spraw był mąż blondyna. Barty podziwiał Voldemorta i cieszył się z tego że wypełniał teraz jego rozkazy. Evan mimo różnicy poglądów kochał mężczyznę, widział też jak ten popada w coraz większą obsesję.

Nie spędzał tyle czasu co kiedyś z ich synkami, czteroletnim teraz Artemisem i małym dwuletnim Edwinem. Kiedy próbował mu to uświadomić skończyło się na kłótni i siniaku na policzku niższego.

Regulus znalazł w komodzie kule i ulotnili się z chatki. Kiedy mężczyzna był już w domu postanowił odsłuchać los swojej chrześnicy. Słowa wydobyły się z przedmiotu...

Córka gwiazd z dwóch mężów zrodzona, siły zła jej potęgę poznają lecz to ona zgubą będzie dla niego niechybną i gdy skończy lat osiemnaście na szali wbrew wszystkim postawi życie swoje. Będzie ona walczyć o światłość lecz gdy wybrany upadnie ta stać będzie u boku zwierzchnika chaosu. Nie zboczy jednak z właściwej ścieżki i swoją rolę odegra.

Regulus upadł na podłogę zanosząc się płaczem. Nie mógł pokazać tego dla Voldemorta. Ten chciałby zobaczyć dziecko na co Regulus nie był w stanie pozwolić.

Wiedział jednak że nie może zrobić praktycznie nic. Całą noc szukał więc sposobu na zmienienie przepowiedni.

Udało mu się usunąć z niej fragment o tym że Wega będzie zgubą oraz ostatnie zadanie. Zrobił wszystko co mógł teraz pozostało mu tylko czekać aż dziecko skończy osiemnaście lat.

✧*。
1023 s.
Jak najszybciej postaram się napisać kolejny rozdział więc nie martwcie się
Buziaki
✧*。

Nasza Gwiazdka [wolfstar doughter] [fred weasley]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz