27. Ochydne ciastko

138 9 1
                                    

Ściągnęła koszulkę obróciła się i patrząc w lustro. Nie patrzyła na nie od lat. Nauczyła się zaklęć które skutecznie je maskowały ale były jej częścią. Nie mogła tego dłużej ukrywać. Wpatrywała się z wyryte krzywym nożem Bellatrix i cieniutkimi sztylecikiem babci wyrazy. Nazywała ja babcią tylko formalnie bo takie łączyły ją z nią geny. Wiedziała która z ran była najbardziej bolesna, która z nich była pierwsza i ostatnia. Nie mówiła na nie patrzeć aby widzieć że tam są, jak wyglądają.

Czuła do siebie obrzydzenie patrząc na plecy. Od tamtej pory obiecała sobie że nie będzie słaba a jednak teraz czuła się taka bezbronna.  Nałożyła stanik i narzuciła na siebie jakąś koszulkę Syriusza z logiem starego zespołu.

Muszą się w końcu dowidzieć, pomyślała. Siedzieli w salonie rozmawiając. Jedyne osoby które powinny o tym wiedzieć. Starała się zamknąć drzwi zaklęciem ale różdzka nie chciała współpracować. Użyła więc tylko swoich rąk które sprawnie wykonały zadnie. Atmosfera nadal była napięta. Chyba nadal nie wierzyli że ona żyje. Ona chyba też.

- Wego co chciałaś nam powiedzieć?
Zapytał Remus czule. On jedyny widział jej plecy w całości ale nigdy nie opowiadała mu co się stało, a on nie naciskał.

- Miałam dziesięć lat - mówiła jak gdyby nie do nich ale do siebie - Wujek Reg zabrał mnie tu na kolekcję.
Po Syriuszu było widać że się w nim zagotowało jednak ona na to nie patrzyła.
- Było... okej, do póki on nie wyszedł. Zostałam sama z babcią i Bellatrix...

Dziewczynka czuła się bardzo nieswojo w towarzystwie rodzinny. Byli sztywni i wszyscy patrzyli na nią z góry. Babka udawała miłą. Zaprosiła ją do kuchni na ciastko z babcią. Tak powiedziała.

- Wiesz dlaczego twój ojciec został usunięty z naszego drzewa?
Zaprzeczyła machnięciem głowy. Ciastko nie było smaczne.
- Bo nie wypełniał moich poleceń i przyniósł hańbę naszemu rodowi płodząc ciebie...

Kobieta złapała za malutki nadgarstek dziewczynki tak mocno że ciastko znalazło się na podłodze.
- Zaczął zadawać się z tym okropnym półkrwi...
- Nie mów tak o moim tacie stara jędzo.

Wyrwała się z uścisku.

- Mój tata jest lepszy od ciebie i od każdej osoby w tym okropnym śmierdzącym szczurami domu. I nie waż się go obrażać w mojej obecności.
- Uważasz się za lepszą - zapytała stająca w drzwiach Bellatrix bo babka stała jak wryta. Nawet Syriusz nie potrafił tak pyskować.

- Masz w sobie brudną krew więc nie dorastasz nam nawet do pięt. - zaśmiała się w taki sposób że Wega skuliła się w środku se strachu. Na zewnątrz jednak jak zwykłe stała z uniesioną głową.

Babka odzyskała chyba władze umysłowe ponieważ wyciągnęła zza gorsetu malutkie ostrze. Chociaż może właśnie straciła jakąkolwiek poczytalność.
- Nauczę cię pokory.

Te słowa nie mogły znaczyć nic dobrego. Nie tylko na ciele dziewczynki ale też w jej głowie wykryło się słowo "Crucio".

Leżała na podłodze przerażona. Obolałe ciało właśnie odmówiło współpracy i leżała wpatrując się w ciemne drzwi i połowę okropnego ciastka. Nawet już nie płakała i nie krzyczała. Po prostu coś w niej się zamknęło. W tym momencie poczuła że jej dzieciństwo się skończyło. Wtedy na podłodze z bólem którego nie powinno poczuć żadne dziecko uświadomiła sobie że jest słaba. I tak bardzo tego nienawidziła...

Łzy skapywały jej delikatnie na podłogę. Szybkie, długie, głębokie, płaskie cięcia. Aż w końcu cisza. Widziała przed oczami czerwień krwi która pokrywała podłogę. I leżała tak. Nigdy nie czuła się tak bardzo samotna jak tego wieczoru cierpiąc katusze.

Kiedy Regulus wszedł do kuchni w jego oczach stanęły łzy. Miała otwarte oczy. Jednak były zupełnie puste, bał się że martwe...
Trzymał ją w ramionach wylewając wiadra łez. Zabrał ją stamtąd. Wyleczył rany na tyle ile dał redę. Myślał o bracie. To przez niego ich matka ją skrzywdziła, tak samo jak kiedyś ich..

Syriusz wpatrywał się w blizny ze łzami w oczach kiedy skończyła opowiadać.
- Czuje się lepiej kiedy w końcu komuś o tym powiedziałam.
Wtuliła się w Freda czując się w jego ramionach bezpiecznie.
- Uporałam się z tym więc uporam się z wszystkim innym. Nie musicie się o mnie martwić.
- Zawsze będziemy. Od tego są rodzice. - Remus przywołał ją do siebie, objął i szepnął do ucha. - przepraszam skarbie...
- Nie masz za co, to nie twoja wina.

Drzwi trzasnęły i za chwilę rozległy się krzyki. Krzyki osoby w histerii. Krzyczał do obrazu matki. Nienawidził tej kobiety za to co mu zrobiła ale nienawiść jaką czuł teraz przekroczyła wszystkie granice.
Złapał za różdżkę i spalił obraz. Krzyki kobiety usatysfakcjonowały go tylko na chwilę. Wpadł do jej sypialni i zniszczył wszystko co mu się z nią kojarzyło. Zerwał ze ścian okropne tapety. rozbił jej ulubione naczynia. Nikt mu nie przeszkadzał. Tylko Remus patrzył na niego pilnując aby nie zrobił sobie krzywdy.

Wypalił ją nawet z drzewa rodzinnego. Tak samo jak ona wypaliła go. Nikt nie będzie jej pamiętał. A tego zawsze pragnęła najbardziej. Jeśli według niej niszczył honor rodziny to teraz go po prostu spalił. Spalił jak wiedźmę na stosie wszystkie pamiątki, książki, koce, poduszki. Jej stare suknie.

Aż po Wallburdze Black nie zostało nic.

Potem usiadł w swoim łóżku i się rozpłakał. Jak dziecko. Remus był przy nim cały czas. Każdy z nich zamknął tego dnia jakiś rozdział w swoim życiu. A Remusa i Syriusza czekał poważny remont tej rudery.

*

Wega żegnała bliźniaków na stacji kolejowej. Stała patrząc na odjeżdżający pociąg z wielką chęcią po prostu wskoczenia do niego. Odetchnęła ciężko. Rozłąki nie kojarzyły jej się dobrze. Nic nie mogła jednak poradzić na taki stan rzeczy wiec po prostu udała się do domu na spotkanie Zakonu Feniksa.

Szkolenie na Autora było trudne męczące i uciążliwe z racji tego iż jej różdżka nie chciała już z nią współpracować. Żaden głupi patyk nie chciał. Więc większość zaklęć wykonywała gołymi rękoma.

Noce były puste bez miarowego oddechu Freda przy uchu i jego wielkiego ciała obok niej. Jego ciepła. Praktycznie nie spała nie czując się bezpiecznie. Czasami po ciężkim dniu udawało jej się zmrużyć oko najczęściej w salonie obok czytającego na fotelu Remusa.

Jej ucieczką były listy od Freda. Opowiadał jej plotki i najciekawsze wydarzenia. Z tego co wywnioskowała nowa nauczycielka była jakaś totalną szmatą. Fred w listach opisywał ją jako kociare z niezdrowym zamiłowaniem do różu. Śmiała się do łez czytając jego listy. Czuła też jego zapach na beżowym papierze.

Czekała tylko aż wróci do niej.

✧*。
1025 s.
Szybkie ogłoszonko.
Pisze nową książkę. Tym razem o huncwotach i ich czasach. Serdecznie zapraszam zapoznać się z opisem.
https://www.wattpad.com/story/367912880?utm_source=android&utm_medium=link&utm_content=story_info&wp_page=story_details_button&wp_uname=grzyb_gej
Buziaczki <33
✧*。

Nasza Gwiazdka [wolfstar doughter] [fred weasley]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz