W końcu nadszedł dzień na który czekali wszyscy. Uczniowie gościnnych szkół oraz Hogwartu, nauczyciele, Filch a nawet duchy.
Wega siedziała razem z Fredem i Georgem trzymając obu za ręce. Gdy bliźniacy zrozumieli że z ich planu nici postanowili wspierać przyjaciółkę w tym chcąc nie chcąc trudnym przedsięwzięciu, oraz się na turnieju wzbogacić. Ale to szczegół.Z czary ognia na początku wypadły dwa nazwiska których wszyscy się spodziewali. Viktor Krum i Fleur Delacour.
Przedstawiciele gości.W końcu przyszedł jednak czas na reprezentanta Hogwartu. Jakie było zdziwienie gdy z czary wypadły dwie karteczki. Dyrektor złapał jedną z nich druga zaś z początku spadła na podłogę ale po chwili znalazła się w rękach Dumbledora.
- Widocznie będziemy mieli czterech uczestników! Tak postanowiła czara ognia! - Dyrektor spojrzał na jedną z karteczek - Cedrik Digory!
Cały Hufflepuff zaczął klaszczeć i wiwatować.
- Wega Lupin-Black!Dziewczyna poderwała się z miejsca i podbiegła do dyrektora. Towarzyszyły jej okrzyki zadowolenia na czele z dwoma bardzo jej znanymi głosami które miały podobną barwę.
Przechodząc obok stołu nauczycieli profesor Macgonagal uśmiechnęła się do niej i poklepała ją po ramieniu. Wega odwzajemniła przyjemny uśmiech ulubionej nauczycielki.
Za sobą usłyszała jakieś oburzenie ale nie przejęła się tym zbytnio aż do czasu gdy w pomieszczeniu pojawił się Harry Potter.
- Jasna cholera...
Powiedziała cicho pod nosem podbiegając do chłopaka.- Harry jak to zrobiłeś? Dlaczego?
- Ja nic nie zrobiłem.
Wega miała ochotę użyć na nim ligilimencji której ostatnio się uczyła lecz w porę się powstrzymała.
- Przysięgnij mi że sam tego nie zrobiłeś.
- Przysięgam Wego...Wtedy do sali wbiegli wściekli nauczyciele wraz z Dumbledorem. Wega nigdy nie widziała go chyba tak rozemocjonowanego.
Po "przesłuchaniu" Harrego nauczyciele uznali że zostanie on w turnieju. Wega uznała ich za skrajnych głupców. Tego dzieciaka dosłownie trzymało się nieszczęście z Voldim na czele.
Większość uczniów uważała dziewczynę za głupią żartownisie lecz ona wbrew pozorom była bardzo mądra. Była też utalentowaną czarownicą. W młodym wieku nauczyła się zmieniać w animaga ci było jedną z najtrudniejszych czarodziejskich sztuk. Opanowywanie oklumencji szło jej jak na razie bardzo dobrze. Potrafiła też używać większości zaklęć bez użycia różdżki.
Mało osób wiedziało o jej ponad przeciętnych magicznych umiejętnościach ponieważ wyznawała ona zasadę żeby udawać słabą bo wtedy ma się większą przewagę nad potencjalnym przeciwnikiem który przez to nie wie o tobie praktycznie nic. Była też wbrew naturze osobą bardzo zamkniętą w sobie i otwierała się tylko przed osobami których darzyła ogromnym zaufaniem.
Wiedziało o jej talencie też większość nauczycieli którzy wyłapali jak dobrze radzi sobie na lekcjach nawet z trudnymi rzeczami.
Snape mimo niechęci do dziewczyny też widział jej talent mimo jej usilnych prób aby to przed nim ukryć.Dziewczyna od razu po dotarciu do dormitorium napisała list do ojców z szybkim opisem sytuacji. Mimo puźniej pory pobiegła do sowiarni i odszukała sowę Remusa. Nazywała się Pietruszka i kupili ją po to aby się komunikować gdy ich stara sowa Gilbert był już za stary.
- Pietruszko leć szybko do taty na Grimmauld Place.
Jasno brązowa sowa złapała list i odleciała.Dziewczyna szła spokojnym krokiem do wieży gryfonów. Była w sali z obrazami gdy idąc po schodach upadła.
CZYTASZ
Nasza Gwiazdka [wolfstar doughter] [fred weasley]
FanfictionWega Lupin-Black córka okrutnego mordercy i jego ukochanego wilkołaka. Dziewczyna przez praktycznie całe życie wychowywała się z jednym ojcem. Teraz gdy Syriusz Black uciekł z Azkabanu jej życie zmienia się po raz drugi. Remus przez dwanaście lat s...