13. Prawda i zespoł niespokojnego języka

221 13 1
                                    

W końcu nadszedł dzień na który czekali wszyscy. Uczniowie gościnnych szkół oraz Hogwartu, nauczyciele, Filch a nawet duchy.
Wega siedziała razem z Fredem i Georgem trzymając obu za ręce. Gdy bliźniacy zrozumieli że z ich planu nici postanowili wspierać przyjaciółkę w tym chcąc nie chcąc trudnym przedsięwzięciu, oraz się na turnieju wzbogacić. Ale to szczegół.

Z czary ognia na początku wypadły dwa nazwiska których wszyscy się spodziewali. Viktor Krum i Fleur Delacour.
Przedstawiciele gości.

W końcu przyszedł jednak czas na reprezentanta Hogwartu. Jakie było zdziwienie gdy z czary wypadły dwie karteczki. Dyrektor złapał jedną z nich druga zaś z początku spadła na podłogę ale po chwili znalazła się w rękach Dumbledora.

- Widocznie będziemy mieli czterech uczestników! Tak postanowiła czara ognia! - Dyrektor spojrzał na jedną z karteczek - Cedrik Digory!

Cały Hufflepuff zaczął klaszczeć i wiwatować.
- Wega Lupin-Black!

Dziewczyna poderwała się z miejsca i podbiegła do dyrektora. Towarzyszyły jej okrzyki zadowolenia na czele z dwoma bardzo jej znanymi głosami które miały podobną barwę.

Przechodząc obok stołu nauczycieli profesor Macgonagal uśmiechnęła się do niej i poklepała ją po ramieniu. Wega odwzajemniła przyjemny uśmiech ulubionej nauczycielki.

Za sobą usłyszała jakieś oburzenie ale nie przejęła się tym zbytnio aż do czasu gdy w pomieszczeniu pojawił się Harry Potter.
- Jasna cholera...
Powiedziała cicho pod nosem podbiegając do chłopaka.

- Harry jak to zrobiłeś? Dlaczego?
- Ja nic nie zrobiłem.
Wega miała ochotę użyć na nim ligilimencji której ostatnio się uczyła lecz w porę się powstrzymała.
- Przysięgnij mi że sam tego nie zrobiłeś.
- Przysięgam Wego...

Wtedy do sali wbiegli wściekli nauczyciele wraz z Dumbledorem. Wega nigdy nie widziała go chyba tak rozemocjonowanego.

Po "przesłuchaniu" Harrego nauczyciele uznali że zostanie on w turnieju. Wega uznała ich za skrajnych głupców. Tego dzieciaka dosłownie trzymało się nieszczęście z Voldim na czele.

Większość uczniów uważała dziewczynę za głupią żartownisie lecz ona wbrew pozorom była bardzo mądra. Była też utalentowaną czarownicą. W młodym wieku nauczyła się zmieniać w animaga ci było jedną z najtrudniejszych czarodziejskich sztuk. Opanowywanie oklumencji szło jej jak na razie bardzo dobrze. Potrafiła też używać większości zaklęć bez użycia różdżki.

Mało osób wiedziało o jej ponad przeciętnych magicznych umiejętnościach ponieważ wyznawała ona zasadę żeby udawać słabą bo wtedy ma się większą przewagę nad potencjalnym przeciwnikiem który przez to nie wie o tobie praktycznie nic. Była też wbrew naturze osobą bardzo zamkniętą w sobie i otwierała się tylko przed osobami których darzyła ogromnym zaufaniem.

Wiedziało o jej talencie też większość nauczycieli którzy wyłapali jak dobrze radzi sobie na lekcjach nawet z trudnymi rzeczami.
Snape mimo niechęci do dziewczyny też widział jej talent mimo jej usilnych prób aby to przed nim ukryć.

Dziewczyna od razu po dotarciu do dormitorium napisała list do ojców z szybkim opisem sytuacji. Mimo puźniej pory pobiegła do sowiarni i odszukała sowę Remusa. Nazywała się Pietruszka i kupili ją po to aby się komunikować gdy ich stara sowa Gilbert był już za stary.

- Pietruszko leć szybko do taty na Grimmauld Place.
Jasno brązowa sowa złapała list i odleciała.

Dziewczyna szła spokojnym krokiem do wieży gryfonów. Była w sali z obrazami gdy idąc po schodach upadła.

Nasza Gwiazdka [wolfstar doughter] [fred weasley]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz