Rozdział 9

7 0 0
                                    

Na następny dzień poszłam szybko wziąć prysznic, bo wczoraj nie miałam siły na nic.

Moja przyjaciółka wróciła równo z budzikiem, informując mnie, że przekazała to co miała.

Dzisiejszego dnia ubrałam na siebie szary sweter oraz ciemną spódniczkę sięgającą do połowy uda.

Blair natomiast założyła na siebie bluzę ze wzorkami i czarne jeansy.

Gotowe wyszłyśmy z akademika uprzednio pakując plecaki potrzebnymi książkami.

Od razu po wejściu do szkoły rozległ się dźwięk dzwonka, więc w pośpiechu udałyśmy się w poszukiwaniu sali nr 122.

Okazało się to trudniejsze niż przypuszczałyśmy. Na całe szczęście zobaczyłyśmy jakiegoś chłopaka w pobliskim korytarzu.

- Przepraszam, wiesz może gdzie jest sala nr 122? - spytałam kiedy podeszłam wystarczająco blisko, by był w stanie mnie usłyszeć.

- Tak się składa, że mam tam teraz lekcje — oznajmił nieznajomy. - Jestem Cassian, chodźcie, zaprowadzę was.

Przedstawiłyśmy się, po czym ruszyłyśmy za chłopakiem.

- Czym zawdzięczam sobie wasze spóźnienia? - spytała nauczycielka, kiedy weszliśmy do klasy. - Dzwonek był 8 minut temu.

- Przepraszamy, nie wiedziałyśmy gdzie jest sala, a Cassian nam pomógł — powiedziała Blair.

- Dobrze, skoro jesteście nowe daruję wam to spóźnienie, a ty — wskazała na chłopaka. - Za to pójdziesz do tablicy.

Była teraz lekcja matematyki, więc nie miałam się czym martwić, ponieważ byłam dobra z tego przedmiotu.

Chłopak miał jednak trudności z rozwiązaniem przykładu przy tablicy, dlatego postanowiłam mu pomóc.

- Ej Blair — wyszeptałam w jej stronę, na co ta zwróciła na mnie uwagę.

Siedziałyśmy razem, więc nie musiałam się martwić, że pani zwróci na nas uwagę.

- Co? - Zapytała równie cicho.

- Weź w kradnij się do jego umysłu i powiedz mu wynik — odparłam podając dziewczynie zapisane równianie na kartce.

Ta tylko przytaknęła i zabrała się do działania.

Po chwili Cassian bez problemowo rozwiązał zadanie i wrócił na miejsce z dostateczną oceną.

Lepsze to niż pała w dzienniku.

Reszta lekcji minęła zaskakująco szybko. Zdążyłam poznać imiona kilku chłopaków z wczoraj, co było bardzo przydatne, bo mogłam już wołać ich po imieniu.

Po skończonym dniu udałam się do wyjścia z budynku, żeby pokierować się do akademika.

Wychodząc ze szkoły zobaczyłam tego faceta opierającego się o ściankę po drugiej stronie drogi.

-Skąd wiesz gdzie chodzę do szkoły?- Zapytałam wściekła.

-Przecież ja nigdy bym cię nie śledził. Tylko mój ochroniarz — powiedział wzruszając ramionami.

-Który to?

-Ten tu — powiedział i wskazał ręką na mężczyznę starszego od niego.

Nie zwlekając chwili dłużej podeszłam do faceta w okularach i zadałam mu cios w policzek.

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do pokoju.

Nie wiem kiedy, ale poczułam oddech mojego mate na moim karku, po czym wyszeptał mi do ucha następujące słowa:

-Jesteś tak gorąca, że jak zjesz chleb to wyjdzie z ciebie tost.

-Słucham?!- Krzyknęłam odwracając się w jego stronę, dzięki czemu nasze twarze dzieliły centymetry.

-To, co powiedziałem kotku.

Kątem oka zauważyłam dyrektorkę wychodzącą ze szkoły.

Never Say NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz