Wstaliśmy rano i zaczęliśmy się szykować do odjazdu. Pożegnałam się z rodziną i wsiadłam do samochodu. Blair i jej mama również.
Zajechaliśmy do szkoły, do której kiedyś chodziłyśmy, aby się wypisać i nie mieć problemów.
Na korytarzu spotkałam chłopaków, którzy jak mnie zobaczyli przybiegli szybko.
- Lauren! Jak dawno cię nie było! Gdzie cię powiało? - zadawał pytania jeden z nich.
Mój chłopak na niego zasyczał, na co chłopak się wzruszył.
- Och! TY TEŻ JESTEŚ SUPER! - krzyknął i rzuciłam się w objęciach Siriusa.
Ten niczego nieświadomy stał w bezruchu.
- Uczę się komunikacji między gatunkowej! To super, że ktoś też się o tym uczy.
Zaśmiałam cicho, kiedy chłopak po tych słowach zaczął charczeć na mojego chłopaka, który poczuł się nieswojo.
Schował się za moimi plecami i ponaglił unikając spojrzenia chłopaka.
Odnajdując kluczyki od pokoju weszłam do sekretariatu załatwiając szybko potrzebne rzeczy.
Weszłam do auta i o dziwo pachniało wodą kolońską. Odwróciłam się w stronę kierowcy i zobaczyłam chłopaka z wcześniej z różą pomiędzy wargami.
Pomyliłam auta. Pomyślałam chcąc wysiąść z samochodu. Lecz on mi się zatrzasnął.
- Chcę byś była moją loszką - powiedział.
Wysunęłam kły i odepchnęłam drzwi od swojej strony na bok, przez co kompletnie odleciały.
Wyszłam i zaczęłam się kierować w stronę swojego chłopaka, który zatrzymał drzwi w połowie lotu.
- Gdzie zaparkowałeś kurwa - powiedziałam do niego.
- Wiesz, że sam nie mam pojęcia - podrapał się po głowie.
Przełożyłam rękę do czoła zamykając oczy. "Boże z downem" - pomyślałam z załamaniem.
- Dobra wiem co. Zaryzykujemy - powiedział podekscytowany. - Dzwoń do przyjaciółki, aby zmieniły się w ptaki, a ja zamienię się w wilka biorąc cię na garba. Co ty na to.
Skrzywiłam się nieco, ale pomyślałam - "Czemu nie?" Zadzwoniłam do Blair z tą informacją, na co się skrzywiła, ale to zrobiły.
Ja i Sirius poszliśmy na bok, a ten zaczął się wykręcać na ziemi.
Po chwili ujrzałam pięknego czarnego wilka. Podniósł łapę tak, abym mogła na niego wsiąść co mi bardzo ułatwił i po chwili na nim siedziałam.
- Wow! - krzyknął niespodziewanie chłopak obok nas.
- Zabić go? - zapytałam Siriusa.
- Jeżeli go złapiesz słonko.
- Ruszaj! Wioo! - krzyczę próbując zachować powagę, ale widząc jego minę wybuchnęłam śmiechem.
Ruszył. Biegł za chłopakiem, aby po chwili wziąć go w pysk.
Odeszliśmy z powrotem na bok gdzie nie było świadków, bo w każdej chwili mogły zobaczyć nas ludzie w autach.
- Ej, bo nigdy nie próbowałam przemienić człowieka w wampira. A ja jestem połową tego i tego.
- Dawaj zobaczymy.
Ugryzłam się w nadgarstek, aby przyłożyć go do ust chłopaka. Ten się upierał, ale widząc, że niechcący połknął skręciłam mu kark.
Zostawiliśmy go tak na pastwę losu i ruszyliśmy do domu.
Widząc, że przyjaciółka była szybciej od nas trochę się wkurzyłam, ale w końcu możemy się przytulić czyż nie?
- Chodź idziemy na zakupy - powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
Nie upierałam się, tylko po prostu poszłam.
Pojechaliśmy do pobliskiej kawiarni, kupując ciasto na wynos. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zaczęłyśmy pić kakao, które wcześniej zamówiłyśmy.
Płacąc za wszystko wyszłyśmy i ruszyłyśmy do domu. Chciałam zrobić niespodziankę Siriusowi, przez co nie mogłam usiedzieć w miejscu. To było urodzinowe ciasto. Nie wiedziałam dokładnie, kiedy ma urodziny, więc chciałam mu je urządzić dzisiaj.
Niestety stanęliśmy w korku. Bardzo się zdenerwowałam, więc dziewczyna rzuciła na mnie zaklęcie uspokajające.
Po chwili siedziałam cicho. Śpiewałam sobie tekst znanych mi autorów i zapomniałam o tym, o czym myślałam chwilę wcześniej.
Dojechałam do domu watahy i wyszłam z auta wraz z Blair. Weszłam cicho nie chcąc zdradzać swojego położenia i ruszyłam do gabinetu Siriusa, w którym może się znajdować.
Otworzyłam powoli drzwi, a to, co zobaczyłam zmiotło mnie z planszy. Posuwał na swoim biurku omegę, która była o stokroć brzydsza ode mnie.
Ciasto o mało nie wypadło mi z rąk, a ja wciągnęłam za głośno powietrze, co zwróciło jego uwagę.
Zamknęłam szybko drzwi i pobiegłam do Blair, wymawiając tak szybko słowa, że ledwo mnie zrozumiała.
Rzuciła na mnie zaklęcie, przez co nie byłam widoczna dla wilkołaków i poszłam zadzwonić do ojca.
- Halo córuś? Co tam? - zapytał zmartwiony. - Jeszcze dzisiaj się widzieliśmy.
- Zdradził mnie ze służką... weź wszystkich. Weź benzynę. Weź wszystko rozumiesz. Wszystko.
Nie zastanawiałam się. Sama poszłam wyjaśnić wszystko matce Blair, prosząc o pomoc, na co zgodziła się bez wahania.
CZYTASZ
Never Say Never
FantasyDhampirka Lauren C. postanawia zacząć uczęszczać do ludzkiego liceum. Przez przypadek dziewczyna trafia na dość porywczego mężczyznę - Siriusa. Spotkanie z facetem odmienia życie bohaterki i stawia na jej drodze wiele nowych sytuacji. Czy Lauren por...