Rozdział 8

6 0 0
                                    

W pewnym momencie usłyszałam coś za moimi plecami. Chwilę później ktoś złapał mnie za ramiona, po czym powalił na kolana. Ja pierdole to były nowe spodnie, a już są uwalone ziemią.

- Spójrz na mnie — powiedział mężczyzna stojący przede mną.

Niechętnie wykonałam polecenie czekając na dalszy ciąg wydarzeń.

Facet nie miał na sobie koszulki, przez co wyraźnie widziałam wszystkie jego mięśnie.

Jego twarz była lekko opalona, a jego kości policzkowe wyraźnie się odznaczały, co dodawało mu uroku.

Nie chciałam mu patrzeć w oczy, ale tak bardzo mnie to kusiło, że nie mogłam się powstrzymać.

Nie wiedząc skąd zebrał się silny wiatr, który bez problemowo porwał ze sobą moją perukę, tym samym odsłaniając moje kruczoczarne włosy.

Zdezorientowana ponownie spojrzałam na mężczyznę, tym samym patrząc w jego błękitne jak morze, tęczówki, które niespodziewanie zabarwiły się na wyrazisty, złoty kolor.

- MOJA! - Krzyknął podbiegając, by się do mnie przytulić, tym samym odpychając ochroniarzy.

- Nie. To nie może prawda...nie — zaprzeczyłam odpychając go od siebie.

Nie czułam nóg. Miałam wrażenie, jakby były osłabione. Wstałam podpierając się na nim, po czym wykorzystując to, że nikt mnie nie trzyma zaczęłam uciekać w stronę akademika.

Nie. To nie mogła być prawda. Nasze rasy były skłócone od wieków. Kątem oka zauważyłam, że przemienia się w wilka.

Zaczął biec w moją stronę, a ja z tego, że miałam oznaczające się pazury wampira wspięłam się na jedno z drzew. Usiadłam i obserwowałam jego poczynania.

„Zejdź do mnie, albo sam tam wejdę" - usłyszałam w myślach groźbę.

- No to dawaj, zobaczymy czy żadna gałąź się nie zarwie pod twoim ciężarem — powiedziałam śmiało.

Wiedziałam, że wilkołaki nie do końca umieją się wspinać. Tak było również tym razem.

Gdzieś za nim po drugiej stronie polany zobaczyłam oczy Zgrzytaków. Były one krwisto czerwone i tym się odznaczały.

Patrzyły tylko na nas i analizowały.

- Lepiej uciekajcie do domu. O tej godzinie tutaj jest to niebezpieczne — oznajmiłam wstając i uciekałam po drzewach.

Chłopak biegł za mną, ale wiedząc, że nie ma szans, bo zbliżałam się do otoczenia ludzi, odpuścił wyjąc żałośnie do nieba.

Nie powiem, trochę było mi smutno z tego powodu, ale nie miałam najmniejszej ochoty, mieć mate.

Kiedy dobiegłam do akademika, zaskoczyłam z drzewa na dach budynku.

Pokierowałam się do okna mojego pokoju i lekko zapukałam w szybę.

Blair o mało nie podskoczyła na łóżku, łapiąc się za serce. Jednak gdy mnie ujrzała, posłała mi gniewne spojrzenie, po czym niechętnie wpuściła mnie do środka.

- Martwiłam się o ciebie do cholery! - Wykrzyczała mi prosto w twarz.

- Przepraszam, okej? Ale teraz musimy poważnie porozmawiać — oznajmiłam siadając na łóżku.

Kiedy wyjaśniłam jej wszystko, jedyne co zobaczyłam w jej reakcji, to jak skakała po pokoju i krzyczała szczęśliwa:

- Ale jak on wyglądał? - Spytała, gdy trochę się uspokoiła. - Miał sześciopak? Był umięśniony?

- I to jak — powiedziałam przewracając oczami.

Gdy tak rozmawiałyśmy usłyszałam dzwonek do pokoju.

Poszłam zobaczyć kto to. W drzwiach ujrzałam ochroniarza taty z książkami w obu dłoniach.

Podziękowałam mężczyźnie i odebrałam je od niego.

- To jest dla ciebie, a to dla mnie — powiedziałam odkładając jedną kupkę książek na stoliku Blair.

- Czuję, że czegoś mi nie powiedziałaś — oznajmiła patrząc się na mnie podejrzliwie.

- Tak, masz rację — zaczęłam. - Myślałam, że powiem Ci kiedy indziej.

- No, dalej — pospieszyła mnie przyjaciółka. - Mów.

- Zgrzytaki. Zbliżają się, a to oznacza, że trzeba napisać list do wojska dhampirów.

- Nie musimy. Ja polecę pod postacią ptaka, tak będzie szybciej — stwierdziła.

- Dobrze, powiedz, że było ich pięciu i zbliżają się do otoczenia ludzi. Nie zapomnij też powiedzieć, że byłam nieuzbrojona podczas treningu, więc nie miałam jak ich załatwić.

Ta tylko kiwnęła głową, po czym skoczyła zmieniając się w latające stworzenie.

Oczywiście, był to gołąb.

Otworzyłam więc jej okno, żeby bez problemu wydostała się na zewnątrz.

Nie czekając ani chwili dłużej dziewczyna odleciała, kierując się w stronę akademii wampirów.

Never Say NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz