Rozdział 29

1 0 0
                                    

Rano wstałam I od razu ubrałam się elegancko I poszłam do Siriusa. Chciałam, aby cierpiał. Chciałam, by wył z bólu.

Otworzono mi drzwi, a jedyne co zobaczyłam to jak ranią go srebrem. Biją batem I wyrywają raz na jakiś czas paznokcie.

Miałam lepszy plan. Podeszłam do stołu z wynalazkami i zaczęłam wybierać. Gwoździe były w osobnym pudełku, aby coś przybić, jak się coś zniszczy.

Wzięłam młotek i jeden gwóźdź. Kiwnęłam w stronę ochroniarza, aby przycisnął Siriusa do stołu i wyjął język trzymając go mocno.

- Co? Nie! Ja się poprawię! - Krzyczał wyrywając się.

- Tak. Wiem - powiedziałam uśmiechając się jak jakąś psychopatka.

- Jesteś w ciąży!

Zatkało mnie. Nie powinnam być w ciąży. Nie teraz przecież. Rodzić powinnam gdzieś w wieku 450 lat.

- Skąd masz taką pewność? - Zapytałam.

- Nie słyszysz jak drugie serce w tobie bije? Nie słyszysz jak się porusza?

Wytężyłam słuch i o dziwo wszystko słyszałam. Najgorsze jest to, że prawdopodobnie to jest dziecko Siriusa.

- Bądźmy razem. Dla dziecka!

Kiwnęłam w stronę ochroniarza, który wiedział, co ma robić I po chwili przybiłam język chłopaka do drewnianego stołu.

Potężny gardłowy ryk wydobył się z jego gardła w chwili kiedy język został przebity zerdzewiałym gwoździem.

Przyglądałam się chwilę pomieszczeniu aż powiedziałam starszego mężczyźnie, aby przestawił stół, bo jest tu dosyć ciasno.

Chłopak próbował przewidzieć każdy jego krok co mu nie nie udało. Wampir był Doktor szybszy i silniejszy od wilkołaka więc łzy potoczyły mu się po policzkach.

Zachowaną siłę wykorzystał do zerwania kołka i chwiejnej próby wbicia wampirowi w serce.

Torturowaliśmy go pół godziny aż mi się znudziło i kazałam zabić. My wampiry bywamy mściwe szczególnie kiedy zostaniemy zdradzeni.

Poszłam się napić krwi, aby przez resztę dnia być jak nowo narodzona.

- Pani - zwrócił moją uwagę jeden ze służących. - Doszły nas słuchy, że wataha jakimś cudem przetrwała, ale jedynie część z nich.

- Dobrze, zostaw to mnie. Możesz już iść.

Zrobił to co kazałam, a ja po posiłku poszłam zobaczyć gdzie jest chłopak, którego przemieniłam.

Znalazłam go na arenie gdzie niegdyś trenowałam. Widziałam jak próbuje z kimś trenować, aż zobaczyłam Aarona.

Zaschło mi w ustach kiedy go zobaczyłam. Kiedy poczuł mój wzrok na sobie zwrócił swoją uwagę na mnie.

Jego źrenice się rozszerzyły, a usta lekko otworzyły. Pozwoliłam sobie przypomnieć ludzki bieg sprzed przemiany i zaczęłam na niego biec.

Chyba się domyślił, o co chodzi, bo zrobił unik i zaczęliśmy walczyć. Kiedy złapał mnie w pasie i powalił zaczęłam uspokajać swój oddech.

Patrzyłam na niego jak na jakąś niespodziankę.

- Cześć mała - przywitał się.

- Cześć - uśmiechnęłam się. - Nie umarłeś?

- Mama twojej przyjaciółki mnie uzdrowiła biorąc na siebie chorobę. Jedynie żyje przez swoją magię, która hamuje rozwój toksyn.

Zabiło mi serce. Przytuliłam się nagle do Aarona i ściskałam przez dobre parę minut.

Chłopak się ucieszył, że tak mnie rozczuliło jego życie. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczę.

Wstaliśmy I zaczęliśmy iść do kawiarni poza królestwo. Lubiliśmy tak sobie odejść od czasu do czasu i być sam na sam.

- Ej zamień mnie w wampira - pomyślał na głos. - będziemy się ścigać, który szybszy.

- Tylko po to chcesz zostać wampirem? - Zapytałam. - Musisz wszystko opanować jak na przykład kroki wyostrzone zmysły. To nie jest takie łatwe.

Ten stracił swój entuzjazm, ale od razu wpadł na świetny pomysł.

-Jesteś silna i szybka. Dawaj odwalimy coś i uciekniesz ze mną na ramionach.

- Czemu nie? Znam nawet jedno miejsce, gdzie możemy coś odwalić.

Złapałam go i w wampirzym tempie pognałam do miejsca, które zalałam kiedyś benzyną.

- Oo, a co się tu odwaliło - Zapytał widząc ruiny.

- Spaliłaś wszystko benzyną. To był dom mojego dawnego mate.

- Ale, że Ci podskoczył? Jestem ciekaw jak.

- Zdrada z inną. Zobaczyłam ich razem podczas seksu - powiedziałam mu przypominając sobie w głowie obraz.

- Ou, to co zamierzasz zrobić?

- Doszły mnie słuchy, że ktoś jeszcze żyje. Z watahy Siriusa.

- Siriusa? Tego Siriusa?

- No... Ale było minęło tak jak ludzkie życie, a ciebie przemienię jak odmłodniejesz, także ten.

Spojrzał na mnie oburzony, ale się nie odezwał.

- Dobra, bo dalej nie wiem, co chcesz zrobić.

Zakręciłam palcem w górze tworząc mały huragan co zobaczył I się ucieszył.

Never Say NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz