Kątem oka zauważyłam dyrektorkę wychodzącą ze szkoły.
Bez wielkiego namysłu podeszłam do niej udając, że drżę i jestem na skraju załamania:
- Proszę pani, proszę pani... - powiedziałam roztrzęsiona do kobiety. - Bo o-on... chce mnie zgwałcić. Boję się...
- Przepraszam! Proszę pana. Proszę tu do mnie podejść — nakazała kobieta. - Nie mam ochoty widzieć pana na terenie szkoły i jak chce pan gwałcić moje uczennice. Jeżeli jednak ta sytuacja się powtórzy zawiadomię policję.
- Ale to nie moja wina, że wszystkie się na mnie patrzą — powiedział prostując się dumnie pokazując swoje mięśnie na rękach, dziewczynom.
- Proszę stąd odejść, w tej chwili — nakazała.
Nie czekając chwili dłużej zaczęłam się oddalać, w myślach słysząc tylko głos mojego mate:
„Nie poddam się tak łatwo skarbie. Jesteś moja"
- Dobra Laura, idziemy? - spytała podbiegając do mnie przyjaciółka, wychodząc ze szkoły. - O Jezu, ale ciacho.
- Tak, ciacho. Ale do porzygania — odparłam łapiąc Blair za rękę i kierując się do akademika.
- Nie gadaj, że to twój mate!? - wykrzyknęła mi wprost do ucha.
Skrzywiłam się tylko z bólu i ostrzegłam przyjaciółkę gniewnym spojrzeniem.
- To on? - zapytała trochę ciszej nadal nie dowierzając.
- Ta — powiedziałam wywracając oczami.
- Zazdroszczę, przystojniaczek z niego — oznajmiła lekko chichocząc.
- Przystojniaczek, do tego stopnia, że brzuch mnie boli na sam jego widok — odparłam wchodząc do naszego mieszkania.
Musiałam nauczyć się teraz zamykać swój umysł przed nim.
Kiedy myślałam, że mi się to udało, poszłam przebrać się w ubrania wojskowe, kiedy moja przyjaciółka powiedziała mi:
- To dzisiaj dhampiry będą czekać na ciebie przed lasem. Musisz na siebie uważać.
- Tak, wiem — odpowiedziałam wychodząc z pokoju i kierując się do wyjścia z budynku.
Wiedziałam, że się o mnie martwiła, bo Zgrzytaki nie są takie spokojne i wbrew pozorom mogą stanowić niezłe zagrożenie.
Gdy ktoś zostanie przez któregoś ugryziony, jego krew będzie zmieniała kolor na czarny, tym samym powodując szybką śmierć.
Jednak, gdy Zgrzytak podzieli się z kimś swoją krwią, oczy ofiary zmienią odcień na krwisto czerwony powodując tym samym widzenie w odcieniach tego koloru. Twarz natomiast staję się wtedy szara, dzięki czemu łatwiej jest je rozróżnić.
Kiedy tak rozmyślałam poczułam szarpnięcie w bok. Ktoś zasłonił mi usta dłonią, tym samym sprawiając, że staliśmy nieruchomo.
- Gdzie ostatni raz widziałaś te stwory? - Zapytała trenerka, odsłaniając mi buzię, żebym była w stanie jej odpowiedzieć.
- Pobiegnijcie za mną, zaprowadzę was — oznajmiłam wyruszając w stronę oczka wodnego.
Usłyszałam za sobą jedynie pstryknięcie palcami i bieg moich przyjaciół podążających za mną.
Dotarliśmy tam w mniej niż minutę. Rozdzieliliśmy się na grupy trzyosobowe, żeby łatwiej było nam któregoś znaleźć.
Oczywiście, że byłam w takowej z Aaronem wraz z jednym pierwszakiem. Przełożył swoją rękę przez moją głowę i tak szliśmy.
- Cześć mała — przywitał się mój przyjaciel.
W oddali było słychać warczenie.
- Co to było? - Spytała trochę głośniej niż powinna kobieta.
- Niestety nie mam pojęcia — skłamałam.
Czułam jego spojrzenie na mojej osobie.
- Dobrze, mniejsza z tym, ale bądźcie czujni — oznajmiła trenerka. - Broń w gotowości, bo pewnie się tu czają.
Wyciągnęliśmy z jednej z kieszeni munduru kołki i byliśmy przygotowani na najgorsze.
Aaron ściągnął rękę z mojego karku, udając się w stronę pierwszaka, żeby go przestraszyć.
„Kim on jest?!" Zapytał warcząc w moim umyśle.
„Odwal się" odesłałam myśl w jego kierunku.
Ten nic nie odpowiedział, ale nadal czujnie mi się przyglądał, co trochę mnie rozpraszało.
„Możesz się tak do cholery nie gapić?"
„Niestety nad wyraz bardzo przyciągasz moje myśli ku twojej dupie" odparł
„Mówił Ci ktoś, że jesteś dupkiem??" Ja pierdole, co za chuj.
Nie zwracałam już na niego uwagi i poszłam robić swoje zadanie.
CZYTASZ
Never Say Never
FantasyDhampirka Lauren C. postanawia zacząć uczęszczać do ludzkiego liceum. Przez przypadek dziewczyna trafia na dość porywczego mężczyznę - Siriusa. Spotkanie z facetem odmienia życie bohaterki i stawia na jej drodze wiele nowych sytuacji. Czy Lauren por...