Po wejściu do kawiarni ujrzałam go siedzącego nieopodal drzwi. Udałam się w jego kierunku i usiadłam na krześle znajdującym się naprzeciw niego.
- No więc, em cześć — przywitałam się w sumie nie wiedząc, jak to wszystko zacząć.
- Witaj różyczko — powiedział miło mój mate uśmiechając się szeroko w moją stronę. - Cieszę się, że chciałaś się spotkać.
- Tak, sama w to nie wierzę.
- Jeżeli chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć, musisz dać mi buziaka w policzek — odparł przybliżając się do mnie.
Moje serce ominęło kilka uderzeń.
- Oddychaj maleńka — mruknął w moje ucho widząc, w jakim jestem stanie.
Nieśmiało odwróciłam głowę układając usta w dzióbek całując go tym samym w policzek, ale coś musiało pójść nie tak i pocałowałam go w usta.
Odsunęłam się jak poparzona wycierając swetrem miejsce, którym go dotknęłam, na co chłopak zaśmiał się gardłowo.
- To, co chciałabyś o mnie wiedzieć? - spytał po chwili ciszy.
- Na początek może jak masz na imię? - zapytałam.
- Sirius Wilson- oznajmił.
- Muszę do łazienki, złożysz zamówienie jak mnie nie będzie? - spytałam niepewnie.
- Jasne kruszynko, co chcesz?
- Herbatę — odparłam, po czym udałam się w kierunku toalet.
Było mi trochę słabo. Nadal nie mogłam uwierzyć, iż mój mate był wilkołakiem, a jakby tego było mało pochodził on z rodziny nienawidzącej mojej od wieków.
Gdy załatwiłam swoje potrzeby wróciłam do stolika, gdzie czekało już na mnie zamówienie.
- Jak masz na nazwisko Lauren? - Zapytał kiedy wróciłam, biorąc łyk jak przypuszczałam kawy.
- Cordeginez.
Ten zakrztusił się tylko plamiąc sobie koszulę.
Spojrzał na mnie. W jego oczach mogłam dostrzec mieszane uczucia.
- Jesteś córką lorda Emanuela, władcy wampirów? - zapytał cicho.
Przytaknęłam głową, na co mężczyzna złapał się za głowę.
Po chwili jednak trochę się uspokoił i rzekł:
- Będziemy musieli się jakoś pogodzić. Nie ważne co będzie się działo, musimy spróbować.
Przez kolejne kilka minut dowiedziałam się przeróżnych rzeczy na jego temat. Na przykład Sirius za dwa miesiące miał skończyć 21 lat, przez co musiał znaleźć lunę, zanim jego ojciec zrobiłby to za niego.
W pewnym momencie rozmowy zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie byłam pewna co się teraz dzieje i czy jest to wina chłopaka. Oczy same mi się zamykały. Po chwili straciłam przytomność.
Kilka godzin później...
Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam, że znajduję się w ciemnym pokoju. Zgadywałam, że byłam w pokoju Siriusa.
Nikogo jednak przy mnie nie było. Powoli wstałam z łóżka i pokierowałam się do wyjścia z pokoju.
Chodziłam tak po piętrze szukając zejścia na parter.
Kiedy mi się to udało, zeszłam na dół, by po chwili zobaczyć siedzących mężczyzn.
Kiedy mnie ujrzeli jeden z siedzących wyszeptał coś na ucho drugiemu:
- Ty stary, ale nie musiałeś sobie jej zabierać na noc. Mogłeś się podzielić ze mną.
- A czy ty kurwa słyszałeś jakbym ją ruchał? Przy mnie zawsze wydają jęki tak głośne, że nikt nie pozostałby we śnie. A jej bym nawet nie tknął.
- Jam jest Lauren Cordeginez, pierwsza z rodu Czarnej Perły, następczyni tronu mojego ojca, Lorda wszystkich wampirów, mate syna wielkiego Alfy i nie życzę sobie byście mówili o mnie takie bluźnierstwa — powiedziałam patrząc na nich.
Po usłyszeniu mojej przemowy wszyscy zerwali się z siedzeń, by w mgnieniu oka wybiec z pomieszczenia. Tylko jeden z nich został.
CZYTASZ
Never Say Never
FantasyDhampirka Lauren C. postanawia zacząć uczęszczać do ludzkiego liceum. Przez przypadek dziewczyna trafia na dość porywczego mężczyznę - Siriusa. Spotkanie z facetem odmienia życie bohaterki i stawia na jej drodze wiele nowych sytuacji. Czy Lauren por...