Rozdział 6

18 11 0
                                    


Do sali pełnej studentów wszedł Oliver. W teorii ich wykładowca, a w praktyce obskurnie ubrany starszy mężczyzna z blizną na pół twarzy i piersiówką w dłoni.

- Płosuchajta mnie, gówniaki! Jestem tu, bo przegrałem zakład, więc miejmy to już za sobą, bo w Hadesie jest nowa barmanka.

Henryk patrzył na niego z obrzydzeniem. Oparł głowę o rękę i niekontrolowanie wymamrotał: „czy każdy łowca to alkoholik?”. Olivier spojrzał na niego spod kąta, po czym napił się.

- Ty musisz być jednym z tych bachorów, które Jurij uratował. Patryk?

- Henryk.

Inni studenci odwrócili się na tył sali, gdzie nastolatek siedział. Mężczyzna przewrócił oczami, po czym skupił uwagę grupy na sobie.

Wyjął z kieszeni pistolet z rurką i rzucił go na biurko. Zaczął tłumaczyć, że jest to broń na demony, a dokładniej pośrednik pomiędzy demonem a  krwią.

- A czy nie byłoby lepiej, gdyby łowcy nosili ze sobą butelki z krwią, niż na bieżąco pobierać ją z żyły?

Olivier spojrzał się na studentkę jak na idiotkę. Wymamrotał pod nosem, że za jakie grzechy musi użerać się z tymi idiotami, po czym odpowiedział jej na pytanie:

- Odpowiadając na twoje pytanie, panno idiotko: nie. Byłby to fatalny pomysł. Pomijając, że takie pojemniki są nieporęczne i jest w nich ograniczona ilość krwi, to na te paskudy zadziała tylko świeża posoka.

Dziewczyna zaczerwieniła się. Miała wrażenie, że każdy się na nią patrzy, więc próbowała zakryć się kapturem.

Ich uwaga jednak szybko skupiła się na chłopaku i dziewczynie. Weszli oni do klasy, wyłamując drzwi i krzycząc na siebie:

- To przez ciebie się spóźniliśmy!

- Nie moja wina, że chciałeś wyjść jak pół dupy zza krzaka!

- Nie obrażaj mojego sweterka z misiem!

- Błagam cię, ten sweter jest starszy od ciebie!

- Zakładam, że jesteście spóźnionymi studentami... Miejmy to za sobą i powiedzcie, jak się nazywacie.

Nastolatkowie spojrzeli na niego w szoku. Dopiero po chwili Patryk rozpoznał w nim kumpla od flaszki Jurija.

- Jestem Patryk Wolfgang, a to Melodij Wolfgang.

Mężczyzna zmierzył ich wzrokiem, po czym kazał im usiąść. Henryk modlił się w duchu, by go nie zauważyli, tak się jednak nie stało.

Patryk zawołał go i podeszli do jego ławki. Z twarzy nastolatka nie schodził grymas, gdy obserwował, jak jego rodzeństwo siada obok niego.

 Wolfgang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz