Rozdział 28

1 0 0
                                    

W pomieszczeniu panowała cisza, wszyscy zgromadzeni od kilku godzin próbowali obmyślić plan działania. Niestety, gdy nie znasz przyszłości, ciężko wymyśleć cokolwiek.

- To bez sensu! - Patryk uderzył ręką w stół, powodując, że lekko zadrżał, przykuwając uwagę pozostałych zgromadzonych. Zmarszczył on zirytowany brwi i odgarnął rudy kosmyk włosów z twarzy. - Skoro i tak póki co nie możemy nic zrobić, to może zajmiemy się czymś równie ważnym?

- Na przykład czym? - Głos Henryka był chropowaty i pozbawiony emocji, tak samo jak jego puste oczy. Spojrzał na brata ponuro i cicho westchnął.

Chłopak siedzący po drugiej stronie stołu zacisnął pięści oraz zęby. Powtarzał cały czas w głowie, by nie przywalić mu, choć emocje podpowiadały mu co innego.

- Naprawdę zdążyłeś zapomnieć o naszym pierwotnym celu, dla którego przybyliśmy do tego miasta?

Henryk rzucił mu zdezorientowane spojrzenie, następnie przeniósł swój wzrok na Melodij, szukając podpowiedzi. Dziewczyna jednak zdawała się wiedzieć, o co chodzi, i westchnęła zrezygnowana.

- Ale z ciebie palant... Jak mogłeś zapomnieć, że szukamy również wujka?

- Dużo się działo w międzyczasie, mogło mi to wylecieć z głowy - starał się bronić młody łowca, choć po jego łamiącym się głosie sam przestawał wierzyć w swoją niewinność. Jak mógł zapomnieć o czymś takim? Czy z każdym dniem stawał się coraz bardziej demoniczny, czy zawsze po prostu był takim palantem? Henryk nie wiedział, czy chce odpowiedzi na te pytania. Z żalem spojrzał na Melodij i wyszeptał krótkie "przepraszam". Nie będąc pewnym, czy w ogóle ktokolwiek je usłyszał, chłopak podniósł się z siedzenia i udał się do łazienki.

Gdy tylko drzwi za nim się zamknęły, dziewczyna spojrzała brata, jednak nim cokolwiek powiedziała, Patryk przemówił:

- On nawet się nie stara zmienić.

 Melodij spojrzała na drzwi od łazienki i przełknęła ślinę. Podświadomie wiedziała, że jej brat ma rację, jednak nie chciała tego nigdy przyznać.

Patryk czuł, jak serce go ściska, gdy patrzył na siostrę. Również nie chciał dla Henryka źle, jednak nikogo nie da się zmienić na siłę.

Parę minut później nastolatek wyszedł z łazienki. Czując na sobie przenikliwe spojrzenia, zastanowił się dwa razy, nim przekroczył próg kuchni.

- Henryk, musimy pogadać.

Nim usiadł ponownie na krześle, rzucił siostrze pytające spojrzenie, choć mógł się domyśleć, czego będzie dotyczyła ta rozmowa. Skrzywił się w środku, wyobrażając sobie, jak wyrzucają go z domu lub pozwalają Remkowi go zabić. Na chwilę nawet spojrzał na siedzącego cicho dotąd mężczyznę, po czym wrócił do Melodij, oczekując na najgorsze.

- Czy ty w ogóle nie chcesz dołączyć do Anszela? - zapytała rzeczowo, zaplatając ramiona na piersi. Choć odpowiedź wydawała się oczywista, Melodij nie była teraz tego taka pewna.

 Wolfgang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz