Rozdział 11

8 6 0
                                    


Melodij weszła do pokoju z kolejnym kupionym kubkiem kawy i usiadła przy biurku. Głośno westchnęła, wzięła duży łyk i wróciła do nauki.

Po paru minutach jednak znowu odpuściła i zamknęła książkę. Wtedy usłyszała pukanie do drzwi. Ten dźwięk nieco ją ożywił, wstała  i podeszła je otworzyć. Po drugiej stronie stał listonosz.

- Poczta dla pani.

Mina nastolatki zrzedła, jednak podziękowała i przyjęła list. Zamykając drzwi dziewczyna otworzyła kopertę i usiadła na kanapie.

W środku znajdował się list od Jurija mówiący, że jego misja potrwa jeszcze kilka tygodni. Dziewczyna zmarszczyła brwi; wpatrywała się w kartkę z wymalowanym niedowierzaniem, po czym ją odłożyła.

***

- Minęły już dwa dni, a jeszcze nie znaleźliśmy żadnego spalonego.

- Spokojnie, mamy jeszcze czas, tata mi mówił, że spalonych wcale tyle nie chodzi na wolności. Większość służy jako niewolnicy.

Patryk westchnął teatralnie, czym rozbawił Ricka. Studenci właśnie mieli postój, podczas którego jedli i rozmawiali o pierdołach.

- Jak w takim razie mam udowodnić, że jestem najlepszy?

Rick wzruszył ramionami i zabrał się za jedzenie kanapki, gdy nagle coś wskoczyło mu na głowę. Stworzenie rozbiło czaszkę niedoszłego studenta o ziemię niczym orzecha, po czym z furią spojrzało na Patryka.

Chłopak był lekko wstrząśnięty, jednak zrobił, co musiał. Wycelował w małpopodobnego spalonego i oddał strzał.

Spalony uniknął strzału i uciekł na drzewo. Patryk oddał jeszcze kilka strzałów na ślepo, jednak małpie udało się uciec dalej.

- Szlag.

Nastolatek spojrzał na martwego partnera i zmarszczył brwi. W myślach przysiągł, że znajdzie i zabije skurwysyna, po czym pobiegł za piekielną istotą.

***

Henryk, Teo i Elanor szli szlakiem przez las. Nastolatek ponownie był skuty za próbę ucieczki podczas ich ostatniego postoju. Co niezbyt mu się podobało.

- Jeśli coś nas zaatakuje, to wszyscy umrzemy przez to, że jestem w tych kajdankach.

- Masz duże mniemanie o sobie, skoro uważasz, że twoja pomoc cokolwiek nam da.

- Bez moich mocy spalonego jesteśmy na tym samym pieprzonym poziomie.

Chłopak zdawał się być rozbawiony tym, co on powiedział. Uśmiechnął się cynicznie w stronę Henryka i zmrużył oczy.

- Tylko mi nie chodziło o mnie.

Nastolatek spojrzał pytająco na Teo, co tylko pogłębiło uśmiech tego drugiego. Wskazał na stojącą za nim kobietę i kontynuował:

 Wolfgang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz