Rozdział 7

17 11 0
                                    

(Wspomnienie)

Melodij obudziła się z szerokim uśmiechem. Podeszła do kalendarza, gdzie zaznaczona była data 28.03.

- Dziś są moje urodziny!

- Nie drzyj się z samego rana - skarcił ją Patryk, wstając z łóżka.

Dziewczynka spojrzała na niego i powtórzyła, dodając na koniec, że ma prawo się z tego cieszyć. Wtedy do pokoju wszedł Henryk, zmierzył ją wzrokiem i usiadł na łóżku.

- Czemu nigdy żaden z was nie cieszy się z urodzin? Już dawno przestałam oczekiwać specjalnego traktowania z tego powodu, ale choć głupiego „sto lat” nie powiecie.

- Nie oczekuj niczego w tym dniu. To tylko data, kiedy wujek nas znalazł, żadne z nas nie wie, kiedy ma urodziny.

Do oczu dziewczynki napłynęły łzy, wybiegła ona z płaczem, trzaskając drzwiami. Patryk spojrzał na brata i zapytał retorycznie, czy trochę nie przesadził.

Chłopak wzruszył ramionami, tłumacząc, że to wszystko prawda, po czym również wyszedł.

(Koniec wspomnienia)

Henryk i Melodij szli na wykład. Wkrótce dołączył do nich Patryk, który wesoło poklepał dziewczynę po ramieniu.

- Jak było?

- Mam być szczera czy dyplomatyczna?

- Szczera.

- Chujowo.

- A dyplomatycznie?

- Ja i Liliana nie dogadałyśmy się w niektórych kwestiach, przez co powiedzieliśmy sobie kilka niemiłych słów. - Nastolatka uśmiechnęła się cynicznie, po czym odwróciła się i poszła dalej.

Patryk patrzył się, jak odchodzi, z zdziwieniem na twarzy.

- A ją co ugryzło?

Melodij weszła do sali. Od razu rzuciła jej się w oczy Liliana, która siedziała na jej miejscu. Dziewczyna stłumiła w sobie gniew i z wymuszonym uśmiechem podeszła do nastolatki 

- Przepraszam, ale to moje miejsce.

Liliana uśmiechnęła się słodko. Gdy do sali weszli Henryk i Patryk, dziewczyna nagle zaczęła płakać i roztrzęsiona zaczęła się pakować.

- Przepraszam cię, Mi, już sobie idę.

Melodij patrzyła się na nią jak na kretynkę. Chciała coś powiedzieć, jednak wtedy podeszli do niej jej bracia.

- Co się dzieje?

- Nie...

 Wolfgang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz