Rozdział 25

6 3 0
                                    


Henryk podbiegł do siostry i delikatnie dotknął jej kostki, co spowodowało, że wydobyła z ust cichy jęk bólu. Przeklął on pod nosem, chowając rękę. Spojrzał Melodij prosto w oczy i wypuścił powietrze, które nie wiedział, że wstrzymywał.

- Jest najprawdopodobniej skręcona, nie pójdziesz w takim stanie. No chyba, że możesz sama siebie leczyć.

Dziewczyna zacisnęła usta i pokręciła głową. Rzuciła okiem na kostkę, wydawało jej się, że już widzi, jak zaczyna puchnąć. Przygryzła dolną wargę i z trudem westchnęła, zmuszając się do uśmiechu.

- Dam radę.

- Co?

- Dam radę iść dalej, trochę sobie pokuśtykam, ale uda mi się.

Chłopak przewrócił oczami i prychnął rozbawiony.

- Błagam cię, chcesz iść na posterunek uwolnić Remka, a potem do szpitala, który znajduje się w innym mieście. Byłabyś co najwyżej kulą u nogi, a nie pomocą.

Dopiero gdy słowa opuściły jego usta, a twarz Melodij zaczęła robić się czerwona, zdał sobie sprawę, że nie powinien tego mówić. Nastolatka otworzyła usta, gotowa go okrzyczeć, jednak tego nie zrobiła. Spuściła głowę i zaczęła cicho szlochać.

- Masz rację, tylko bym ci przeszkadzała...

- To nie tak, nie chciałem, ja...

- Chciałeś... I masz rację, najrozsądniej byłoby porzucić mnie tutaj. Ja mam dość... Ciągle martwię się o ciebie i Patryka, kiedy ty porzuciłbyś nas, gdyby tylko ci się to opłacało.

Słuchając tego zacisnął usta i spuścił wzrok; chciał powiedzieć jej, że to nieprawda, lecz oboje by wiedzieli, że to wierutne kłamstwo. Bez skrupułów odwrócił się i poszedł.

***

Kilkanaście godzin później, gdy zapadł zmrok, Melodij udało się włamać na posterunek policji. Otumaniona wódką, którą ukradła, by złagodzić ból kostki, wykrzyczała zadowolona:

- Jednak coś potrafię zrobić!

Udała się na dołek policyjny, gdzie znalazła Remka, wciąż siedzącego w celi.

- Nareszcie!

Mężczyzna zmarszczył brwi, gdy zobaczył, że nie ma z Melodij Henryka, a ona sama jest pijana.

- Mów, co się wydarzyło. Gdzie jest Henryk?

Uśmiech z jej twarzy zniknął, kiedy usłyszała imię brata. Prychnęła lekceważąco, podchodząc do celi.

- A co mnie ten dureń obchodzi? Od teraz mam go tak samo w dupie, jak on mnie przez całe życie.

- Naprawdę nie mieliście lepszego momentu na kłótnie? - zapytał przez zaciśnięte zęby.

Melodij wzruszyła ramionami, biorąc łyk napoju wyskokowego.

 Wolfgang Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz