236. NOW HE'S SINGIN' ON THE STREET

16 3 0
                                    

Odliczałam już tylko sekundy aż znajdzie się tuż obok. Dziwne uczucie... Miałam wrażenie, jakbym robiła coś złego, a przecież nie miałam kogo zdradzić. Stanął naprzeciwko, obniżył głowę nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie wiem po co to przedłużał. Chciałam już mieć za sobą chociażby ten pierwszy krok. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej. Miał na sobie koszulę, więc zaczęłam rozpinać jej guziki. Nie odrywałam od niego oczu, bacznie śledziłam jego mimikę, chciałam wyłapać każdy najdrobniejszy nawet jego gest. Ale on... On nie robił nic. Stał osłupiały i poddawał się bezspornie każdemu mojemu kolejnemu posunięciu. Miałam pewne trudności z jednym guzikiem, był na wysokości jego pępka. Dopiero wtedy zareagował. Położył rękę na mojej majstrującej przy jego koszuli. Uśmiechnęłam się delikatnie przekonana, że mi pomoże, a zrobił coś dokładnie odwrotnego. Trzymając moją rękę opuścił ją tak, by teraz swobodnie zwisała wzdłuż mojego ciała. Fakt, że przy tym bardzo się do mnie zbliżył, a lekko nachylając szepnął do ucha, że...

- jesteś przepiękna, ale na to chyba troszkę za wcześnie...

Nie mogłam uwierzyć, gdy uklęknął przede mną na jedno kolano i powolnym ruchem, nie zrywając kontaktu wzrokowego, podniósł z podłogi mój ręcznik. Wstał i z powrotem obwinął mnie nim dookoła. Stałam wpatrzona w jego oczy, spokój na jego twarzy doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Nie podobam się mu, okłamał mnie. Nie chce mnie. A ja... Jaka ja jestem głupia! Co ja sobie myślałam! Wyminęłam go i rozjuszona wróciłam do łazienki. Zamknęłam się w niej na długo. Myślałam nad tym, co mi strzeliło do głowy. Jak mogłam być tak bezpośrednia... Coś jest nie tak. Byłam przekonana, że on się zgodzi. Że to zrobimy i pójdzie gładko jak po maśle. A może to z nim jest coś nie tak? Ubrałam się, wysuszyłam włosy spinając je teraz wysoko na głowie w kucyk. Wzięłam głęboki oddech, było mi wstyd. Wyszłam do niego. Siedział w kuchni. Chwilę jeszcze stałam oparta o futrynę. Nie wiedziałam, co zrobić. Jak to wytłumaczyć.

- nie wejdziesz? – zapytał nawet nie odwracając się w moją stronę. Było mi głupio, ale jeszcze gorzej zachowałabym się bezczynnie stojąc w progu. Tuż za jego plecami. Weszłam do kuchni, usiadłam zaraz obok niego przy stole. Musiałam coś powiedzieć, a jedyne, co przychodziło mi na myśl to...

- przepraszam za tamto. Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło. Normalnie tak się nie zachowuję...

- a co się stało, że dzisiaj jest „nienormalnie"? – zapytał przerywając mi w pół zdania. Widział, że nie spieszę się do odpowiedzi, więc spokojnie kontynuował... – Ma to coś wspólnego z twoim nagłym wyjazdem? Z Jimmy'm?

- z Jimmy'm? – powtórzyłam za nim nieprzytomnie, po czym pokiwałam głową i dodałam... – Nie, Jim to tylko mój przyjaciel.

- więc jednak chodzi o faceta...

- wiesz, co? Nieważne. Zapomnijmy o tym. Nic się nie wydarzyło...

- jak mam o tym zapomnieć? – nieoczekiwane pytanie spowodowało, że spojrzałam na niego tak, jak jeszcze jakiś czas temu, gdy byłam zdolna do wszystkiego, by tylko pomógł mi oficjalnie zapoczątkować nowy etap mojego życia.

- przecież nie chciałeś... – pokiwałam głową nie rozumiejąc jego wątpliwości.

- nie to, że nie chciałem. Wiedziałem po prostu, że nie robisz tego ze względu na mnie. Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiała, Pola... – przysunął się do mnie ze swoim krzesełkiem. Wziął za rękę, patrzył na nią jeszcze chwilę, po czym spojrzał mi w oczy i powiedział... – Podobasz mi się. Jesteś świetną, mądrą i ambitną dziewczyną. Do tego uroczą i piękną. Powstrzymałem się, z trudem. Ale chciałbym, żebyś wiedziała, że...

- że...? – próbowałam dodać mu otuchy, gdy na powrót spuścił głowę przyglądając się mojej dłoni.

- nie satysfakcjonuje mnie bycie tym drugim. I będę szczęśliwy jeśli weźmiesz mnie pod uwagę, ale najpierw musisz uporać się z pierwszym...

Thanking Bleessed Mary - Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz