Rozdział 12

54 6 2
                                    

Asher

Byłem zły. Nie, gorzej. Byłem ekstremalnie wkurwiony. Nic złego nie zrobiłem. Nawet nic takiego nie powiedziałem. Ale ona oczywiście nie mogła zrozumieć, że ktoś mógłby się o nią martwić i chcieć jej dobra.

A ja chciałem.

Chciałem, żeby była szczęśliwa. Jak nikt inny zasługiwała, żeby mieć przy sobie kogoś, dla kogo będzie najważniejsza, kto będzie ją wspierał i będzie przy niej wtedy, kiedy tylko będzie go potrzebować, a nie kogoś, kto na wszystko machnie tylko ręką.

Nie kłamałem, kiedy mówiłem, że się przyjaźnimy. Naprawdę tak czułem. W którymś momencie stała mi się znacznie bliższa, niż kiedykolwiek mogłem przypuszczać. Niż kiedykolwiek chciałem.

Mimo usilnych prób, nie potrafiłem wyrzucić z pamięci tego, co usłyszałem od niej dwa dni temu. Przerażało mnie przez co musiała przejść. Tym bardziej nie potrafiłem zrozumieć jej chłopaka. Jakim musiał być człowiekiem, skoro bała się powiedzieć mu o swojej przeszłości i swoich lękach? Ale jak tylko spróbowałem zasugerować jej, że to nie było w porządku, wpadła w szał.

Może miała rację. Jej związek nie był moją sprawą. Już raz mi to wyjaśniła., a ja znowu zrobiłem to samo. Kolejny raz się wtrąciłem, ale po prostu nie potrafiłem się powstrzymać. W ciągu dwóch dni, troska o nią urosła we mnie do takiego poziomu, że aż mnie to przerażało.

Miałem przecież zasadę nie wtrącania się w związki i w tym przypadku szczególnie powinienem się jej trzymać. Była siostrą mojego kumpla i kompletnie nie byłem zainteresowany nią jako dziewczyna. Nie mogłem być. To nie tak, że mi się nie podobała. Przeciwnie. Nigdy w życiu nie spotkałem piękniejszej kobiety, ale nie chciałem sprowadzić jej do roli dziewczyny na jedną noc, a tylko do takich relacji się nadawałem.

Zasługiwała na związek z kimś, kto będzie ją bezgranicznie kochał i dla kogo będzie najważniejszym i najcudowniejszym człowiekiem na świecie.

Gołym okiem było widać, że nie chciała tu być. Czasem zerkałem na nią ze swojego miejsca przy barze, które zająłem chwilę temu. Od razu się jednak odwracałem. Nie chciałem na nią patrzeć. Nie po tym co mi wyrzuciła. Fakt, nie byłem specjalistą od związków, ale to że ich związek nie był rozsądny, widzieli wszyscy. Tylko nie ona.

To nie zmieniało faktu, że wyrzucając mi, że lubię seks zachowała się nie w porządku. Moje życie, moje łóżko, ale proszę bardzo. Zamierzałem zrobić dokładnie to co powiedziała. Znajdę jakąś dziewczynę z którą spędzę noc i zapomnę o tej wkurzającej blondynce.

Dookoła kręciło się pełno dziewczyn, nie potrafiłem jednak zebrać się w sobie, żeby podejść do którejś i zasugerować coś więcej. Byłem jakby przyklejony do baru, mimo że od dłuższego czasu nic nie zamówiłem. Nadal męczyłem moje ciepłe już piwo.

Co jakiś czas zerkałem w bok. Nie mogłem się powstrzymać. Stella i Mateo tańczyli przytuleni, coraz bardziej przesuwając się w stronę środka parkietu. Nie widziałem jej twarzy bo była do mnie tyłem, ale z daleka wydawała się straszliwie spięta.

Jej sukienka swoim zielonofioletowym kolorem, przypominała te skrzydła, które miała na sobie, w chwili kiedy się poznaliśmy. Na nogach miała niewysokie szpilki, a makijaż wyjątkowo intensywny. Kiedy stanęła przede mną, poczułem się jakby ktoś przykleił mnie do podłogi. Nie mogłem się ruszyć, ani oderwać od niej wzroku, a moje serce uderzało z niesamowitą prędkością.

Pociągnąłem łyk piwa i ponownie skierowałem wzrok na parkiet. Zobaczyłem tam niską brunetkę na niebotycznej wysokości szpilkach. Patrzyła na mnie zalotnym spojrzeniem, jasno dając mi do zrozumienia, żebym podszedł bliżej.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz