Rozdział 6

64 5 1
                                    

Stella

W czwartek dzień zaczął się bardzo intensywnie. Z samego rana pojechałam napisać egzamin, potem miałam jeszcze jedne zajęcia, a następnie od razu udałam się do pracy.

Dzieci były bardzo wesołe i nie sprawiały problemów. Jako, że dzień był bardzo ciepły jak na początek kwietnia, mogliśmy spędzić dużo czasu na świeżym powietrzu.

Tuż przed szesnastą, pod budynkiem stanęło auto mojego chłopaka. Jak zawsze Mateo nie wszedł do środka. Może tak było i lepiej. Dzieci się go bały, a on sam nigdy nie zrobił nic, żeby to zmienić.

Od jego wyjazdu służbowego kilka dni temu, właściwie nie rozmawialiśmy. Wrócił do miasta wczoraj bardzo późnym wieczorem, dlatego nasze spotkanie odłożyliśmy na dzisiaj.

Szybko zebrałam się do wyjścia, w drzwiach żegnając się ze współpracownicami. Wiedziałam, że Mateo nie lubił na mnie czekać i chciałam prowokować kolejnej kłótni. Wystarczyło, że po ostatnim spotkaniu rozstaliśmy się w napiętej atmosferze.

Mój chłopak wyszedł z samochodu i z uśmiechem ruszył w moją stronę. Zdziwiłam się. W tak dobrym humorze widziałam go jedynie kilka razy w życiu. Przyciągnął mnie mocno do siebie, po czym łapczywie mnie pocałował na oczach pracowników, dzieci i rodziców. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Nie wiedziałam co powinnam o tym myśleć. Nigdy tak się nie zachowywał. Nie lubił okazywania uczuć w miejscach publicznych. Podobała mi się ta zmiana. Kiedy już się od siebie odsunęliśmy, spojrzał mi głęboko w oczy, nadal szeroko się uśmiechając.

– Cześć kochanie. – nigdy się tak do mnie nie zwracał. Starałam się nie pokazać po sobie zdziwienia. – Jak ci minął dzień?

– W porządku. A tobie? Wyjazd się udał? – może nie powinnam go o to pytać. Wiedziałam, że zawsze go to denerwowało.

– Bardzo dobrze. – uśmiechnął się szerzej. – Wszystko poszło po naszej myśli. Podpisaliśmy umowę. Od przyszłego miesiąca zaczynamy współpracę.

– Cieszę się bardzo. – ponownie mnie pocałował. Tym razem delikatniej i z większą czułością.

Chwile później otworzył drzwi od samochodu i sięgnął po coś do środka. Wyjął uroczy niewielki bukiecik kolorowych kwiatów.

– Proszę. To dla ciebie. – niepewnie przyjęłam jego prezent i zawiesiłam na nim zdziwiony wzrok. – Dlaczego tak mi się przyglądasz? – spytał podejrzliwie.

– Inaczej się zachowujesz. Zupełnie jak nie ty. – odpowiedziałam wąchając bukiet – Podoba mi się, ale muszę się przyzwyczaić. – dodałam szybko. – Skąd ta zmiana?

Odetchnął głęboko.

– W ciągu ostatniego tygodnia miałem bardzo dużo czasu, żeby pomyśleć. – zaczął. – Zrozumiałem, że jeśli nie zmienię swojego zachowania względem ciebie, jeśli nie będę o ciebie dbał i cię szanował, ty dojdziesz do wniosku, że nie możemy być dalej razem, że zasługujesz na kogoś lepszego. Nie chcę tego. – dodał miękko, a jego oczy błądziły dookoła, jakby bał się odwzajemnić moje spojrzenie. – Wierzysz mi?

Bardzo chciałam mu wierzyć, ale gdzieś z tyłu głowy nasuwało mi się pytanie, czy człowiek w tak krótkim czasie, mógł tak bardzo się zmienić. Postanowiłam zignorować te wątpliwości.

– Oczywiście, że ci wierzę. – pocałowałam go na potwierdzenie moich słów, a on przyciągnął mnie do siebie. – Nie musisz się obawiać. Nie mam najmniejszego zamiaru cię zostawiać. – powiedziałam z uśmiechem.

W tej chwili czułam się bardzo szczęśliwa. Wszystko zaczynało się układać. Mateo starał się, żeby nasz związek był lepszy i zależało mu na mnie, a ja miałam nadzieję, że wkrótce wszystkie luki w naszej relacji zostaną zapełnione.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz