Rozdział 11

43 4 0
                                    

Stella

Droga mijała nam w ciszy. Przez chwilę miałam wrażenie, że poza Norą, która z uśmiechem wpatrywała się w swoją komórkę, żadne z nas nie chciało znaleźć się w tym klubie.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, przed wejściem, mimo dosyć wczesnej jak na imprezę godziny, zebrało się już sporo osób. Czułam, że powoli zaczynała ogarniać mnie panika, a mój oddech stawał się przyspieszony. Moja przyjaciółka widząc strach pojawiający się na mojej twarzy, szybko podeszła do mnie i dyskretnie ścisnęła moją rękę. Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością.

W chwili w której wystarczająco się uspokoiłam, weszłyśmy do środka, doganiając mojego chłopaka. W środku było znacznie mniej ludzi niż na zewnątrz. Tamci przed wejściem pewnie czekali na swoich znajomych. Nie trudno było więc znaleźć Chrisa i jego znajomych. Zajmowali największy stolik w rogu pomieszczania. Zakodowałam sobie w myślach, żeby później podziękować bratu, że to właśnie na ten się zdecydował.

Nigdy wcześniej tutaj nie byłam, dlatego z zainteresowaniem rozglądałam się po wnętrzu. Musiałam przyznać, że choć był to klub, zrobił na mnie dobre wrażenie. Panował tu przyjemny klimat, światła nie oślepiały i nie prowokowały zawrotów głowy, a mimo że muzyka była głośna, nie musiałam zasłaniać uszu.

Podeszliśmy do zajmowanego przez naszą ekipę stolika. Tutaj dźwięki były nieco przytłumione, co niezmiernie mnie ucieszyło. Miejsce miało tylko jedną wadę. Łazienka znajdowała się na drugim końcu pomieszczenia, a akurat teraz była mi bardzo potrzebna.

– Muszę do toalety. Zaraz wrócę. – powiedziałam do Nory, zostawiając ją i Mateo przy stoliku ze znajomymi Chrisa. Wiedziałam, że prędzej poznają się sami, niż z moją pomocą. Nie byłam zbyt wielką duszą towarzystwa.

Chciałam szybko przemknąć do celu. Trzymałam się blisko ściany. Nie byłam gotowa wejść w sam środek, pomiędzy tańczących i ocierających się o siebie ludzi. Czułam na sobie spojrzenia połowy obecnych tu facetów. Przyspieszyłam kroku.

I wtedy go zobaczyłam.

Wszedł głównym wejściem, a wszystko wokół jakby zamarzło. Był tylko on. Nieziemsko przystojny. Na sobie miał jeansy z dziurami, które dodawały mu zadziorności i białą koszulkę z nadrukiem, którego nie mogłam w całości zobaczyć spod jeansowej kurtki. Jego jasne włosy były w cudownym nieładzie, jakby w ogóle ich nie układał, a jedynie przeczesał palcami.

Cholera.

Nora miała rację. Byłam bardzo zauroczona.

Początkowo mnie nie zauważył, ale kiedy jego wzrok spoczął na mnie, stanął wpatrzony we mnie z szokiem w oczach i z lekko rozchylonymi ustami. Tak jakby nigdy wcześniej nie widział umalowanej dziewczyny w sukience i szpilkach. Faktycznie, mnie nie miał jeszcze okazji tak oglądać.

Poczułam wewnętrzną satysfakcję. Tak jak myślałam, mój chłopak kompletnie zignorował mój wygląd, ale jak widać inni faceci, potrafili zwrócić na mnie uwagę. To było przyjemne uczucie, choć momentami nieco krępujące. Nawet jeśli miałam świadomość, że egzemplarz przede mną był tylko zaskoczony mną w takim wydaniu, a pozostali faceci w sali czuli jedynie pożądanie i chcieli mnie przelecieć.

Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił, a nogi pode mną prawie się ugięły. Minęłam go bez słowa i szybko udałam się do łazienki. Musiałam opanować szalejące serce.

Kiedy już wystarczająco się ogarnęłam, wróciłam na sale. Ludzi było już znacznie więcej. Przytulona do ściany pomknęłam do naszego stołu, gdzie byli już wszyscy zaproszeni przez mojego brata. Usiadłam obok mojego chłopaka i mocno się w niego tuliłam. Cały czas czułam na sobie spojrzenie chłopaka siedzącego centralnie naprzeciwko mnie. Uparcie to ignorowałam, nie ważąc się nawet spojrzeć w tamtą stronę. W pewnym momencie jednak zerknęłam kątem oka i miałam wrażenie, że patrząc na nas mocno zaciskał rękę w pięść.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz