Rozdział 15

51 4 2
                                    

Asher

Od trzech godzin siedziałem przy biurku w moim pokoju, pochylony nad pracą domową. W środku aż buzowałem od uczuć, których za nic nie potrafiłem pojąć. Odczuwałem bardzo dużo sprzecznych emocji. Ogarniała mnie dziwna i kompletnie nieuzasadniona zazdrość.

Spędziliśmy razem cudowny dzień. Przynajmniej dla mnie taki był. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej i rozluźnionej. A ona tak po prostu oddzieliła to wszystko grubą kreską i jak gdyby nigdy nic poszła na randkę.

Martwiłem się o nią. Niedawno dostała silnego ataku paniki. Bałem się, że to mogłoby się powtórzyć, a on niewątpliwie nie wiedziałby co w takiej sytuacji zrobić. Przez moment przeszło mi przez głowę, żeby jakoś uczulić Chrisa, żeby miał na nią oko, ale odpędziłem od siebie tę myśl. Mój przyjaciel nie raz mnie przestrzegał, żebym trzymał się z daleka od jego siostry.

I od teraz taki miałem zamiar.

Kilka minut później od pracy oderwało mnie najpierw ciche pukanie, a potem skrzypienie uchylanych drzwi. Odwróciłem się w tamtą stronę. Moja siostra nieśmiało zajrzała do mojego pokoju.

– Zrobiłam obiad. Przyjdziesz?

W ogóle nie byłem głodny, ale nie chciałem sprawiać jej przykrości. Diana nienawidziła gotować. Uśmiechnąłem się delikatnie i skinąłem głową. Odłożyłem wszystko i powędrowałem za nią do kuchni.

Stół nakryty był dla trzech osób. Na środku stała apetycznie wyglądająca pieczeń. Jeżeli wcześniej nie czułem głodu, teraz zacząłem odczuwać go ze zdwojoną siłą. Byłem pewien, że będzie przepyszne. Nie lubiła gotować, chociaż wychodziło jej to świetnie.

– Gray wrócił? – spytałem, zdziwiony obecnością dodatkowego talerza. Nasz brat o tej porze zazwyczaj siedział w pracy.

– Tak. Wrócił niedawno. Jest w łazience.

Skinąłem głową i usiedliśmy do stołu. Grayson dołączył do nas chwilę później. Po skończonym posiłku przenieśliśmy się na kanapę. Mimowolnie poruszyłem temat, którego obiecałem sobie już dzisiaj nie poruszać. Zaproponowałem im, żeby dołączyli do nas na trampolinach. A oni o dziwo się zgodzili. Oboje.

Nie wiedziałem dlaczego w ogóle poruszyłem ze Stellą rozmowę o jej strachu. To nie ja powinienem jej pomagać sobie z tym poradzić, tylko jej chłopak. Jednak moje silnie rozwinięte uczucia opiekuńcze, przejmowały kontrolę nad moim umysłem.

Jak na razie, super zapowiadało się trzymanie od niej z daleka.

Po obiedzie, w drodze na kanapę, zdałem sobie sprawę z tego, że Mateo również tam z nami będzie. Dziwne by było gdybyśmy go nie zaprosili. Natychmiast się skrzywiłem, co niestety zauważyło moje rodzeństwo.

– Ej, co ci? – spytał mój brat, podając mi butelkę z piwem. Od razu pociągnąłem duży łyk.

– Jest zazdrosny. – powiedziała w tym czasie Diana, a ja aż prychnąłem, opluwając przy tym wszystko dookoła. Gray uniósł brwi w niezrozumieniu.

– Nie jestem zazdrosny. – zaprzeczyłem natychmiast. – Skąd w ogóle ten pomysł?

Spojrzała na mnie z politowaniem, jakby chciała powiedzieć, że jestem idiotą. Tymczasem ja naprawdę nie miałem pojęcia, o co jej chodziło. Zaśmiała się pod nosem i przeniosła spojrzenie na naszego brata. Wzrokiem dała mu do zrozumienia, żeby nie drążył i że wyjaśni mu wszystko później.

– Po prostu dotarło do mnie, że w grupie z którą idziemy jest ktoś, kogo bardzo nie lubię. Tyle. – powiedziałem stanowczo. Próbowałem przekonać ich do tego, że ich podejrzenia były całkowicie bezpodstawne.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz