Rozdział 20

38 4 1
                                    

Asher

Od dwóch dni cały czas chodziłem nerwowy, dlatego z radością przyjąłem propozycje Chrisa, żeby wyjść na piwo. Nie planowałem nie wiadomo jak się upijać, ale dwa czy trzy piwa na pewno mi nie zaszkodzą. Dodatkowo miałem nadzieję, że uda mi się zająć czymś myśli i odprężyć.

Dochodziła osiemnasta, kiedy dotarłem pod bar, w którym mieliśmy się spotkać. W piątkowy wieczór o tej porze, było jeszcze niewielu ludzi. Nie wszedłem do środka, tylko czekałem na przyjaciela na zewnątrz. Miałem nadzieję, że pojawi się jak najszybciej.

Chciałem, czym prędzej zapomnieć o jego siostrze, która zamieszkała w moim umyśle i jak na razie nie planowała się z niego wyprowadzić. Od wielu dni ciągle o niej śniłem, a z każdym dniem, te obrazy stawały się coraz bardziej wyraźne i gorące. Byłem dupkiem. Ona miała chłopaka, a ja miewałem fantazje erotyczne z nią w roli głównej.

Przymknąłem oczy.

Miałem już tego wszystkiego powoli dosyć. Od pikniku się do mnie nie odzywała, tak jakby była obrażona. A ja nic nie zrobiłem. Przynajmniej tak mi się wydawało. Świetnie się bawiłem i nie chodziło tylko o czas spędzony z rodziną.

Jeszcze ten nieszczęsny obiad w środę. Wysłała mi wiadomość, żebym nie mówił, że widzieliśmy się w niedzielę. Potem przykleiła się, do tego swojego chłopaka, a na mnie w ogóle nie zwracała uwagi. Ciężko było mi patrzeć na to, jak kładł na niej swoje ręce.

Wszystko popsuło się, kiedy znowu prawie ją pocałowałem. Zupełnie nie wiedziałem czemu. Traciłem kontrole nad moim pociągiem fizycznym do niej. Jakby Chris się o tym dowiedział, już wąchałbym kwiatki od spodu.

– Siema. – odwróciłem się, kiedy usłyszałem jego głos za sobą.

– Cześć. – skinąłem głową w stronę wejścia.

Przyjaciel bez słowa poszedł za mną. Z piwem w ręce usiedliśmy przy stoliku w najbardziej odległym końcu sali. Od razu pociągnąłem duży łyk.

Dokładnie tego mi było trzeba.

– Umawialiśmy się na podryw. – powiedział po dłuższej chwili ciszy z lekkim wyrzutem.

– Ty chciałeś iść na podryw. – wtrąciłem szybko. – Ja przyszedłem na piwo. – dodałem stanowczo.

Odkąd na jego urodzinach odmówiłem tamtej dziewczynie, z nikim nie byłem. Nie potrafiłem się zmusić. Czułem, jakby to było nie w porządku, mimo że wcześniej nigdy nie miałem z tym problemu.

– Ty chory jesteś? – patrzył na mnie z niedowierzaniem.

Faktycznie mogło to się wydawać dziwne.

– Tak. – powiedziałem na odczepne. – Idź sam.

– Zostanę z tobą. – Też pociągnął duży łyk. – Wyglądasz, jakbyś bardziej potrzebował pocieszenia niż ja. – dodał.

I chyba tak właśnie się czułem.

Nie rozmawialiśmy dużo, a przez cały czas, dziewczyny przy barze rzucały nam zalotne spojrzenia. Czasami nawet podchodziły do nas i próbowały nas zagadać, jednak wszystkie ignorowałem. A mój przyjaciel solidarnie razem ze mną.

Jeszcze kilka tygodni temu każdą z nich uznałbym za bardzo pociągającą i zastanawiałbym się, którą z nich spróbować poderwać, a teraz siedziałem w towarzystwie kumpla i kufla piwa, jak jakiś emeryt.

– Co z tobą? – spytał w końcu Chris. – Jesteś jakiś dziwny.

Miał rację. Liczyłem, że piwo pomoże mi się wyluzować, ale chyba czułem się jeszcze gorzej. Skoro to nie pomagało, to już nie wiedziałem, co mogłoby mi pomóc w oczyszczeniu umysłu.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz