Rozdział 26

44 3 1
                                    

Stella

Moje powieki były ciężkie. Bardzo ciężkie. Próbowałam je podnieść, ale stawiały opór. Długo trwało zanim się poddały. Czułam nieprzyjemne uczucie w gardle. Powoli otworzyłam oczy. Byłam lekko oszołomiona. Nie miałam pojęcia, gdzie się znajdowałam i co się stało. Zdezorientowanym wzrokiem omiotłam otoczenie. Byłam w niewielkim pomieszczeniu z dużym oknem i białymi ścianami. Leżałam na łóżku. Do mojej klatki piersiowej przyczepione były elektrody, a w dłoni tkwił wenflon. Centralnie naprzeciwko łóżka znajdowała się szyba. Spróbowałam się podnieść.

– Proszę się nie ruszać. – powstrzymała mnie ręka uśmiechniętej około pięćdziesięcioletniej kobiety. – Zaraz zawołam lekarza.

Chwilę później otworzyły się drzwi, a następnie pojawił się w nich starszy, przyjemnie wyglądający mężczyzna w białym fartuchu. Uśmiechnął się przyjaźnie, a następnie zaczął majstrować przy aparaturze i zapisał coś na kartce z którą przyszedł.

– Co się stało? Gdzie ja jestem? – mój głos był cichy i zachrypnięty. Lekarz podał mi szklankę z wodą i ze słomką.

– Nie pamięta pani? – pokręciłam głową. – Jaka jest ostatnia rzecz, którą pani pamięta?

Wysiliłam umysł. Pamiętałam, że byliśmy nad jeziorem. Opalałam się na pomoście. Dalej czarna dziura.

– Byłam ze znajomymi nad jeziorem. Opalałam się. Dalej nic nie pamiętam

– Zgadza się. – skinął głową. – Spadła pani z pomostu do wody. Pani chłopak udzielił pani pomocy. – zaskoczył mnie. To Mateo mnie uratował? – Niestety następnego dnia, na skutek podtopienia, doszło do obrzęku płuc, a w konsekwencji do wtórnego utonięcia. – to brzmiało przerażająco. – Ponownie zareagował od razu. Reanimował panią nieprzerwanie, aż do przyjazdu karetki.

Nie wiedziałam jak zareagować na te słowa. Takie zachowanie kompletnie do niego nie pasowało. Nie wiedziałam nawet, że wiedział jak to zrobić.

– Powinna mu pani podziękować. Uratował pani życie. Dwa razy. Gdyby nie on, nie byłoby pani teraz tutaj. Codziennie przychodził. Zresztą nie tylko on – mężczyzna uśmiechnął się ponownie – Mówił do pani. Dzisiaj go jeszcze nie było, ale jestem pewny, że się zjawi. Miłość to niesamowite uczucie.

– Dlaczego nic z tego nie pamiętam? – zignorowałam jego spojrzenie.

– To prawdopodobnie z powodu emocji.

Nieco otępiała skinęłam głową.

– Kiedy to się stało? Jak długo tu jestem? – spytałam po chwili.

– Cztery dni – widząc moje zarazem zaskoczone jak i przerażone spojrzenie kontynuował. – Musieliśmy panią zaintubować, stąd to nieprzyjemne uczucie suchości w gardle.

– Jak długo będę musiała tutaj zostać?

Nienawidziłam szpitali. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. We własnym łóżku.

– Myślę, że za trzy dni będzie pani mogła wyjść do domu. – odpowiedział uprzejmie.

– Dobrze. Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.

– Proszę teraz odpoczywać i zbierać siły. – skinęłam głową.

Po wyjściu lekarza spojrzałam w stronę okna. Próbowałam ogarnąć myślami, to wszystko co od niego usłyszałam. Podtopienie, wtórne utonięcie, ratunek, reanimacje, intubacja, szpital.

Czy to wszystko, mogło mi się przydarzyć?

Nie mogłam w to uwierzyć. Wydawało mi się abstrakcyjne. Próbowałam sobie coś przypomnieć, jednak bez skutku. Jeszcze Mateo. Czy to w ogóle możliwe? Byłam przekonana, że między nami obustronnie nie było miłości, ale po słowach tego lekarza, poważnie zaczęłam zastanawiać się, nad jego uczuciami.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz