Rozdział 33

52 5 1
                                    

Asher

Szalało mi w głowie. Usilnie próbowałem poukładać sobie wszystkie słowa, które od niej usłyszałem. Oparłem swoje czoło o jej czoło.

– Powiedz mi, że nie śnie. – szepnąłem w jej usta.

Wszystkie wydarzenia z ostatnich kilku minut, wydawały mi się wprost nierealne. Traciłem już nadzieję, że moja miłość do niej mogła zostać odwzajemniona, dlatego tak trudno było mi uwierzyć, że to co się działo, działo się naprawdę.

Stella uśmiechnęła się pięknie i delikatnie mnie pocałowała. Cały czas trzymałem ją w tej samej pozycji. Plecami opierała się o ścianę, a nogami oplotła mnie jak małpka. Byliśmy tak blisko siebie, że czułem szybkie uderzenia jej serca.

Albo to były uderzenia mojego serca, bo przysięgam, że waliło ono tak mocno, jakby chciało zaraz wyskoczyć z mojej piersi.

Jej prawa ręka delikatnie przeczesywała moje włosy, a lewa ostrożnie gładziła mnie po policzku. W jej oczach szalały iskry, ale ja widziałem w nich odbicie moich własnych, piekielnie silnych uczuć.

– Kocham się. – powiedziała cicho wprost do mojego ucha. – Nie śnisz. To wszystko dzieje się naprawdę.

Zlikwidowałem ostatnią wolną przestrzeń, jaka została między nami i łapczywie wpiłem się w jej usta. Nie miało dla mnie znaczenia, że byliśmy na korytarza, na klatce schodowej i ktoś mógł nas zobaczyć. Byłem niesamowicie szczęśliwy i zawierzałem chwalić się tym całemu światu.

Kochała mnie. Była moja.

Nasze pocałunki przechodziły z zaborczych, po czułe, od krótkich do długich, przy których brakowało nam tchu. Nie sądziłem, że zwykłe pocałunki mogą wywołać we mnie takie silne uczucia.

Chciałem błądzić rękami po całym jej ciele, ale pozycja w której się znajdowaliśmy, mimo że ją uwielbiałem, bardzo mi to utrudniała.

Przeniosłem się z pocałunkami na jej szyję. Niespiesznie dotykałem wargami, każdy najmniejszy skrawek jej rozpalonej skóry. Mruczała mi do ucha ciche słowa, które wywoływały u mnie coraz większe podniecenie.

Spragnionymi ustami pokrywałem linię jej szczęki, potem obcałowałem policzek, aż po przymknięte powieki.

Zsunęła dłonie na moje plecy. Jej długie paznokcie drapały mnie przez koszulkę, co było znacznie przyjemniejszym uczuciem, niż mogłoby się wydawać. Chwilę później przesunęła jedną z nich na mój tors i ułożyła na sercu.

Wróciłem pocałunkami do jej ust.

Moja dziewczyna. Chyba mogłem już tak mówić.

W tym czasie, jedną rękę wsunąłem do tylnej kieszeni moich spodenek, w poszukiwaniu kluczy do mieszkania, a drugą starałem się utrzymać ją w tej samej pozycji, przytuloną do mnie niczym plaster.

Chwyciłem brelok palcami i wyjąłem, ale kiedy próbowałem na ślepo trafić do zamka, klucze wypadły z mojej dłoni i z głośnym hukiem upadły na podłogę.

Parsknąłem, a Stella dołączyła do mnie z głośnym śmiechem. Zsunęła się z moich rąk, żebym mógł się schylić. Kiedy tylko się wyprostowałem, oplotła ręką moje ramię i stanęła na palcach, żeby złożyć krótki pocałunek na mojej szyi.

Jak tylko udało mi się otworzyć drzwi, ponownie wziąłem ją na ręce, w towarzystwie jej cichego śmiechu.

– Ależ jesteś niecierpliwy. – mruknęła.

Jesteś moim życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz